piątek, 22 sierpnia 2014

1 - Nowy początek



Nie potrafię ruszyć się z miejsca. Przez co najmniej pół godziny wpatruję się w dom, który należał do mojej rodziny, od zawsze. Oto właśnie miejsce, w którym dorastałam i doświadczałam swoich pierwszych wzlotów i upadków, zawierałam nowe przyjaźnie, a nawet zakochiwałam się. Te ściany były świadkiem smutków i radości.
Nie jestem na tyle silna, aby po prostu odwrócić się i iść dalej nie wspominając o tym co tutaj przeżyłam.
Nigdy nawet przez chwilę nie pomyślałam, że będę zmuszona do opuszczenia tego miejsca. Mam wrażenie, że moje serce rozrywane jest na pół bardzo powolnym ruchem sprawiając mi niewyobrażalny ból.
Po moim policzku toczy się jedyna, samotna łza.
-Już czas, skarbie. – słyszę szept mojej mamy stojącej obok mnie. Widzę, że spogląda na budynek z tym samym rodzajem smutku, który można znaleźć w moich oczach.
-Naprawdę musimy? – pytam lekko drżącym głosem.
-Tak. – odpowiada krótko. Nie musi mi tłumaczyć dlaczego. Wielokrotnie wcześniej słyszałam jej wywody na ten temat. Jestem pewna, że byłabym w stanie powtórzyć wszystko słowo w słowo.
Blond kobieta z niebieskimi tęczówkami całkowicie różnymi od moich otacza mnie swoim ramieniem i prowadzi w stronę taksówki, w której już znajduje się mój ojciec i brat.
Jadąc cały czas patrzę przez okno. Nie mam pojęcia, czy jeszcze kiedykolwiek się tutaj pojawię. Poza tym próbuję w ten sposób pożegnać się z Bristolem – moim miastem.
***
Pierwszy raz zaczynam żałować, że całą przeprowadzka starałam się  w ogóle nie interesować. Jedyne na czym potrafiłam się skupić to na tym, że moje życie diametralnie się zmieni. W mojej głowie nawet na chwilę nie zaświtało, aby zapytać się o to do jakiej miejscowości się przenosimy.
To był ogromny błąd.
Właśnie przejeżdżamy obok tabliczki, na której grubymi nieco wytartymi literami napisane jest: Kingsbridge.
W życiu nie słyszałam o tej miejscowości co nie zwiastuje niczego dobrego. Ponownie przyklejam się do okna i zdaje sobie sprawę, że od około pół godziny nie wiedzę nic oprócz lasów.
Opadam zrezygnowana na siedzenie. Boję się pomyśleć co zastanę dalej.
***
Przejeżdżając kolejną ulicą mam wrażenie, że trafiłam do jakiejś dziwnej krainy, w której wszystko zatrzymało się w czasie. Na palcach jednej ręki mogę policzyć ile znalazłam tutaj nowoczesnych budynków. Mam wrażenie, że to miasto, a raczej miasteczko jest jak żywe muzeum.
Nie mam pojęcia jak uda mi się tutaj przetrwać. Przyzwyczajona jestem do gwaru i hałasu miasta, które sprawia, że czas leci niewyobrażalnie szybko. Mimo tego co stało się rok temu czułam tam, że żyję. Nie wyobrażam sobie przebywania w cichej miejscowości, w której zapewne wszyscy doskonale się znają. Przed oczami staje mi scena z wielu filmów, w którym główna bohaterka przenosi się do szkoły, a wszyscy od razu kierują na nią wzrok. Przez jakiś czas jest główną atrakcją, ale po jakimś czasie wtapia się w tłum. Nie przeszkadza mi uwaga innych. W ogóle nie czuję się przez to skrępowana. Jedyne co mnie irytuje to fakt, że nie znam tutaj nikogo. W takich okolicznościach bardziej niż kiedykolwiek wcześniej cieszę się, że mam brata w swoim wieku.
Samochód zatrzymuje się na miejscu, a ja boję się otworzyć oczy. Mocno zaciskam pięści mając nadzieje, że to sprawi, iż mój nowy dom nie będzie wyglądał jak budowla żywcem wyciągnięta ze średniowiecza. Boję się, że w środku będą myszy, a to jedna z niewielu rzeczy, które napawają mnie lękiem. Poza tym nie wyobrażam sobie zamiast żarówek używać pochodni. Bałabym się, że przez przypadek podejdę odrobinę za blisko, a moje włosy zapłoną żywym ogniem.
-Mayu, czas wysiąść. – odzywa się łagodnym głosem mój ojciec. Wie, że akurat w tej sytuacji takie zachowanie jest jak najbardziej odpowiednie. Boi się, że mnie rozzłości. Fakt, że to Josh z naszej dwójki bardziej przeżywa naszą przeprowadzkę, ale ma na tyle dobre serce, że nie wspomni o swoim żalu nawet słówkiem. Nie chce dodatkowo denerwować rodziców. – Myślę, że dom powinien ci się spodobać. – Uśmiecha się do mnie szeroko.
Biorę głęboki wdech i spoglądam na budowlę przede mną.
W myślach dziękuję Bogu za to, że to najzwyklejszy dom, który nieznacznie różni się od poprzedniego, w którym mieszkałam.
Jest jednopiętrowy wykonany z ciemnobrązowej cegły. Liczne okna mają białe wykończenia przez co powstaje naprawdę ciekawy kontrast. Jak na moje oko jest odrobinę za bardzo masywny i ponury, ale wynika to pewnie z braku jakiejkolwiek roślinności w dość sporawych rozmiarów ogrodzie. W głowie rejestruje, że jak najszybciej muszę to zmienić. Nie wyobrażam sobie codziennie wychodzić z domu i nie widzieć, ani jednego kolorowego kwiatu.
Wychodzę z auta i rozglądam się po okolicy. Najwyraźniej całe osiedle powstało stosunkowo niedawno, bo można zauważyć tutaj nowe budowle wykonane w najróżniejszych stylach. Oczywiście znajdą się też takie okropne, które zamiast dachu mają słomę, ale to tylko nieliczne przypadki. Szczerze powiedziawszy okolica bardzo mi się podoba.
-I jak? – pyta ojciec nadal stojący obok mnie.
-Mogło być gorzej. – mówię.
***
Nie wybieram swojego pokoju zbyt długo, bo kiedy wchodzę do pierwszego już wiem, że żaden inny mi się nie spodoba.
Jest średnich rozmiarów, a ściany ma pomalowana na biały kolor. W środku jak na razie nic nie ma. Jednak to w ogóle mnie nie obchodzi. Jestem zauroczona widokiem zza okna.
Tuż za płotem, który wyznacza naszą działkę rozciąga się gęsty i przepiękny las. Podchodzę do okna patrząc zafascynowana, a zarazem zahipnotyzowana.
Jedną z rzeczy których się bałam było to, że nie będę miała idealnego miejsca do biegania biegać. Poruszanie się po uliczkach w ogóle nie wchodzi w grę, bo w ten sposób nie byłabym w stanie zrelaksować się i wyciszyć. Poza tym nie mam ochoty przyglądać się tym ohydnym budynkom.
Z trudem odchodzę od tego przepięknego widoku i kieruję się dalej, w celu znalezienia Josha. Nie zajmuje mi to dużo czasu, bo wybrał pokój tuż obok mojego. Kiedy wchodzę do środka jedyne co rzuca mi się w oczy to jasnoniebieski odcień ścian, który idealnie pasuje do jego tęczówek. W milczeniu przyglądam mu się chwilę. Nawet nie wiem kiedy tak urósł i wydoroślał. Lata lecą jak szalone, a wszystko się zmienia. Nawet jego niegdyś piaskowe włosy zostały odrobinę mocniej przycięte i przybrały nieco jaśniejszy kolor. Ani jeden szczegół w naszym wyglądzie nie jest w najmniejszym stopniu podobny. Zdziwiłabym się gdyby było inaczej.
Widzę, że chłopak tak samo jak ja patrzy przez okno. Tyle tylko, że nie ma on tak pięknych widoków jak ja.
-Wszystko w porządku? – pytam się widząc jego skulone ramiona. Nie wiem po co zadaje to pytanie. Doskonale wiem kiedy czuje się nieswojo, albo jest smutny.
-Gdyby wrócili, może udałoby się to jeszcze naprawić. – szepcze, ale wyraźnie słyszę każde jego słowo.
-Musisz wreszcie przestać. Gdyby mieli wrócić już dawno by to zrobili. Nie możemy dłużej o tym myśleć i choć ta miejscowość zbytnio nie przypadła mi do gustu, to myślę, że mamy niepowtarzalną szansę, aby zacząć od nowa.
-Ja nie jestem w stanie tego zrobić! – odrobinę podnosi głos co w jego przypadku jest aktem niezwykłej złości i frustracji, albo po prostu bezsilności. Mój brat na co dzień jest potulny jak baranek. – Cały czas myślę tylko o niej i o tym, że być może właśnie wraca do Bristolu, a mnie tam nie ma.
-To już rok Josh! – wykrzykuje. Przez tak długi okres udało mi się zapanować nad bólem. Znalazłam lekarstwo, które choć na chwile pozwala mi zapomnieć, ale w momencie, kiedy on o tym mówi to wszystko powraca i uderza we mnie ze zdwojona siłą. Mam ochotę krzyczeć, dlatego to robię. – Gdyby tak bardzo im na nas zależało to nie wyjechaliby bez uprzedzenia! Taka jest prawa, a my powinniśmy wreszcie iść na przód!
Nie czekając aż powie coś więcej wychodzę. Nie chcę się z nim kłócić. Tym bardziej dziś kiedy jestem niezwykle zmęczona podróżą. Nawet nie wiem kiedy padam na materac i od razu zasypiam. Nie śni mi się kompletnie nic. Jest jedynie czerń, która mnie relaksuje i pozwala odpocząć.
Następnego dnia od razu po zjedzeniu śniadania wybieramy się do pobliskiego miasta w celu kupienia wszystkich potrzebnych mebli. Wiem, że powinnam być podekscytowana mając szansę na nowo urządzić swój pokój, ale kiedy wyjeżdżamy z Kingsbridge jeszcze bardziej uświadamiam sobie to, że nic tutaj nie ma.
-Czy w tej wiosce jest jakaś szkoła, czy może będziemy musieli codziennie dojeżdżać dziesiątki kilometrów? – pytam trochę za ostrym tonem.
-Mayu to wcale nie jest wioska. Wiadomo, że jest mniejsza niż Bristol, ale szybko się przyzwyczaisz. Na szczęście szkoła jest i pójdziecie do niej już w poniedziałek.
-Przecież nawet nie wybrałam, do której chcę iść.
-Tutaj nie ma co wybierać. Jest tylko jedna. – odzywa się mój brat. Choć jego głos wyraża tą samą niechęć co mój to cieszę się, że w ogóle się odezwał. Myślałam, że po moim wczorajszym wybuchu nie odezwie się do mnie przez calusieńki tydzień. Wielokrotnie przekonywałam się, że jest do tego zdolny, a to gorsza tortura niż gdyby zaczął krzyczeć.
Zakupy zajmują nam sporo czasu, ale na szczęście jestem tak zajęta, że zanim się obejrzę wszystko jest już wybrane. Szczególnie nie rozczulałam się nad wybraniem mebli do mojego pokoju. Cały czas czuję się jakbym była w jakimś dziwnym śnie, z którego za chwile się obudzę i znów będę w moim ukochanym Bristolu w środku swojego zielonego pokoju.
Na szczęście udaje mi się znaleźć dział z kwiatami i inną roślinnością ogrodową dlatego nie zwracając uwagi na to ile będę musiała zapłacić biorę wszystko co mi się podoba. Teraz kiedy ojciec zdobył nową, lepiej płatną pracę nie muszę aż tak bardzo przejmować się funduszami. Co wydaje mi się być jednym plusem tej przeprowadzki.
Po powrocie do domu przebieram się w luźniejsze rzeczy i w momencie kiedy inni składają meble, które udało nam się przewieść w naszym samochodzie ja wychodzę do ogródka. Wystarczy, że tylko raz spojrzę na cały obszar, a już wiem, gdzie co powinno zostać posadzone.
Wpadam w taki wir pracy, że nawet nie zauważam, że ktoś mi się przygląda.
-Może ci pomóc ślicznotko? – słyszę gdzieś z prawej strony i staram się nie wzdrygnąć na dźwięk dźwięcznego głosu z lekką chrypką.
-Skąd wiesz, że jestem piękna skoro nawet nie widzisz mojej twarzy. – Usilnie staram się go ignorować i kontynuować swoją pracę, ale muszę przyznać, że jestem niezwykle ciekawa kto jest właścicielem tego wyjątkowego głosu.
-Czasami warto zaryzykować. – odzywa się, a ja wiem, że lekko się uśmiecha. – Jestem pewien, że już ci to pochlebia.
-Jeśli mam być szczera to nie jesteś zbytnio oryginalny. Już nie raz musiałam użerać się z ważniakami, którzy myśleli, że kiedy rzucą jakimś tandetnym tekstem to zdobędą każdą dziewczynę, o której marzą.
-Wiesz, że w ten sposób ranisz moją dumę? – pyta, ale po tonie jego głosu słyszę, że jest jeszcze bardziej wesoły niż wcześniej. To zły znak. Staram się zrobić wszystko, aby zniechęcił się do mnie i sobie poszedł, a on tym czasem uparcie drąży temat na dodatek mając z tego niezły ubaw. Zaciskam mocno szczęki i w końcu podnoszę się.
Przed sobą widzę dość wysokiego, szczupłego, ale umięśnionego chłopaka z ciemnymi niemal czarnymi włosami. Na jego prostym nosie  widnieją okulary przeciwsłoneczne, dlatego nie wiem jakiego koloru są jego oczy.
Dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że moje serce pierwszy raz od przeszło roku najpierw stanęło, a później rozpoczęło swój szalony galop. Dawno nikt nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Szkoda, że jego charakter nie jest równie interesujący jak wygląd.
Zauważam, że z krzywym uśmiechem na kształtnych ustach przygląda mi się . Mierzy całą moją sylwetkę. Nie wiem dlaczego, ale cieszę się, że na jego twarzy nie ma ani śladu obrzydzenia, czy zawodu.
-Kim jesteś skoro myślisz, że możesz mnie nękać? – pytam przez zaciśnięte zęby.
-Mieszka naprzeciwko. Jestem twoim sąsiadem i moim obowiązkiem jest spytanie jak się czujesz w nowym mieście? – Nadal przygląda mi się z tym seksownym uśmiechem.
-Cóż, gdyby nie to, że za każdym razem kiedy wyjdę z domu boję się, że na drodze pojawi się jakiś rolnik prowadzący swoje krowy na łąkę to myślę, że nie byłoby tak źle, a nie przepraszam. Zapomniałam jeszcze o jednej rzeczy. Niedawno przekonałam się, że ludzie tutaj są bezwstydni i pozbawieni jakiejkolwiek kultury. Wiesz. Tam skąd pochodzę jest zwyczaj, że człowiek najpierw się przedstawia, a dopiero później zaczyna konwersacje. Już nie mówiąc o głupich i niezbyt inteligentnych żartach, na które nikt sobie nie pozwala. – Uśmiecham się do niego szeroko i mam nadzieje, że wypada tak sztucznie jak miałam nadzieje.
Choć kąciki jego ust nadal są ku górze to doskonale wiem, że zbiłam go z tropu. Nie wie co powiedzieć. Jedyne co robi to patrzy mi prosto w oczy.
-A teraz przepraszam. Muszę zająć się swoją pracą. – Bez czekania na jakąkolwiek jego reakcję kontynuuje to co zaczęłam.
-Nie musisz przejmować się krowami. Akurat tą ulicą na pewno nie pójdą. Do zobaczenia w poniedziałek, w szkole, Mayu. – mówi, a ja zdziwiona podrywam się, ale on już odwrócił się i przechodzi na drugą stronę. Nie mam pojęcia skąd wiedział o tym, że już w poniedziałek zawitam w szkole, ale jeszcze dziwniejsze jest to, że zna moje imię. Najwyraźniej to, że ktoś się tutaj przeprowadził jest nowością, która jest powodem wielu plotek. Nie spuszczam z niego wzroku i widzę jak tuż przed drzwiami błyska swoimi śnieżnobiałymi zębami, potem zdejmuje okulary i puszcza mi oko.
Nie wiem, czy kiedykolwiek widziałam przystojniejszego chłopaka, ale to nie zmienia fakty, że ta miejscowość wcale nie zaczyna mi się bardziej podobać. 
____________________________________________
Hej!
Oto rozdział pierwszy opowiadania, które w głowie miałam już od trzech lat.
Wiem, że jak na razie nic wielkiego się nie dzieje, ale obiecuję, że to się zmieni :)
Pozdrawiam :D


17 komentarzy:

  1. Boshe dziewczyno czemu ty tak doskonale piszesz?
    Też bym tak chciała, ale to niestety nie moja bajka.
    Widzę, że przychodzi ci to z łatwością.
    Rozdział bardzo fajny.
    Na początku zazwyczaj mało się dzieje, więc jest ok.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy komentarz !
    Czemu wszystkie opowiadania piszesz tak dobrze ? XD
    Masz ogromny talent do pisania ! ; 3
    Jestem ciekawa jak sobie poradzą w nowej szkole :D
    Czekam na kolejny : p
    Pozdrawiam xoxo
    Madzia :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada sie... Wspaniale <3/ MM

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny pierwszy rozdział. Przyciągający uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski <3<3 proszę next ^^ *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. czekam na kolejny rozdział ^^
    ~ Faith

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie się zapowiada :D czekam na kolejny i pozdrawiam ! xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Super . mam nadzieje , ze to Zayn !!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Super! Nie mogę doczekać się następnego!
    Zapraszam do mnie...

    http://youandi-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    http://changemymind-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/

    http://wondreams-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    http://hellobaby-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie się zapowiada ! :) /@zosia_official

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie obejrzałam zwiastunu i nie przejrzałam bohaterów, gdyż według mnie to głupota, bo w prawdziwych książkach nic takiego nie ma, więc jestem nie w temacie. Ale nic mi nie mówcie! Uwielbiam być w niepewności! ^^

    Maya jest trochę... skomplikowaną osobą i naprawdę trudno było mi ją rozgryźć, bo w pierwszej chwili wydaje się być cichą, delikatną duszyczką. W drugiej kłóci się z bratem, wykrzykując na niego. W następnej jednak udaje chamską lalunie. Nie mam pojęcia, co Ci ludzie z tej wioski jej zrobili, bo przecież to nie oni są powodem jej przeprowadzki, a już tym bardziej nie ten chłopak. Także, będę miała o czym rokzminiać przez kolejne rozdziały.

    Nie podoba mi się tylko postać Josha, ponieważ, wbrew wszystkiemu, mam słabość do BadBoyów w czarnych kurtkach, a nie do, jak to określiłaś, "potulnych baranków". Może jeszcze się do niego przekonam, ale w to raczej wątpię.

    Pozdrawiam, Fiddy ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. hmmm zapowiada się nieźle..
    Podoba mi się Maya, która jak wyżej wspomniano jes niezwykle skomplikowana, co dodaje uroku opowiadaniu... Powiem, że czytając ten pierwszy rozdział pomyślałam o książce pt. Obsydian, Niemniej będę czytć, bo zaintrygowałaś mnie..
    Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnie się zapowiada...:)
    Już polubiłam Maye i jej brata....
    //Kxx

    OdpowiedzUsuń