niedziela, 12 października 2014

5 - Poranna "pogawędka".



Jest sobota, wczesny poranek. Zapowiada się wyjątkowo ciepły dzień, dlatego ptaki wydają najróżniejsze dźwięki jeszcze z większą mocą niż zwykle. Tak jakby wyczuwały, że nadchodzące Słońce ogrzeje je swoimi promieniami.
Nienawidzę tego, że w czasie tygodnia nie mogę biegać tak wcześnie. Muszę się lepiej wysypiać, a poza tym przygotowania zajmują mi bardzo dużo czasu. Dlatego wraz z pojawieniem się weekendu niemal wyskakuje ze swojego łóżka.
Ledwo udaje mi się wejść do lasu słyszę dziwny szum, który wcale nie jest spowodowany lekkim wiatrem, który smaga gałęzie. Czuję, że ktoś mnie obserwuje, dlatego staję w miejscu i przyjmuje pozycję obronną. Łatwiej byłoby po prostu uciec, ale robię to tylko w czasie konieczności. Jestem przygotowana na walkę, a bardziej niż kiedykolwiek wcześniej potrzebuje skopać komuś tyłek.
W skupieniu przyglądam się przestrzeni wokół mnie, dlatego jestem nie tyle przerażona, co zdziwiona kiedy ktoś zachodzi mnie od tyłu i zamyka moje dłonie w ciasnym uścisku oraz przyciąga mnie do siebie w taki sposób, że nie mogę się w ogóle ruszyć.
Czuję jak moje serce zaczyna bić szybciej. Zaliczyłam wszystkie kursy samoobrony  otrzymując najwyższą punktację. Po wszystkim nawet moim mistrzom trudno było mnie obezwładnić, a co dopiero zwykłemu złodziejowi, czy też gwałcicielowi.
Zaczynam się szarpać tak, jak na zajęciach zakazywano nam robić. Momentalnie jakakolwiek pewność siebie ulatuje ze mnie. Nie rozpłaczę się, ale jestem bardzo bliska tego.
-To ja, księżniczko. – słyszę znajomy szept i choć nadal moje całe ciało jest napięte to jestem odrobinę spokojniejsza.
-Nie nazywaj mnie tak!
-Złość urodzie szkodzi, skarbie.
-O co ci chodzi? Śledzisz mnie? Naprawdę tak źle jest z twoją psychiką? – pytam coraz bardziej podbuzowana. Gdybym tylko była w stanie się uwolnić pewnie moja pięść błyskawicznie spotkałaby się z jego twarzą.
-Nie. Chciałem tylko porozmawiać.
-Twój sposób rozpoczynania rozmowy jest wyjątkowo dziwny. – Jakimś cudem udaje mi się poruszyć łokciem i uderzyć go prosto w brzuch. Słyszę zduszony jęk bólu z jego strony, ale uścisk nadal się nie poluźnia.
-Wiem, że w innych okolicznościach zignorowałabyś mnie.
-Prawda, a teraz łaskawie mnie puść. To naprawdę marna wymówka żeby trochę mnie pomacać.
-Nie ukrywam, że to dla mnie niezwykle przyjemny bonus.
-Mów o co ci chodzi, palancie! – wykrzykuję zirytowana, nie tylko tym, że udało mu się mnie obezwładnić. Jestem zła sama na siebie. Czując jego zapach i ciepło ciała moje serce przyśpieszyło jeszcze bardziej.
-Jak już wcześniej mówiłem musimy porozmawiać.
-W takim razie słucham.
-To zajmie trochę czasu, a choć ta pozycja niezwykle przypadła mi do gustu to do najwygodniejszych nie należy. Tym bardziej jeśli jeszcze raz spróbujesz umieścić swój łokieć w moim brzuchu. Proponuje przejść się.
-Na jaki temat chcesz rozmawiać? Jakoś nie wydaje mi się żebyśmy mieli ze sobą dużo wspólnego.
-Jak daleko dotąd udało ci się dobiec?
-A co to ma do rzeczy!
-Ile?
-3 kilometry. – odpowiadam krótko.
-5 kilometrów stąd jest pewne miejsce, które chcę ci pokazać.
-I co będziemy tam siedzieć patrząc sobie w oczy, a pod koniec dnia przytuleni będziemy oglądać zachód Słońca?
-Co jak co, ale samo wpatrywanie się w oczy raczej nie zadawala mnie. Wierz mi sprawiłbym, że oczekiwanie na zachód Słońca minęłoby ci błyskawicznie. – w jego głosie pojawia się odrobinę chrypki, a po moim ciele przechodzi dreszcz. Mam nadzieje, że tego nie zauważył.
-Nigdzie z tobą nie idę! A teraz puść mnie, bo inaczej oskarżę cię o napastowanie.
-Przepraszam. Kiedy jestem tak blisko ciebie nie potrafię myśleć logicznie. Obiecuję, że przez jakiś czas się opanuję i wszystko ci wytłumaczę.
-I to niby ma mnie udobruchać?
-Właśnie na to liczyłem. – Słyszę, że na jego twarzy pojawia się uśmiech, przez co kąciki moich ust unoszą się ku górze.
-Dobrze, ale jeśli okaże się to być jakąś głupotą, to…
-Zaciągniesz mnie w krzaki i zgwałcisz?
-Jesteś nienormalny.
-Ale i tak mnie uwielbiasz.
-Ktoś tu ma za wysokie ego.
-Ktoś tu za bardzo ocieka seksem.
-Mógłbyś się w końcu opanować. – mówię już ledwo powstrzymując się od śmiechu.
-Okropnie żałuję, że to co muszę ci powiedzieć jest poważną sprawą. Tak bardzo chciałbym zostać przez ciebie ukarany.
-Lepiej nie rób sobie ochoty na ostry seks. Prawdopodobnie wymyśliłabym coś mniej dla ciebie przyjemnego.
-Już nawet nie dasz człowiekowi trochę pofantazjować. – Wzdycha ciężko.
-Może wreszcie przejdziemy do rzeczy. – Niespodziewanie odzyskuję jasność umysłu i zdaje sobie sprawę z tego, że stąpamy po cienkim lodzie. 
W tym momencie chłopak powoli zaczyna poluźniać swój uścisk i choć jest naprawdę bardzo ciepło, to kiedy się oddala, czuję gęsią skórkę na swoich ramionach. Nawet na niego nie spoglądając zaczynam biec.
-Co ty wyprawiasz?! Mieliśmy porozmawiać! – wykrzykuje chłopak.
-Nienawidzę kiedy ktoś krzyżuje moje plany, dlatego robię to co wcześniej zamierzałam, albo pobiegniesz ze mną, albo nici z rozmowy.
-Niech ci będzie! – odzywa się już odrobinę mniej zadowolony niż wtedy kiedy mnie obezwładnił.
Słyszę jak jego buty delikatnie uderzają o ziemię i wiem, że próbuje zrównać się ze mną.
W życiu nie pomyślałabym, że akurat z nim przebiegnę choćby parę metrów. Jestem w szoku, że po kilometrze nie dostaje zadyszki. Choć jeszcze nie widziałam go biegającego to jestem niemal w stu procentach pewna, że raz na jakiś czas wymyka się z domu, aby przebiec kilometr, czy dwa.
Mija pół godziny, a my biegniemy obok siebie nie odzywając się do siebie ani słowem. Spoglądam na licznik i widzę, że właśnie wybił 4 kilometry. To więcej niż zazwyczaj udało mi się pokonać, a jak na razie nie sapię jak lokomotywa. Jestem w szoku.
Po około pięciu minutach zauważam, że las zaczyna się przerzedzać. A gdzieś w oddali widać jasne punkciki. Tak jakby dalej nie było żadnego gruntu. Lekko zaczynam przyśpieszać ciekawa, czym jest tajemnicze miejsce, o którym wspominał chłopak.
Dokładnie w momencie, w którym dotykam piaszczystej, niezbyt imponujących rozmiarów plaży zatrzymuję się. Mój oddech jest tylko odrobinę przyśpieszony, ale na chwilę go wstrzymuję, bo to co przed sobą widzę sprawia, że czuję się jakbym śniła.
Przede mną rozpościera się ogromne jezioro, w którego tafli odbija się poranne słońce. Wokół znajdują się same zarośla, za którymi widać już tylko lasy. Jezioro pełni  funkcje pewnego rodzaju polanki. Nie mogę oderwać wzroku od gatunków kwiatów, o których istnieniu nie miałam zielonego pojęcia.
Plaża, na której środku znajduje się kawałki nie do końca wypalonego drewna, które zapewne jest pozostałością po ognisku, jest jedynym zakątkiem, który sprawia, że człowiek może tak blisko dostać się do wody. Parę metrów piasku jest na tyle małe, że zmieściłoby się tutaj zaledwie pięć, czy też sześć osób.
-Boże. – szepcze ponownie wpatrując się w stworzone przez naturę lutro, które jest idealnym miejscem do życia, dla wielu gatunków owadów i ryb.
-To moje ulubione miejsce. Byłem pewien, że ci się spodoba.
-Skąd mogłeś o tym wiedzieć? – pytam, a mój wcześniejszy spokój zostaje zastąpiony czujnością.
-Miałem takie przeczucie. – W międzyczasie zaczyna podchodzić do jeziora. – Uwielbiam ten chłód. – Zatapia w wodzie rękę. – Daje niesamowite ukojenie.
-Zaciągnąłeś mnie aż tutaj, tylko po to, aby mi o tym powiedzieć? – mówię zakładając ramiona na piersi i lekko marszcząc brwi, choć wiem, że chłopak akurat na mnie nie patrzy.
-Nie tylko.
-Wiesz co mam już tego dość. Albo w tej chwili powiesz o co chodzi, albo spadam stąd. Mam dość tego ciągłego owijania w bawełnę.
-Przepraszam, ale nie wiem jak mam ci to powiedzieć. Raczej to nie ja powinienem to zrobić. Gdyby Nadia się o wszystkim dowiedziała, pewnie miałbym nieźle przesrane.
-Czyli ona jest w to zamieszana? – pytam nie starając się już nawet ukrywać złości.
-Po części tak, ale tutaj w dużej mierze chodzi o ciebie. – Cały czas kreśli tajemnicze kształty na wodzie. – Na razie nie mogę powiedzieć ci wszystkiego, ale jeśli ktoś inny tego nie zrobi, to podejmę ten krok.
-Wyduś to z siebie w końcu! – wykrzykuje sfrustrowana. Echo odbija się głuchym dźwiękiem.
-Po części wiem kim jest twoja rodzina. Musisz wiedzieć, że przez swoje pochodzenie jesteś wyjątkowa, a to, że zostałaś adoptowana jest błędem.
-Skąd wiesz, że jestem adoptowana! Zaraz! Czy ty naprawdę powiedziałeś, że znasz moich krewnych?! – Nie potrafię utrzymać emocji na wodzy. Chyba każde adoptowane dziecko raz na jakiś czas zastanawia się jaka była jego prawdziwa rodzina, nie mówiąc już o rodzicach. Tym bardziej w momencie, kiedy nie ma się o nich ani jednej informacji. Nie mam pojęcia, czy zginęli w wypadku, czy z powodu strasznej choroby. Bardziej prawdopodobną wersją jest to, że w ogóle mnie nie kochali. To tłumaczyłoby, dlaczego zostałam podrzucona prosto pod drzwi domu państwa Montgomery, którzy widząc małą, ciemnowłosą kruszynkę nie potrafili tak po prostu oddać mnie do domu dziecka. Choć nie miałam wtedy nawet roku, to do końca życia będę im wdzięczna za to, że mnie nie zostawili. – Jak śmiesz w ogóle mówić, że moja adopcja była błędem? Dzięki temu moje dzieciństwo było najlepsze pod Słońcem.
-Pod tym względem było to dobre, ale powinnaś wychowywać się w gronie rodziny.
-To chyba normalne.
-Tak, ale w twoim wypadku to jest bardziej zalecane.
-Niby dlaczego? Może za chwilę wypalisz, że posiadam cudowny gen, który uaktywni się w dzień moich osiemnastych urodzin, a ja zmienię się w ciemnoszarego wilka i będę sobie hasać po lesie szukając przepysznych zajączków?
-Wilki nie hasają. – mówi krótko.
-W ogóle nie rozumiem o co ci chodzi!
-To zupełnie normalne. Już niedługo się dowiesz. Zadbam o to. Po prostu musiałem cię uprzedzić. Gdyby działy się dziwne rzeczy wiedz, że to w twoim przypadku całkowicie normalne. Poza tym możesz mi zaufać. Zawsze ci pomogę.
-Na pewno dobrze się czujesz? Mówisz jakbyś był naćpany.
-Doskonale, możesz być pewna, że niczego nie zażyłem. Poza tym gdyby Nadia chciała z tobą ponownie porozmawiać, to błagam nie odtrącaj jej. Wiem, że to dla ciebie trudne, ale ona próbuje ci wszystko wyjaśnić.
-Czyli wiesz kim ona dla mnie była? – pytam niezbyt zdziwiona.
-Jasne. Jest jedną z moich najlepszych przyjaciół. – mówi takim tonem jakby to było oczywiste.
-Przynajmniej masz ułatwione prześladowanie mnie.
-Tak można powiedzieć. – Uśmiecha się nadal zahipnotyzowany wpatrując się w kropelki wilgoci osiadłe na jego dłoni, które niemal od razu wyparowują.
-Dlaczego cały czas wpatrujesz się w wodę? – pytam unosząc brew. Jego zachowanie nie jest normalne.
-Kiedyś zrozumiesz.
-Dlaczego nie możesz od razu powiedzieć mi wszystkiego.
-Lepiej będzie jeśli te wszystkie informacje nie zaleją cię od razu. Na pewno na początku ciężko będzie ci w to wszystko uwierzyć, ale przynajmniej nie spadnie to na ciebie jak stu tonowy głaz.
-Ta dziewczyna, która siedzi obok mnie na chemii. Na pewną ją znasz, widziałam, że siedzi z wami w stołówce.
-Pewnie chodzi ci o Hannah. Niewysoka blondynka?
-Tak. To ona.
-Co z nią?
-Widziałam jak mnie maluje.
-Dla niej to normalne. Jesteś nowa dlatego możesz spodziewać się więcej takich rysunków. Nie martw się to w żaden sposób ci nie zaszkodzi, a ona nie ma na twoim punkcie bzika.
-Nie miałabym nic przeciwko, gdyby nie to, że malowała mnie kiedy byłam młodsza i moje oczy miały ciemnieją barwę. To odrobinę przerażające.
-Tak słyszałem o twoim dziwnych oczach.
-Nadia.
-Tak.
-Widzę, że jestem obiektem waszych częstych rozmów.
-Jesteś wyjątkowym przypadkiem, a my nie potrafimy tego rozgryźć. Szczególnie Nadia nie może się pozbierać, zdając sobie sprawę, że była tak blisko ciebie, a nic nie zauważyła.
-Nie chcę dzisiaj rozmawiać o niej. Jak na jeden dzień jej imię zostało wypowiedziane o parę razy za dużo. Czy mógłbyś spytać Hannah, dlaczego maluje mnie w ten sposób?
-Obawiam się, że to niemożliwe.
-Dlaczego? Przecież się przyjaźnicie.
-Ona nie mówi.
-Jak to, przecież rozmawiałam z nią.
-Chyba sobie żartujesz. – Pierwszy raz odkąd znaleźliśmy się na plaży spogląda na mnie. Mam wrażenie, że jego oczy błyszczą dziwnym blaskiem, który jest pomieszaniem fascynacji oraz ciekawości. Ich barwa stała się bardziej nasycona, przez co jest jeszcze piękniejszy.
-Naprawdę. Zapytałam o szkic, a ona odpowiedziała, że dowiem się w swoim czasie i powiedziała dokładnie to co ty, że nie jest właściwą osobą, która może mnie o wszystkim poinformować.
-Hannah nie mówi odkąd skończyła dziesięć lat.
-Dlaczego? Poza tym jak może nie mówić skoro doskonale słyszałam jej delikatny i cichy głos?
-To wszystko jest jeszcze bardziej pokręcone niż wydawało się wcześniej. – Komentuje znów skupiając swoją uwagę na wodzie.
Zbliżam się do miejsca, w którym się znajduje i zanurzam rękę w wodzie. Chcę zobaczyć co sprawia, że nie może oderwać od niej wzroku. Patrzę jak moja ręka staje się bledsza. Czuję przyjemny chłód, ale nic poza tym. Nie uderza we mnie fala szczęścia, czy też czysta fascynacja.
-Nie wiem, czy wytrzymam jeśli tak dalej będziesz dawkował te informację. Proszę powiedz mi dlaczego wpatruję się w wodę jakby była ósmym cudem świata.
-Nie mogę ci powiedzieć, ale mogę pokazać coś ciekawego.
-Dobrze.
Chłopak na zaledwie trzy sekundy zamyka oczy. Zanurza obydwie ręce w wodzie, a następnie powoli podnosi je do góry. Kiedy znajdują się nad jego głową ze środka jeziora wydobywa się szmer, który coraz bardziej narasta, aż w końcu wraz z cichym wybuchem pojawia się fontanna.
Zszokowana podrywam się na równe nogi. Mam wrażenie, że oczy wyskoczą mi z orbit. Z jednej strony jestem mile zaskoczona, ale z drugiej, gdzieś w najgłębszych zakamarkach mojej głowy pojawia się czerwone światło, które ostrzega mnie przed chłopakiem, któremu powoli zaczęłam ufać. Coś jest bardzo nie tak, a mój umysł nie potrafi tego pojąć.
-Naprawdę myślisz, że uwierzę, iż ty to zrobiłeś. Na pewno w środku wbudowane jest jakieś urządzenie, a ty przycisnąłeś jeden guzik i gotowe. Nie jestem durna. Nie dam się nabrać na tanie sztuczki.
-Możesz zobaczyć nic tu nie ma. – Podnosi ręce.
Bardzo ostrożnie zbliżam się do niego. Najpierw badam grunt, który jest wokół niego, a dopiero później dokładnie oglądam jego ręce.
-Jeszcze niedawno gardziłaś mną, a teraz bezczelnie mnie obmacujesz.
-To wcale nie jest śmieszne. To jest nienormalne. Nie wierzę w to.
-Gdybyś nie wierzyła. Nie trzęsłabyś się jak galareta. Przepraszam. Odrobinę przesadziłem.
-Ty naprawdę wierzysz, że to zrobiłeś. Własnymi rękoma.
-Oczywiście.
-Boże! Przez tak długi czas wysłuchiwałam tego co mówisz. Miałam nadzieje, że dowiem się czegoś o swojej rodzinie. Wierzyłam w każde twoje słowo! A tu proszę! Okazuje się, że jesteś osobą niezrównoważoną psychicznie, a przebywanie razem z tobą przez tak długi czas, sam na sam na pewno nie jest dobrym pomysłem. Moje życie jest zagrożone.
-Twoje życie zawsze jest zagrożone. W domu możesz się przewrócić i nadziać na nóż. Kiedy wychodzisz na zewnątrz jest prawdopodobieństwo, że wjedzie w ciebie pijany kierowca.
-Ty naprawdę jesteś popieprzony! – wykrzykuję i nie czekając dłużej odwracam się w stronę lasu i zaczynam biec. Specjalnie nie daje z siebie wszystkiego, bo wiem, że do domu mam spory kawał, a bez wody szybko mogę zemdleć.
Niestety to, że słyszę za sobą kroki chłopaka wcale nie poprawia sytuacji. Chcę się znaleźć od niego jak najdalej. Czuję się zdruzgotana i mam wrażenie, że jego towarzystwo sprawi, iż mi tak samo poprzewraca się w głowie. Choć już czuję, że moje zdrowie psychiczne szwankuje to utrzymuje resztki zdrowego rozsądku. Jedno jest pewne. Muszę trzymać się jak najdalej od Aleca Riversa. 
__________________________________
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam. Nie mam nawet czasu opublikować głupiego rozdziału, a co dopiero mówić o pisaniu ;/
Mam nadzieje, że nie zapomnieliście o tym opowiadaniu. Staram się jak mogę regularnie publikować, ale nie zawsze to wychodzi ;(

8 komentarzy:

  1. O matko jakie ty cuda piszesz kobieto... Umm...nie wiem co powiedzieć po prostu brak mi słów w pozytywnym słowa znaczeniu ;D nie mogę doczekać wie nn pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow co za rozdział <3 tak trzymaj kochana @mortajuliana

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo Matko! Kolejny fantastyczny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg nie wytrzymam po prostu jkdsjkjfjkjkr#(jkjkcxbhdsahjejkdskajewlk zajebisty kiedy next? ~cleo

    OdpowiedzUsuń
  5. Wreszcie zaczyna sie to wszystko rozkręcać....ten rozdział był taki świetny...<3...życzę weny i czekam na nexta..:)//Kxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Bomba :3
    Już się nie mogę doczekac az ta tajemnica wyjdzie na jaw :d

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczności
    Boski blog
    Nie mogę doczekać się co będzie dalej
    Buziaki
    Mela

    OdpowiedzUsuń
  8. cały czas się zastanawiam kim jest Maya..Bo wiem na pewno, że Alec panuje nad wodą (chyba)
    Czeakm nn ...♥♥♥

    OdpowiedzUsuń