Ostatni odcinek pokonałam już z
mniejszą prędkością. Myślałam, że zgubiłam chłopaka, dlatego kiedy przed
wejściem do domu, oglądam się za siebie i widzę jego sylwetkę, mam wrażenie, że
dostanę zawał.
-Zostaw mnie w spokoju. – udaje
mi się wysapać, bo to, że jest tak okropnie blisko mnie wcale nie pomaga.
-Dziś u Cama jest impreza. Wpadnę
po ciebie o 19. – Zanim zdążę zaprotestować, pośpiesznie nachyla się nade mną i
całuje mnie w policzek. Potem odchodzi zostawiając mnie kompletnie oszołomiona,
zbita z tropu oraz przerażona.
To co widziałam niedawno
przechodzi ludzkie pojęcie, a ja nie wiem, czy powinnam zasięgnąć porady u
specjalisty, czy to wszystko działo się naprawdę.
~*~
Dzień dłuży mi się
niemiłosiernie. Cały czas przed oczami mam fontannę na środku jeziora, dlatego,
aby zająć czymś myśli sięgam po zadania domowe, co w moim przypadku znaczy, że
jest bardzo źle.
Kiedy kończę słyszę dzwonek do
drzwi. Podskakuje w miejscu wystraszona, a moje serce odrobinę przyśpiesza, ale
wtedy zdaję sobie sprawę, że jest dopiero 18.
W ogóle nie mam zamiaru iść na tą
imprezę, tym bardziej z popieprzonym świrem, który twierdzi, że w jakiś dziwny
sposób jestem wyjątkowa. Jednak po tak długim dniu, w którym okropnie się
nudziłam brakuje mi rozrywki i poważnie zastanawiam się nad przyjęciem jego
propozycji, ale czy nie odbierze to jako znak, że ma u mnie jakieś szanse?
Pewnie nie. Alec jest typem chłopaka,
który chcę się tylko zabawić. Jestem nowa i przez to się mną zainteresował. Za
tydzień, czy dwa da mi spokój.
-Maya, Josh chodźcie szybko! Mamy
gościu! – wykrzykuje moja mama.
Zanim jeszcze zejdę na dół, zdaje
sobie sprawę, że naszymi jedynymi gośćmi mogą być sąsiedzi, którzy nieustannie
od paru dni nawiedzają nas. Jednak rodzina z naprzeciwka jeszcze ani razu nie
pokazała się nam na oczy. Dlatego kiedy widzę Aleca, jego młodszą i odrobinę
pulchniejszą wersję oraz dwójkę dorosłych, którzy zapewne są jego rodzicami,
wcale nie jestem w szoku.
-To państwo Rivers. – odzywa się mój ojciec. – Mieszkają po
drugiej stronie ulicy. – Uśmiecha się do mnie szeroko co zapewne ma znaczyć, że
mam się grzecznie przywitać i zachowywać jak na młodą damę nastało.
Posyłam w jego stronę sztuczny
uśmiech i podchodzę najpierw do mężczyzny, który ma takie same włosy jak Alec,
ale odrobinę bardziej przygładzone. Potem witam się z Cornelią, która już na
pierwszy rzut oka wydaje mi się być trochę dziwna, bo jedyne co robi to ściska
moją dłoń i wpatruje się we mnie jak zahipnotyzowana, przez co czuję się
odrobinę nieswojo. Potem przychodzi czas na Michaela, który nie trudzi się
uściśnięciem mojej dłoni. Jak małpka wczepia się w moje nogi sprawiając, że
wszyscy zebrani zaczynają się śmiać, a wcześniej odrobinę niezręczna atmosfera
opada. Przez to uwielbiam dzieci. W przeciwieństwie do dorosłych nie przejmują
się tym co inni o nich pomyślą.
-Chyba cię polubił. – stwierdza
Alec, a na jego twarzy pojawia się szerszy niż zwykle uśmiech.
-Bardziej zdziwiłabym się gdyby
mnie nie polubił. – odzywam się, a mały w tym samym momencie odsuwa się ode
mnie i spogląda na mnie z dołu.
-Jesteś bardzo ładna. – mówi, a
ja jestem zaskoczona, że dziecko w wieku 4 lat może mieć tak dobrą wymowę.
-Dziękuję. – odpowiadam lekko
targając mu włosy, które maja odrobinę jaśniejszy odcień niż jego brat.
-Włączysz mi bajkę? – pyta
spoglądając na mnie dużymi oczami, które na myśl przynoszą mi małego
szczeniaczka.
-Oczywiście. – Posyłam w jego
kierunku szeroki uśmiech. – Jaka jest twoja ulubiona? – pytam i zauważam,
że w holu zostaliśmy tylko we trójkę.
-„Mali Czarownicy” – wykrzykuje
bez zastanowienia. Nie wiem dlaczego, ale zauważam, że Alec krzywi się
odrobinę.
Biorę chłopca za rękę i idziemy
do salonu, w którym przełączam na odpowiedni program sprawiając, że dziecko
zaczyna rozpierać energia.
-Jesteś super! – wykrzykuje. –
Chcę żebyś była moją siostrą!
-Przykro mi mały, ale to już
chyba niemożliwe.
-W takim razie bądź żoną Aleca! –
znów spogląda w moją stronę z oczami
wielkości monety. Gdzieś z boku słyszę śmiech ciemnowłosego.
-Myślę, że już prędzej mogłabym
zostać twoją krewną niż wyjść za mąż za twojego brata. – Widzę jak po tych
słowach przestaje się uśmiechać. Łajam się w myślach za to, że była w stosunku
do niego taka szczera. Przecież to jeszcze dziecko.
-Tak. Zapomniałem. Ty nie
potrafisz czarować. – Patrzę na niego zatrwożona, a on jak gdyby nigdy nic
odwraca się w stronę telewizora i zaczyna oglądać bajkę.
Spoglądam na Aleca z pytającym
spojrzeniem. Dopiero teraz zauważyłam, że w ogóle nie wtrącał się do rozmowy.
-Dzieci. – mówi tylko posyłając w
moją stronę uroczy uśmiech, który na szczęście jakimś cudem nie sprawia, że
tracę jasność umysłu. – Chyba nie zamierzasz iść w dresach na imprezę. Fakt, że
w nich wyglądasz równie pociągająco jak zwykle, ale strasznie wyróżniałabyś się
z tłumu.
-Kto powiedział, że w ogóle tam
idę?
-Zaprosiłem cię, a mnie się nie
odmawia.
-Bo co? – Unoszę wyzywająco brew.
- Porwiesz mnie i zmusisz do ślubu z tobą?
-Myślę, że Michael byłby
zadowolony.
-A ty już nie? – zaczynam się z
nim droczyć.
-Ja byłbym wniebowzięty. – Mruga
do mnie, a ja dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego, że flirtujemy. Zanim
zdążę się ocknąć chłopak łapie mnie za dłoń, która jest ciepła i delikatna, ale
nie na tyle, abym mogła stwierdzić, że jedyne co nimi robi to trzyma długopis.
W niektórych miejscach czuję zgrubienia, prawdopodobnie pozostałości po
odciskach.
-Co ty wyprawiasz? – niemal
wykrzykuje zaskoczona.
-Musimy cię ubrać, kochanie.
-Chcesz ze mnie zrobić swoją
Barbie? – pytam zdenerwowana. Dopiero co przyszedł do tego domu, a już zaczyna
się panoszyć. Szkoda tylko, że taki grzeczny był w towarzystwie naszych
rodziców.
-Bardzo kusi mnie wizja tego, że
ściągam z ciebie te łachmany. – szepcze mi do ucha, a ja drżę, ale nie z powodu
tego co powiedział. Czuję jego ciepły oddech, a jego głos jest lekko
zachrypnięty.
-Wiesz o czym teraz myślę? –
Zatrzymuje się i pociągam go odrobine w dół sprawiając, że jego głowa jest na
tym samym poziomie co moja. Wargami muskam płatek jego ucha i czuję jak się
napina, a jego oddech jest odrobinę bardziej przyśpieszony. Niemal się
uśmiecham. – Że jesteś chory psychicznie, a na dodatek masz zbyt wysokie ego, a
zadawanie się z tobą wcale nie wróży nic dobrego.
-Jesteś brutalna. – mówi kiedy
się od niego odsuwam.
-Wiem. – odpowiadam i nie mogę
powstrzymać kącików ust biegnących w górę.
Ponownie łapie mnie za dłoń
splatając nasze palce i prowadzi mnie na górę. Dopiero kiedy znajdujemy się w
moim pokoju zdaję sobie sprawę, że coś jest nie tak.
-Hej! Skąd wiedziałeś gdzie jest
mój pokój? – pytam stając na środku pomieszczenia zdziwiona.
-Raz na jakiś czas wkradam się do
twojego domu i obserwuję jak śpisz. – mówi luźnym tonem.
-A tak naprawdę? – pytam patrząc
jak podchodzi do mojej szafy i zaczyna przerzucać w niej najróżniejsze ubrania.
-Wiesz, że mówisz przez sen?
-Tak, a niby co?
-„Kocham Cię Alec” – mówi
naśladując kobiecy głos przez co parskam śmiechem.
-Wiesz, że jeszcze bardziej
upewniasz mnie w tym, że jesteś nienormalny.
-Skarbie, nikt tutaj nie jest
normalny.
-Jeśli teraz puścisz śpiewkę o
tym, że każdy człowiek jest wyjątkowy na swój własny sposób to chyba pęknę ze
śmiechu.
-Nie powiem tego, bo to nie
prawda. – Rzuca na podłogę kawałek jakiegoś materiału, którego jak na razie nie
potrafię zidentyfikować. – Tylko ty i ja słońce, jesteśmy niesamowici. Oczami wyobraźni widzę cię w
tym. – Podaje mi ciemny materiał, który okazuje się być krótką sukienką bez
ramiączek, o której dawno już zapomniałam. Jestem pewna, że w ogóle nie
kierował się modą. Jestem pewna, że wybrał akurat ją, ponieważ nie zasłania
zbyt wiele.
-Nie sądzisz, że jest za długa? –
mówię z ironią. Przykładam sukienkę do swojego ciała i okazuje się, że sięga mi
ledwo za tyłek.
-Lepiej niech ta długość
zostanie, bo w innym wypadku zabraknie mi sił, aby odganiać od ciebie tych
wszystkich napalonych baranów.
-OK. W takim razie idę się przebrać.
Po paru minutach wracam i wrzucam
dresy do kosza na pranie. Niemal czuję jak chłopaka dotyka wzrokiem moje nagie
nogi. Fakt, że nie są one najdłuższe, ani najszczuplejsze sprawia, że nie czuję
się już tak pewnie jak parę minut temu.
-Jeśli zepniesz włosy w kok
będziesz wyglądała nieziemsko. – mówi nadal się we mnie wpatrując, a ja nawet
nie wiem dlaczego wykonuje jego polecenie. Spoglądając w lusterko nie widzę nic
cudownego. To po prostu ta sama ja w innych ubraniach i z nową fryzurą. Sięgam
w kierunku maskary, chcąc odrobinę podkreślić moje oczy.
-Ani mi się waż. Nie potrzebujesz
żadnego makijażu. Jesteś olśniewająca. Poza tym za chwilę się spóźnimy.
-Muszę powiedzieć o tym Joshowi.
Może będzie chciał jechać z nami.
-Nie mam nic przeciwko
trójkącikom, ale wolałbym gdybyśmy byli tylko we dwoje.
-Na miłość boską to mój brat, a
poza tym idziemy tylko na imprezę, ani nie waż pomyśleć, że to randka.
-Przecież to randka.
Wzdycham wychodząc z pokoju.
Po paru minutach wchodzimy do
samochodu niebieskookiego i ruszamy. Po małej namowie Josh zgodził się jechać z
nami. Cieszę się z tego powodu, bo może dzięki temu pozna dziewczynę, która
sprawi, że zapomni o Nadii. To wyszłoby mu na dobre.
-Tak w ogóle to kto zorganizował
tą imprezę? – pytam.
-Cameron. Mój przyjaciel. Ciemne
włosy, zielone oczy.
-Nie zauważyłam go. – stwierdzam.
-Bo za bardzo wpatrzona byłaś we
mnie. – Uśmiecha się nadal wpatrując w jezdnię.
-Wiesz wydawałeś mi się być spoko
gościem, ale kiedy przystawiasz się do mojej siostry jakoś tracisz w moich
oczach.
-To spraw żeby nie była tak
seksowna. – mówi spoglądając na moje łydki, a ja wzdycham kręcąc głową.
-Mógłbyś przestać?
-Trzeba było się tak nie ubierać.
-Sam kazałeś mi to założyć. –
bulwersuje się.
-Gdybyś skrycie o tym nie
marzyła, pewnie nie zrobiłabyś tego. Przecież mogłaś odmówić.
Po jego słowach milknę. Ma rację.
Najnormalniej w świecie mogłam mu się sprzeciwić, a nie wiedzieć dlaczego nie
zrobiłam tego. Przecież nienawidzę mieć związanych włosów!
-Mieszasz mi w głowie.
-Wiem, skarbie, wiem.
-Alec. – mówi ostrym głosem mój
brat.
-Spoko stary. Przecież się na nią
nie rzucam. Jeszcze. – ostatnie słowo mówi tak cicho, iż jestem pewna, że Josh
go nie usłyszał.
~*~
Na podjeździe widzę multum
samochodów najróżniejszych marek i zastanawiam się jak wszystkie były w stanie
się tutaj pomieścić. Zanim chłopak wyłącza silnik słyszę rozbrzmiewającą muzykę
i dziwię się, że żaden ze sąsiadów nie reaguje.
Wysiadamy z samochodu, a ja
pośpiesznie poprawiam sukienkę. Od czasu kiedy ostatni raz miałam ją na sobie
chyba przytyłam, bo jej długość zmieniła się diametralnie. Już przeczuwam, że będę
żałować, że ją założyłam.
Alec nie przejmuje się
dzwonieniem do drzwi. W końcu imprezę organizuje jego przyjaciel. Mimo to czuję
się odrobinę nie na miejscu.
Pierwsza osoba, która rzuca mi
się w oczy to Nadia. Jej lśniące i gładkie blond włosy zostały dziś zamienione
w równe sprężynki, ale mimo to jestem w stu procentach pewna, że to ona. Ukradkiem
zerkam na Josha, ale widząc jego twarz bez jakiegokolwiek cienia emocji wiem,
że jeszcze jej nie zauważył. Mam nadzieje, że pozostanie tak do końca wieczoru.
Czuję czyjąś dłoń na swojej talii
i kiedy już mam zaatakować tajemniczego typa okazuje się, że to Alec, który
nachyla się do mojego ucha chcąc mi cos przekazać.
-Chodź przedstawię cię
gospodarzowi. – stara się przekrzyczeć muzykę. Zanim zdążę zaprotestować
zostaję popchnięta w stronę tłumu. Przez cały czas czuję jego dłoń, która
naprowadza mnie, w którym kierunku należy iść. Po paru minutach kiedy mam już
wrażenie, że za chwilę nie będę miała czym oddychać, a moje ramiona zmienią się
w jeden wielki siniak z powodu spoconych ciał obijających się o mnie, tłum się
przerzedza, a ja z bliska zauważam Nadie i modlę się tylko, aby obok niej nie
kręcił się gdzieś Cameron, w którego kierunku zmierzamy.
Niestety Alec staje obok grupki
ludzie, do której należy blondwłosa. Jak na złość nie mogę przyjrzeć się nikomu
z nich, bo wszystkie twarze zmywają mi się w jedność. Tak jakby w mojej krwi
pływała spora dawka alkoholu, a przecież nie wzięłam ani łyka piwa. Dopiero
później zdaje sobie sprawę, że okropnie się denerwuję.
Wcale nie chcę z nią rozmawiać,
choć wiem, że powinnam. Sam pomysł, że mam się do niej odezwać obrzydza mnie.
Staram się myśleć o tych dobrych, wspólnych chwilach, które przeżyłyśmy, ale od
razu przypomina mi się to, że te czasy już odeszły i nigdy nie wrócą. Wtedy
złość opanowuje moje ciało i sprawia, że nie jestem w stanie myśleć
racjonalnie, a co gorsza nie potrafię zdobyć się na dobre maniery.
Posyłam ostre spojrzenie w
kierunku Aleca, który udaje, że nie wie o co mi chodzi i delikatnie popycha mnie
w kierunku grupki, która zaprzestaje gorączkową rozmowę widząc nas. Pierwszy
raz od bardzo, bardzo dawna zabrakło mi języka w buzi. Nie mam pojęcia co
zrobić. Jedyne na co potrafię się zdobyć to zerknięcie na kogoś kto wcale nie
ma długich blond włosów.
W oczy rzuca mi się dziewczyna o
rudych lokach i drobnych piegach na policzkach i nosie. Od razu przypominam
sobie, że ostatnio widziałam ją kiedy siedziała na kolanach Aleca. Patrzę na
nią dłużej niż powinnam, ale w tym czasie staram się dopatrzeć odrobiny
zazdrości, czy niechęci skierowanej do mnie. Na szczęście nie odnajduje
niczego. Co odrobinę mnie dziwi, ponieważ sądząc po tym w jakiej pozycji ich
zastałam musi ich coś łączyć.
-Oto słynny Cameron, którego
chciałaś poznać. – Mam wrażenie, że mija wieczność zanim Alec się odzywa. Przed
sobą mam blondyna o niebieskich oczach, prawie identycznych jak te, które
należą do ciemnowłosego stojącego obok mnie. Jest na tyle wysoki, że aby
dokładnie przyjrzeć się jego twarzy muszę się odrobinę nagimnastykować.
Widzę jak pośpiesznie przygląda
się mojej twarzy, ale kiedy natrafia na spojrzenie moich tęczówek mam wrażenie,
że jego oczy odrobinę się rozszerzyły. Zdaje sobie sprawę, że ilekroć ktoś
zobaczył barwę moich oczu reaguje bardzo emocjonalnie. Niektórzy z nich
zachowują się naprawdę dziwnie. Na przykład matka Aleca. Wiem, że barwa moich
tęczówek jest nietypowa, ale to nie powód aby bez mrugnięcia okiem wpatrywać
się w człowieka.
-Oh! Cóż to za zaszczyt. – odzywa
się w końcu. – Jestem Cameron, ale możesz mówić do mnie po prostu Cam. –
Wyciąga w moją stronę dłoń i błyska śnieżnobiałymi równymi zębami.
-Maya. – mówię po prostu. Czuję
się onieśmielona, co w moim przypadku jest kolejną dziwną rzeczą. Mam wrażenie,
że oni wszyscy są silnym organizmem trzymającym się razem, a ja stoję tutaj
sama jak palec, rozmyślając czy zamierzają zrobić mi krzywdę, czy też wszystko
będzie w porządku. Dodatkowo ich nieustające i badawcze spojrzenia wcale mi nie
pomagają. Już zaczynam się denerwować i jestem bliska wybuchnięcia, ale Alec
znów zabiera głos.
-Resztę poznasz później. Teraz
musisz ze mną zatańczyć. – W innych okolicznościach kazałabym mu się wypchać.
Byłam okropnie zła, że dopuścił do tej niezręcznej ciszy i bez nawet skinięcia
głową pozwolił im wpatrywać się we mnie. Ale w tej chwili nie myślę o tym. Chcę
znaleźć się jak najdalej ludzi, którzy sprawiają, że czuję się nieswojo.
-Dupek. – Mówię kiedy obejmuje
mnie w pasie.
-Nie wiedziałem, że należysz do
dziewczyn z rodzaju „niedotykane jajo”. – mówi błyskając bielą swoich zębów.
-Nie chodzi o to. Jak długo
miałeś zamiar tam stać? Myślisz, że to przyjemne kiedy ktoś wpatruje się w
ciebie bez choćby mrugnięcia okiem?
-Wierz mi skarbie. Wielokrotnie
byłem narażony na nadmierną uwagę. Szczególnie ze strony płci przeciwnej. W
żaden sposób mi to nie przeszkadzało. Skoro ktoś zwraca na ciebie uwagę to
znaczy, że jesteś piękna i wyróżniasz się z tłumu. Powinno cię to cieszyć, bo
nie każdy się z tym urodził.
-Ale to była przesada i doskonale
o tym wiesz. W innym przypadku przedstawiłbyś mnie reszcie. Zaraz. Czy ty
właśnie powiedziałeś, że jestem piękna? – pytam wpatrując się w niego z
rozszerzonymi oczami. Wiem, że pewnie mówi to co drugiej napotkanej
dziewczynie. Tak rola podrywacza, ale to nie zmienia faktu, że słysząc
komplement poczułam się odrobinę lepiej.
-Chyba coś ci się wydawało. –
Wypowiedział te słowa ze śmiertelnie poważną miną, ale i tak wiedziałam, że
mnie okłamywał. Doskonale słyszałam jego wcześniejsze słowa. – A teraz tańczmy!
-wykrzykuję zwracając na siebie uwagę paru osób.
Zaczyna delikatnie poruszać moimi
biodrami, ale już ten niewinny ruch sprawia, że czuję przyjemne dreszcze na
skórze. Na początku niechętnie poruszam się w rytm muzyki, ale po każdym
kolejnym drinku zapominam o tym co mnie dręczy, a świat staje się piękniejszy.
Choć nadal czuję na swoim ciele zaciekawione spojrzenia to nie zwracam na nie
uwagi. Całkowicie wciągam się w wir zabawy.
Jednak w pewnym momencie gdzieś
przy wejściu słychać dziwne odgłosy. Jakby bójki, Większość nie zwraca na to
uwagi i nadal tańczy w najlepsze, ale niektórzy pośpiesznie idą w tamtym
kierunku, aby zobaczyć co się dzieje.
W tym samym momencie natrafiam na
spojrzenie czarnych i groźnych jak noc tęczówek, które wcześniej miały znajmy
szmaragdowy odcień.
Dlaczego akurat teraz kiedy
dobrze się bawię?
Z szybko bijącym sercem odwracam
wzrok i przestaję tańczyć, bo mam wrażenie, że w czasie sekundy uleciała ze
mnie cała siła.
Alec, który nie wiem jakim cudem
nadal trzyma się blisko mnie posyła w moim kierunku pytające spojrzenie.
-Muszę iść do ubikacji. –
wymyślam pierwszą lepszą wymówkę. Chcę znaleźć się jak najdalej od pewnego
typa.
-Zaprowadzę cię. Na górze jest
druga, która zapewne na chwilę obecną jest utrzymana w większej czystości.
Kiwam potwierdzająco głową i
czuję jego dłoń na mojej talii. Idziemy w kierunku schodów. Czym bardziej
oddalamy się od głównego holu tym muzyka staje się cichsza. Jestem pewna, że
dla moich uszu to luksus, którego pragnęły od pewnego czasu. Wspinając się po
kolejnych stopniach, dopiero teraz zdaje sobie sprawę z tego jaki ten dom jest
ogromny.
Na szczęście po drodze nie
spotykamy żadnych obściskujących się par i całe szczęście, bo w tym momencie
byłabym nawet w stanie rozdzielić każdą z osobna, nawet jeśli oznaczałoby to
użycie siły.
-To tutaj. – Wskazuje na
drewniane drzwi przed nami.
-OK. Dzięki. – Naciskam klamkę i
mam zamiar już wejść do środka kiedy ponownie się odzywa.
-Będę tutaj na ciebie czekał. Mam
nadzieje, że mi wybaczysz. – Spoglądam na niego zdziwiona. Nie wiem co mają
oznaczać jego słowa, ale tłumaczę to sobie tym, że wypił o jednego drinka za
dużo.
Wchodzę do środka zamykając za
sobą drzwi i w tym samym momencie słyszę dziwne kliknięcie w zamku. Tak jakby
ktoś przekręcał klucz. Moje serce przyśpiesza. Kiedy naciskam na klamkę drzwi
nawet nie drgnąć. Biorę parę pośpiesznych wdechów i zaczynam walić w drewno i
wykrzykiwać najgorsze przezwiska na jakie mnie stać.
-Maya. – słyszę w pewnym momencie
szept, ale doskonale wiem kto jest właścicielem tego głosu.
Nagle słowa Aleca nabierają
sensu.
________________________________________
Trochę mi smutno, że tak niewielu z was komentuje ;/
recnezje-starlight.blogspot.com
Omg nie wytrzymam po prostu jkdsjkjfjkjkr#(jkjkcxbhdsahjejkdskajewlk zajebisty kiedy next? ~cleo
OdpowiedzUsuńWow co za rozdział <3 tak trzymaj kochana @mortajuliana
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
OdpowiedzUsuń~Aga
O matko jakie ty cuda piszesz kobieto... Umm...nie wiem co powiedzieć po prostu brak mi słów w pozytywnym słowa znaczeniu ;D nie mogę doczekać wie nn pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwić sie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!!!! Czekam na nexta Dominika :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na next ~cleo :D
OdpowiedzUsuńCo za mega rozdział!
OdpowiedzUsuńSzybko pisz kolejny!
Och genialny ♥♥♡
Kocham to
Ale to było piękne
OdpowiedzUsuńCudo ,istne cudo
Nie mam pojęcia co ,pisać zacięłam się...
Jak to było genialne
Maya ten szept -kto to ?
Aż ciarki mnie przechodzą
Ja chcę już kolejny
Nie wiem czy wytrzymam do nexta
Będę czekać
Ściskam :**
Buziaki Mela
Świetny ^^
OdpowiedzUsuńAlec wykastróję cię XD ^^ zginieszczęśliwego za swój nikczemny czyn :P
A co z 2 częścią Who I Am?
~C.
Cudowny *.*.....zaczyna się ono powoli rozkręca.....kocham te opowiadanie..*.*...pisz, pisz, pisz!!!..czekam na nexta
OdpowiedzUsuńweny zycze..!
//Kxx
Zajebisty! Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńOooo...
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie skomentowała, ale problemy z netem...
Super rozdział i nie mogę doczekać się następnego.
Mmmm...
Ciekawe w co zrobił ją Aleks???
Czy tylko ja podejrzewam, że chodzi o jej byłego chłopaka, albo jego siostrę??
Boże, mam nadzieję że w następnym rozdziale coś się wyjaśni, bo nadal jest tak tajemniczo.
Czekam!!!!!
Kocham i wysyłam buziaczki :*
Do następnego...
/Niemoralnie normalna
Aaaaaa jakie to było....
OdpowiedzUsuńŚliczne ,boskie ,cudne
Jeny to było genialne
Ja chcę już więcej
Nie mogę się doczekać co będzie dalej
Pożera mnie ciekawość
Ściskam Mela
:**
Życzę weny,dużo dużo weny
Boze super, po prostu brak slow, nie wiem co mam napisac , to jest extra , zycze weny i do nastepnego :*
OdpowiedzUsuńNo supeeer! czekam na rozwinięcie akcji !
OdpowiedzUsuńSwietny :-D
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział :*
OdpowiedzUsuń