-Proszę nie wiń go za to. On chce
dla ciebie dobrze. – Słyszę ciche kliknięcie i światło się zapala. Jesteśmy w
pokoju, który służy jako sypialnia, ponieważ jedynym meblem jaki tu się
znajduje jest ogromne łóżko z fioletową narzutą na wierzchu.
Z gniewem w oczach spoglądam na
blondynkę ubraną w obcisłą, seksowną sukienkę, która kolorem idealnie pasuje do
jej oczu. Choć na jej twarzy widnieje delikatny makijaż to nie zmienia faktu,
że wygląda o niebo lepiej niż dziewięćdziesiąt procent dziewczyn, które piętro
niżej poruszają się w rytmie muzyki. Oto właśnie Nadia Green – zawsze
powalająco piękna, niemal perfekcyjna.
-Ciekawe dlaczego tak bardzo
obchodzi go moje dobro. Przecież znamy się zaledwie tydzień. – Zdaję sobie
sprawę z tego, że zaczepki Aleca były spowodowane tym, że musiał się do mnie
zbliżyć ze względu na Nadię. Czuję z tego powodu nieprzyjemny ścisk w gardle.
Wszystko już od dawna było zaplanowane.
-Przez bardzo długi czas starałam
się przekazać ci coś szalenie ważnego, ale zawsze trzymałaś się ode mnie z
daleka.
-Dziwisz mi się?! Wyjechałaś! Nie
pisnęłaś ani jednego słówka o tym, że kiedykolwiek ruszycie się z Bristolu!
-Jeśli tylko mnie wysłuchasz
wszystko zrozumiesz. Przepraszam, że wcześniej nie poinformowałam cię o
przeprowadzce, ale to wcale nie było planowane. Pomyśl, gdybym wiedziała o tym
wcześniej na pewno zachowywałabym się inaczej. Przecież zauważyłabyś to.
W myślach miliony razy
analizowałam to co działo się ponad rok temu. Jeszcze raz tyle przeklinałam ją
za to, że jest na tyle dobrą aktorką, że nie poznałam po niej, że coś się
dzieje.
-Widzisz. Mówię prawdę. Nie
chcieliśmy wyjeżdżać. Wiesz ile czasu minęło zanim oswoiłam się z tym miastem?
W ogóle nie nawiązywałam znajomości, bo cały czas żyłam w przeświadczeniu, że
uda mi się do was wrócić.
-Skoro tak bardzo za nami
tęskniłaś to dlaczego nie napisałaś chociaż jednego głupiego SMS?!
-To nie takie proste…
-Wypuść mnie stąd! – wykrzykuję
sfrustrowana.
-Musimy porozmawiać. Proszę
uspokój się. – W jej szmaragdowych oczach pojawiają się łzy. Choć nie powinno
mnie obchodzić to co czuje to i tak robi mi się jej żal i odrobinę się
uspokajam, choć najchętniej uciekłabym przez pobliskie okno.
-Byle szybko. – mruczę pod nosem
zakładając dłonie na piersiach.
-Co powiedział ci Alec? – pyta
lekko drżącym głosem. Pierwszy raz od bardzo dawna widzę ją w takim stanie.
-Cały czas mówi o tym, że jestem
wyjątkowa, tak samo jak ty, czy on. Błagam powiedz mi, że jakoś racjonalnie da
się wyjaśnić tą dziwną fontannę, którą utworzył na jeziorze.
-Jaką fontannę? - Jej oczy lekko
się rozszerzają.
-Najpierw jak zahipnotyzowany
wpatrywał się w wodę. Cały czas trzymał się blisko niej, a później stwierdził,
że coś mi pokaże i w tym samym momencie na środku pojawiła się fontanna. Wiesz
coś o tym.
-Cholerny dupek. – słyszę jej
szept.
-Zaraz, zaraz, czyżbym się
przesłyszała, czy ty naprawdę powiedziałaś brzydkie słowo. – Z naszej dwójki to
ja byłam tą „niegrzeczną dziewczynką”. Cały czas przeklinałam i piłam o wiele
więcej alkoholu od niej.
-Mniejsza z tym. To co pokazał ci
Alec nie było żadną sztuczką. On to zrobił.
-Tak, a ja jestem Królewna
Śnieżka. Miło mi. – Posyłam w jej kierunku sztuczny uśmiech.
-Jestem czarownicą. – mówi tak po
prostu, a ja z całej siły zaciskam usta, aby nie wybuchnąć śmiechem.
-Zauważyłam, że odrobinę się
zmieniłaś, ale nie podejrzewałam, że jesteś chora psychicznie.
-Mayu, ty też nią jesteś.
-Naprawdę myślisz, że dasz radę
mi to wmówić. Naprawdę powinnaś zgłosić się do specjalisty.
-Ja nią jestem, ty, Sebastian,
Alec…
-A może Josh też! Jesteś
śmieszna. – stwierdzam.
-Nie on jest człowiekiem. –
wypowiedzenie tych słów sprawia jej wielką trudność. – W końcu nie jesteście
biologicznym rodzeństwem.
-I sądzisz, że właśnie z tego
powodu on nie jest czarodziejem.
-To chyba logiczne. Masz innych
rodziców. Płynie w tobie inna krew.
-Załóżmy, że mówisz prawdę.
Znałaś mnie prawie całe moje życie i co wtedy nie wiedziałaś, że coś jest ze
mną nie tak. Tylko teraz dostałaś nagłego olśnienia.
-Ktoś starał się ciebie ukryć.
-O robi się coraz ciekawiej! Mów
dalej ja to wszystko spiszę i stworzę niezłą książkę!
-Mayu! To nie są żarty. – mówi ze
zmarszczonymi brwiami co znaczy, że jest sfrustrowana. – Gdyby komuś na tym nie
zależało zostałabyś oddana do ośrodka adopcyjnego jak inne dzieci.
Miałam zaledwie roczek kiedy mama
znalazła mnie pod drzwiami w wiklinowym koszyku. Jak twierdzi nie widziała
nikogo, kto mógłby mnie zostawić. O dziwo tego dnia na ulicy było pusto. Nawet
wiatr przestał zmuszać nieliczne drzewa
do uginania swoich gałęci. Mówiła, że na początku spanikowała. Nie wiedziała co
ma zrobić, dlatego razem z tatą zadecydowała, że zgłosi całą sprawę na policję.
Miałam wylądować w ośrodku adopcyjnym, ale w domu państwa Montgomery
przebywałam parę godzin. Zdążyłam się obudzić i zamiast zacząć płakać po prostu
spojrzałam każdemu z osobna w oczy i uśmiechnęłam się. Choć mieli już
półtoraroczne dziecko – Josha, nie potrafili mnie oddać i niemal modlili się o
to, aby nie znaleziono moich rodziców. W ciągu zaledwie paru minut pokochali
mnie, a ja nigdy im tego nie zapomnę.
-Jest strasznie dużo przypadków
kiedy dzieci są zostawiane w parkach, śmietnikach, czy też po prostu pod
domami. Nie jestem jakimś szczególnym wyjątkiem.
-To nie wszystko. Ktoś nałożył na
ciebie czar. Prawdziwy kolor twoich tęczówek został ukryty.
-Boże! Przecież to efekt wywołany
przez promienie słoneczne! Wysłuchałam cię, a teraz każ otworzyć drzwi.
-To nie wszystko.
-Wiem jaki masz cel. Chcesz
zwerbować mnie do swojej sekty. Rozumiem, że na wzgląd na naszą starą przyjaźń
miałaś nadzieje, że przyjdzie ci to z łatwością. Niestety muszę cię zasmucić,
bo nie jestem na tyle naiwna żeby wierzyć w twoje bajeczki. – Kończąc podchodzę
do okna. Wcale nie mam zamiaru z niego skakać, bo myślę, że nie przeżyłabym
tego, dlatego ociągam się mając nadzieje, że dziewczyna odpuści i pozwoli mi
wyjść drzwiami. Niestety dochodzi do tego, że otwieram okno. Przełykając głośno
ślinę spoglądam jak jest wysoko. Od tej odległości zaczyna kręcić mi się w głowie.
Nie mam lęku wysokości, ale kiedy jestem wyżej niż parę metrów nad ziemią
zawsze czuję się odrobinę nieswojo.
Kiedy już zaczynam podnosić nogę
aby przerzucić ją przez ramę okna wiatr momentalnie przestaje wiać, a obraz
przede mną diametralnie się zmienia. Jestem w takim szoku, że pośpiesznie
skaczę w tył. Przede mną nie wiadomo skąd wyrosły pnącza zieleni, które utworzyły
mur. Nie ma możliwości, abym mogła się przez nie przecisnąć.
Nadal wpatruję się w
różnokształtne listka próbując znaleźć jakieś racjonalne wyjaśnienie na to co
widzę. Z fontanną Aleca było inaczej. W jeziorze mogło być zainstalowane
specjalne urządzenie, ale tutaj?
Powoli tak jakbym cię obawiała,
że rośliny zaczną się ruszać, podchodzę do otworu, który wcześniej był oknem.
Podnoszę rękę i dotykam delikatnych listków. To prawdziwe rośliny. Nie żadna
nadzwyczaj udana reprodukcja, czy sztuczne pnącza, które ktoś zrzucił z dachu.
Moje serce momentalnie
przyśpiesza. Gwałtownie odwracam się w stronę blondynki, a na twarzy zapewne
wypisane mam przerażenie.
-Ty…to. – jąkam się starając
ułożyć zdanie.
-Tak. Ja to zrobiłam. Wcześniej
miałam za złe Alecowi, że tak szybko pokazał co potrafi, ale rozmowa z tobą
jest o wiele trudniejsza niż przypuszczałam, więc stwierdziłam, że jeśli coś ci
pokaże szybciej to zrozumiesz. Wiem, że niełatwo jest w to wszystko uwierzyć.
Ja żyję z tą świadomością od zawsze. Dla mnie to normalne, ale dla człowieka,
który żyje, który nie ma zielonego pojęcia o co chodzi to coś nierealnego.
Nagle w moich oczach przestała
wyglądać na wariatkę, ale i tak nadal jej nie wierzę.
-Skoro jesteś czarownicą to
powinnaś umieć podnieść to łóżko samą siłą woli. – mówię wyzywająco.
-To nie moja specjalność.
Musiałabym bardzo długo uczyć się zaklęcia, które sprawi, że będę to potrafić,
ale bez żadnego wysiłku mogę zrobić coś z roślinami.
Pośpiesznie rozglądam się po
pomieszczeniu. Znajduje się tutaj sporo żywych kwiatów. Jeden z nich przykuwa
moją uwagę.
-Spraw, aby nie był zwiędnięty. –
Ruchem głowy wskazuję błękitną donicę. Próbuję pohamować ironie wkradającą się
w ton mojego głosu.
Widzę jak przez chwilę wpatruje
się w kwiat lekko mrużąc oczy. Potem zaczyna do niego podchodzić. Uważnie jej
się przyglądam. Zaledwie muska roślinę, a ta powoli odżywa. Nabiera kolorów i
witalności.
To co widzę jest nienormalne.
Oddycham na tyle szybko iż mam wrażenie, że za chwilę zabraknie mi tlenu w tym
małym pomieszczeniu.
-Muszę wyjść. – mówię dalej
dysząc. – Uduszę się tutaj.
Udaje mi się jeszcze
zarejestrować to z jakim trudem odwraca się od rośliny. Mimo, że już jej nie
dotyka ona nadal olśniewa mnie swoim kolorem.
Czuję, że kręci mi się w głowie.
Wszystko zachodzi mgłą i jestem niemal pewna, że jeszcze chwila i zemdleje.
Nadia widząc to w jakim jestem
stanie, podchodzi do drzwi i mówi Alecowi, aby je otworzył. Słyszę ciche
kliknięcie i niemal rzucam się w kierunku szpary pomiędzy drzwiami, a futryną.
Kiedy wychodzę na korytarz prawie wpadam na ciemnowłosego. Słysząc odgłosy muzyki z dołu mam wrażenie,
że wróciłam do normalności, a to co działo się wcześniej było tylko snem.
Powoli uspokajam się i bezsilna zaczynam osuwać się po ścianie. Przyciągam
kolana ciasno do ciała i staram się unormować oddech.
-Wszystko w porządku? – pyta
Alec. Słyszę jego głos gdzieś z boku, więc jestem niemal pewna, że siedzi obok
mnie. Spoglądam w jego kierunku.
-Ty gnojku. – ledwo powstrzymuję
się od wykrzyknięcia tych słów. – Zamknąłeś mnie tam! A gdybym miała
klaustrofobie?!
-Wtedy bym o tym wiedział.
-Niby skąd? – Po wypowiedzeniu
tych słów uświadamiam sobie, że przecież ma niezłe źródło informacji w postaci
Nadii. – No jasne…
-Później będzie lepiej. Oswoisz
się z tą myślą i dziwne będą wydawać ci się te dni, w których nie wiedziałaś o
tym wszystkim.
-Przecież to wszystko jest chore.
– niemal jęczę, wpatruję się w podłogę pośpiesznie mrugając oczami. Jeszcze
trochę, a się rozpłaczę.
-Wiem, że to dla ciebie szok, ale
nie mogłam dłużej trzymać cię w niewiedzy. – odzywa się Nadia, która kuca po
mojej drugiej stronie. Wyciąga rękę tak jakby chciała mnie dotknąć, ale kiedy
widzi mój morderczy wzrok pośpiesznie cofa ją. – To, że się tutaj
przeprowadziłaś jest przeznaczeniem. Boję się pomyśleć co by się stało gdybyśmy
cię nie znaleźli przed tym jak skończysz osiemnaście lat. Wtedy nastąpiłaby
tragedia, a to wszystko byłoby moją winą.
-Nadia, przecież wiesz, że w
żaden sposób nie mogłaś tego przewidzieć. – odzywa się Alec, a ja jestem pewna,
że gdybym nie była w rozsypce rzuciłabym się na niego.
-Ale powinnam to czuć.
Przebywałam z nią tak długo. Była bardzo inteligentna, po prostu inna niż
wszyscy, a u mnie ani razu nie zapaliła się czerwona lampka. Przecież wszystko
na to wskazywało.
-Oboje dobrze wiemy, że to nie
prawda.
-Czy możecie przestać mówić o
mnie w trzeciej osobie! To okropnie irytujące!
-Mayu, nikomu nie możesz
powiedzieć. – mówi chłopak niemal przeszywając mnie oczami, które w słabym
świetle nabrały granatowej barwy.
-Nawet przez myśl nie przeszło mi
coś takiego. Przecież to wszystko jest nienormalne. Od razu wylądowałabym w
psychiatryku, choć myślę, że taki pobyt bardziej przydałby się wam.
-Jak już mówiłem…
-Po pewnym czasie to będzie dla
mnie normalne. Tak już wiem. Nie musisz tego wiecznie powtarzać. To twoje
gadanie nie sprawi, że poczuję się lepiej. Jednego dnia jestem normalną, trochę
poirytowaną tym, że muszę tutaj mieszkać dziewczyną, a drugiego dnia ktoś mówi
mi, że jestem czarownicą. Co gorsza widzę takie rzeczy, które sprawiają, że
zaczynam wierzyć, w to co mówicie.
-Chcesz jechać do domu? – pyta po
prostu. Chyba tak samo jak ja uświadomił sobie, że tego wszystkiego jest za
dużo jak na jeden dzień.
-Tak. – kiwam powoli głową.
Czuję jak łapie mnie za rękę i
pomaga się podnieść. Przez chwilę chwieję się. Czuję się tak jakbym była
pijana, choć nie wypiłam na tyle dużo, aby tak kręciło mi się w głowie.
Obydwoje wymieniają się zmartwionymi spojrzeniami ponad moją głową. Nie
protestuje kiedy Alec łapie mnie za rękę i schodzimy na dół.
__________________________________________________
Mam nadzieje, że wybaczycie mi tak rzadko pojawiające się notki. Mam okropnie mało czasu na pisanie co mnie dobija!
Proszę o komentarze, bo tylko dzięki nim nadal kontynuuje tą historię. Czasami mam wrażenie, że ten wysiłek, który wkładam w napisanie czegokolwiek jest bez sensu. Błagam sprawcie, abym zmieniła zdanie.
Jejku.
OdpowiedzUsuńMyślała,że się nie doczekeam.
Rozdział boski i wreszcie dzieje się coś konkretnego.
Mam nadzieje,że wyjaśni się trochę więcej rzeczy,
bo dalej jest dużo niewiadomych.
Kocham ciebie i to opowiadanie.
Czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam i życzę weny :*
Aaaa Cudo
OdpowiedzUsuńKocham genialny rozdział
Taki tajemniczy i magiczny
Jestem mega,mega ciekawa co dalej
Będę czekać na next
Ściskam Mela
PS.ANI MI SIĘ WAŻ MYŚLEĆ ŻE TWÓJ WYSIŁEK
NIE MA SENSU,KOCHAM TEGO BLOGA I TO OPOWIADANIE
PLISS PISZ DALEJ :*
Tego sie nie da opisac. ♡♡ Cudo ♡ Czekam na kolejny ♡ Pozdrawiam @Maliczeg ♡
OdpowiedzUsuńBoskie :* Czekam na next! :D
OdpowiedzUsuń@Shoniaczek
Cudowny *.*.....zaczyna się ono powoli rozkręca.....kocham te opowiadanie..*.*...pisz, pisz, pisz!!!..czekam na nexta
OdpowiedzUsuńweny zycze..!
//Kxx
OMG! No jest rozdział, rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać :). Dzoewczyno Jezu ten blog jest Z-A-J-E-B-I-S-T-Y <3 Kochana no rozdział dhdgfhvhjtgjcgjcfjbjhf nie mam słów. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńKocham i pozdrawiam <3 !
Poprostu świetny nie ma słów żeby to opisać :-D~Aga
OdpowiedzUsuńWow co za rozdział <3 tak trzymaj kochana @mortajuliana
OdpowiedzUsuńCzarownice :D
OdpowiedzUsuńAle dalej nie rozumiem paru kwestii
Mam nadzieje ze w nastepnym rozdziale znow cos się wyjasni :P
Super to było, na prawde piszesz swietnie :D
Mam nadzieje ze to fanfiction bedzie mialo duzo rozdzialow bo już jestem uzalezniona od tej historii ;*
jezu ta ostatnia scena była gxeeinvxeuon3hvtgdethbdhhfthyjh nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału @niall_quad
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;) robi się coraz ciekawiej!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :) / Szyszka
Wspaniały <3 przerwalas w najciekawszym momencie avhdghsthd <333@niall_quad
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest po prostu ZAJEBISTE. a ten rozdzial wspanialy
OdpowiedzUsuńDLACZEGO.
OdpowiedzUsuńTY.
MI.
TO.
ZROBIŁAŚ.
I.
URWALAS.
W.
TAKIM.
KURWA.
MAĆ.
MOMENCIE.
Hashahahs rozdział cudny, mówiłam już, że cię uwielbiam? <3