piątek, 7 listopada 2014

7 - Szok



-Proszę nie wiń go za to. On chce dla ciebie dobrze. – Słyszę ciche kliknięcie i światło się zapala. Jesteśmy w pokoju, który służy jako sypialnia, ponieważ jedynym meblem jaki tu się znajduje jest ogromne łóżko z fioletową narzutą na wierzchu.
Z gniewem w oczach spoglądam na blondynkę ubraną w obcisłą, seksowną sukienkę, która kolorem idealnie pasuje do jej oczu. Choć na jej twarzy widnieje delikatny makijaż to nie zmienia faktu, że wygląda o niebo lepiej niż dziewięćdziesiąt procent dziewczyn, które piętro niżej poruszają się w rytmie muzyki. Oto właśnie Nadia Green – zawsze powalająco piękna, niemal perfekcyjna.
-Ciekawe dlaczego tak bardzo obchodzi go moje dobro. Przecież znamy się zaledwie tydzień. – Zdaję sobie sprawę z tego, że zaczepki Aleca były spowodowane tym, że musiał się do mnie zbliżyć ze względu na Nadię. Czuję z tego powodu nieprzyjemny ścisk w gardle. Wszystko już od dawna było zaplanowane.
-Przez bardzo długi czas starałam się przekazać ci coś szalenie ważnego, ale zawsze trzymałaś się ode mnie z daleka.
-Dziwisz mi się?! Wyjechałaś! Nie pisnęłaś ani jednego słówka o tym, że kiedykolwiek ruszycie się z Bristolu!
-Jeśli tylko mnie wysłuchasz wszystko zrozumiesz. Przepraszam, że wcześniej nie poinformowałam cię o przeprowadzce, ale to wcale nie było planowane. Pomyśl, gdybym wiedziała o tym wcześniej na pewno zachowywałabym się inaczej. Przecież zauważyłabyś to.
W myślach miliony razy analizowałam to co działo się ponad rok temu. Jeszcze raz tyle przeklinałam ją za to, że jest na tyle dobrą aktorką, że nie poznałam po niej, że coś się dzieje.
-Widzisz. Mówię prawdę. Nie chcieliśmy wyjeżdżać. Wiesz ile czasu minęło zanim oswoiłam się z tym miastem? W ogóle nie nawiązywałam znajomości, bo cały czas żyłam w przeświadczeniu, że uda mi się do was wrócić.
-Skoro tak bardzo za nami tęskniłaś to dlaczego nie napisałaś chociaż jednego głupiego SMS?!
-To nie takie proste…
-Wypuść mnie stąd! – wykrzykuję sfrustrowana.
-Musimy porozmawiać. Proszę uspokój się. – W jej szmaragdowych oczach pojawiają się łzy. Choć nie powinno mnie obchodzić to co czuje to i tak robi mi się jej żal i odrobinę się uspokajam, choć najchętniej uciekłabym przez pobliskie okno.
-Byle szybko. – mruczę pod nosem zakładając dłonie na piersiach.
-Co powiedział ci Alec? – pyta lekko drżącym głosem. Pierwszy raz od bardzo dawna widzę ją w takim stanie.
-Cały czas mówi o tym, że jestem wyjątkowa, tak samo jak ty, czy on. Błagam powiedz mi, że jakoś racjonalnie da się wyjaśnić tą dziwną fontannę, którą utworzył na jeziorze.
-Jaką fontannę? - Jej oczy lekko się rozszerzają.
-Najpierw jak zahipnotyzowany wpatrywał się w wodę. Cały czas trzymał się blisko niej, a później stwierdził, że coś mi pokaże i w tym samym momencie na środku pojawiła się fontanna. Wiesz coś o tym.
-Cholerny dupek. – słyszę jej szept.
-Zaraz, zaraz, czyżbym się przesłyszała, czy ty naprawdę powiedziałaś brzydkie słowo. – Z naszej dwójki to ja byłam tą „niegrzeczną dziewczynką”. Cały czas przeklinałam i piłam o wiele więcej alkoholu od niej.
-Mniejsza z tym. To co pokazał ci Alec nie było żadną sztuczką. On to zrobił.
-Tak, a ja jestem Królewna Śnieżka. Miło mi. – Posyłam w jej kierunku sztuczny uśmiech.
-Jestem czarownicą. – mówi tak po prostu, a ja z całej siły zaciskam usta, aby nie wybuchnąć śmiechem.
-Zauważyłam, że odrobinę się zmieniłaś, ale nie podejrzewałam, że jesteś chora psychicznie.
-Mayu, ty też nią jesteś.
-Naprawdę myślisz, że dasz radę mi to wmówić. Naprawdę powinnaś zgłosić się do specjalisty.
-Ja nią jestem, ty, Sebastian, Alec…
-A może Josh też! Jesteś śmieszna. – stwierdzam.
-Nie on jest człowiekiem. – wypowiedzenie tych słów sprawia jej wielką trudność. – W końcu nie jesteście biologicznym rodzeństwem.
-I sądzisz, że właśnie z tego powodu on nie jest czarodziejem.
-To chyba logiczne. Masz innych rodziców. Płynie w tobie inna krew.
-Załóżmy, że mówisz prawdę. Znałaś mnie prawie całe moje życie i co wtedy nie wiedziałaś, że coś jest ze mną nie tak. Tylko teraz dostałaś nagłego olśnienia.
-Ktoś starał się ciebie ukryć.
-O robi się coraz ciekawiej! Mów dalej ja to wszystko spiszę i stworzę niezłą książkę!
-Mayu! To nie są żarty. – mówi ze zmarszczonymi brwiami co znaczy, że jest sfrustrowana. – Gdyby komuś na tym nie zależało zostałabyś oddana do ośrodka adopcyjnego jak inne dzieci.
Miałam zaledwie roczek kiedy mama znalazła mnie pod drzwiami w wiklinowym koszyku. Jak twierdzi nie widziała nikogo, kto mógłby mnie zostawić. O dziwo tego dnia na ulicy było pusto. Nawet wiatr przestał zmuszać  nieliczne drzewa do uginania swoich gałęci. Mówiła, że na początku spanikowała. Nie wiedziała co ma zrobić, dlatego razem z tatą zadecydowała, że zgłosi całą sprawę na policję. Miałam wylądować w ośrodku adopcyjnym, ale w domu państwa Montgomery przebywałam parę godzin. Zdążyłam się obudzić i zamiast zacząć płakać po prostu spojrzałam każdemu z osobna w oczy i uśmiechnęłam się. Choć mieli już półtoraroczne dziecko – Josha, nie potrafili mnie oddać i niemal modlili się o to, aby nie znaleziono moich rodziców. W ciągu zaledwie paru minut pokochali mnie, a ja nigdy im tego nie zapomnę.
-Jest strasznie dużo przypadków kiedy dzieci są zostawiane w parkach, śmietnikach, czy też po prostu pod domami. Nie jestem jakimś szczególnym wyjątkiem.
-To nie wszystko. Ktoś nałożył na ciebie czar. Prawdziwy kolor twoich tęczówek został ukryty.
-Boże! Przecież to efekt wywołany przez promienie słoneczne! Wysłuchałam cię, a teraz każ otworzyć drzwi.
-To nie wszystko.
-Wiem jaki masz cel. Chcesz zwerbować mnie do swojej sekty. Rozumiem, że na wzgląd na naszą starą przyjaźń miałaś nadzieje, że przyjdzie ci to z łatwością. Niestety muszę cię zasmucić, bo nie jestem na tyle naiwna żeby wierzyć w twoje bajeczki. – Kończąc podchodzę do okna. Wcale nie mam zamiaru z niego skakać, bo myślę, że nie przeżyłabym tego, dlatego ociągam się mając nadzieje, że dziewczyna odpuści i pozwoli mi wyjść drzwiami. Niestety dochodzi do tego, że otwieram okno. Przełykając głośno ślinę spoglądam jak jest wysoko. Od tej odległości zaczyna kręcić mi się w głowie. Nie mam lęku wysokości, ale kiedy jestem wyżej niż parę metrów nad ziemią zawsze czuję się odrobinę nieswojo.
Kiedy już zaczynam podnosić nogę aby przerzucić ją przez ramę okna wiatr momentalnie przestaje wiać, a obraz przede mną diametralnie się zmienia. Jestem w takim szoku, że pośpiesznie skaczę w tył. Przede mną nie wiadomo skąd wyrosły pnącza zieleni, które utworzyły mur. Nie ma możliwości, abym mogła się przez nie przecisnąć.
Nadal wpatruję się w różnokształtne listka próbując znaleźć jakieś racjonalne wyjaśnienie na to co widzę. Z fontanną Aleca było inaczej. W jeziorze mogło być zainstalowane specjalne urządzenie, ale tutaj?
Powoli tak jakbym cię obawiała, że rośliny zaczną się ruszać, podchodzę do otworu, który wcześniej był oknem. Podnoszę rękę i dotykam delikatnych listków. To prawdziwe rośliny. Nie żadna nadzwyczaj udana reprodukcja, czy sztuczne pnącza, które ktoś zrzucił z dachu.
Moje serce momentalnie przyśpiesza. Gwałtownie odwracam się w stronę blondynki, a na twarzy zapewne wypisane mam przerażenie.
-Ty…to. – jąkam się starając ułożyć zdanie.
-Tak. Ja to zrobiłam. Wcześniej miałam za złe Alecowi, że tak szybko pokazał co potrafi, ale rozmowa z tobą jest o wiele trudniejsza niż przypuszczałam, więc stwierdziłam, że jeśli coś ci pokaże szybciej to zrozumiesz. Wiem, że niełatwo jest w to wszystko uwierzyć. Ja żyję z tą świadomością od zawsze. Dla mnie to normalne, ale dla człowieka, który żyje, który nie ma zielonego pojęcia o co chodzi to coś nierealnego.
Nagle w moich oczach przestała wyglądać na wariatkę, ale i tak nadal jej nie wierzę.
-Skoro jesteś czarownicą to powinnaś umieć podnieść to łóżko samą siłą woli. – mówię wyzywająco.
-To nie moja specjalność. Musiałabym bardzo długo uczyć się zaklęcia, które sprawi, że będę to potrafić, ale bez żadnego wysiłku mogę zrobić coś z roślinami.
Pośpiesznie rozglądam się po pomieszczeniu. Znajduje się tutaj sporo żywych kwiatów. Jeden z nich przykuwa moją uwagę.
-Spraw, aby nie był zwiędnięty. – Ruchem głowy wskazuję błękitną donicę. Próbuję pohamować ironie wkradającą się w ton mojego głosu.
Widzę jak przez chwilę wpatruje się w kwiat lekko mrużąc oczy. Potem zaczyna do niego podchodzić. Uważnie jej się przyglądam. Zaledwie muska roślinę, a ta powoli odżywa. Nabiera kolorów i witalności.
To co widzę jest nienormalne. Oddycham na tyle szybko iż mam wrażenie, że za chwilę zabraknie mi tlenu w tym małym pomieszczeniu.
-Muszę wyjść. – mówię dalej dysząc. – Uduszę się tutaj.
Udaje mi się jeszcze zarejestrować to z jakim trudem odwraca się od rośliny. Mimo, że już jej nie dotyka ona nadal olśniewa mnie swoim kolorem.
Czuję, że kręci mi się w głowie. Wszystko zachodzi mgłą i jestem niemal pewna, że jeszcze chwila i zemdleje.
Nadia widząc to w jakim jestem stanie, podchodzi do drzwi i mówi Alecowi, aby je otworzył. Słyszę ciche kliknięcie i niemal rzucam się w kierunku szpary pomiędzy drzwiami, a futryną. Kiedy wychodzę na korytarz prawie wpadam na ciemnowłosego.  Słysząc odgłosy muzyki z dołu mam wrażenie, że wróciłam do normalności, a to co działo się wcześniej było tylko snem. Powoli uspokajam się i bezsilna zaczynam osuwać się po ścianie. Przyciągam kolana ciasno do ciała i staram się unormować oddech.
-Wszystko w porządku? – pyta Alec. Słyszę jego głos gdzieś z boku, więc jestem niemal pewna, że siedzi obok mnie. Spoglądam w jego kierunku.
-Ty gnojku. – ledwo powstrzymuję się od wykrzyknięcia tych słów. – Zamknąłeś mnie tam! A gdybym miała klaustrofobie?!
-Wtedy bym o tym wiedział.
-Niby skąd? – Po wypowiedzeniu tych słów uświadamiam sobie, że przecież ma niezłe źródło informacji w postaci Nadii. – No jasne…
-Później będzie lepiej. Oswoisz się z tą myślą i dziwne będą wydawać ci się te dni, w których nie wiedziałaś o tym wszystkim.
-Przecież to wszystko jest chore. – niemal jęczę, wpatruję się w podłogę pośpiesznie mrugając oczami. Jeszcze trochę, a się rozpłaczę.
-Wiem, że to dla ciebie szok, ale nie mogłam dłużej trzymać cię w niewiedzy. – odzywa się Nadia, która kuca po mojej drugiej stronie. Wyciąga rękę tak jakby chciała mnie dotknąć, ale kiedy widzi mój morderczy wzrok pośpiesznie cofa ją. – To, że się tutaj przeprowadziłaś jest przeznaczeniem. Boję się pomyśleć co by się stało gdybyśmy cię nie znaleźli przed tym jak skończysz osiemnaście lat. Wtedy nastąpiłaby tragedia, a to wszystko byłoby moją winą.
-Nadia, przecież wiesz, że w żaden sposób nie mogłaś tego przewidzieć. – odzywa się Alec, a ja jestem pewna, że gdybym nie była w rozsypce rzuciłabym się na niego.
-Ale powinnam to czuć. Przebywałam z nią tak długo. Była bardzo inteligentna, po prostu inna niż wszyscy, a u mnie ani razu nie zapaliła się czerwona lampka. Przecież wszystko na to wskazywało.
-Oboje dobrze wiemy, że to nie prawda.
-Czy możecie przestać mówić o mnie w trzeciej osobie! To okropnie irytujące!
-Mayu, nikomu nie możesz powiedzieć. – mówi chłopak niemal przeszywając mnie oczami, które w słabym świetle nabrały granatowej barwy.
-Nawet przez myśl nie przeszło mi coś takiego. Przecież to wszystko jest nienormalne. Od razu wylądowałabym w psychiatryku, choć myślę, że taki pobyt bardziej przydałby się wam.
-Jak już mówiłem…
-Po pewnym czasie to będzie dla mnie normalne. Tak już wiem. Nie musisz tego wiecznie powtarzać. To twoje gadanie nie sprawi, że poczuję się lepiej. Jednego dnia jestem normalną, trochę poirytowaną tym, że muszę tutaj mieszkać dziewczyną, a drugiego dnia ktoś mówi mi, że jestem czarownicą. Co gorsza widzę takie rzeczy, które sprawiają, że zaczynam wierzyć, w to co mówicie.
-Chcesz jechać do domu? – pyta po prostu. Chyba tak samo jak ja uświadomił sobie, że tego wszystkiego jest za dużo jak na jeden dzień.
-Tak. – kiwam powoli głową.
Czuję jak łapie mnie za rękę i pomaga się podnieść. Przez chwilę chwieję się. Czuję się tak jakbym była pijana, choć nie wypiłam na tyle dużo, aby tak kręciło mi się w głowie. Obydwoje wymieniają się zmartwionymi spojrzeniami ponad moją głową. Nie protestuje kiedy Alec łapie mnie za rękę i schodzimy na dół. 
 __________________________________________________
 Mam nadzieje, że wybaczycie mi tak rzadko pojawiające się notki. Mam okropnie mało czasu na pisanie co mnie dobija!
Proszę o komentarze, bo tylko dzięki nim nadal kontynuuje tą historię. Czasami mam wrażenie, że ten wysiłek, który wkładam w napisanie czegokolwiek jest bez sensu. Błagam sprawcie, abym zmieniła zdanie.

14 komentarzy:

  1. Jejku.
    Myślała,że się nie doczekeam.
    Rozdział boski i wreszcie dzieje się coś konkretnego.
    Mam nadzieje,że wyjaśni się trochę więcej rzeczy,
    bo dalej jest dużo niewiadomych.
    Kocham ciebie i to opowiadanie.
    Czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa Cudo
    Kocham genialny rozdział
    Taki tajemniczy i magiczny
    Jestem mega,mega ciekawa co dalej
    Będę czekać na next
    Ściskam Mela
    PS.ANI MI SIĘ WAŻ MYŚLEĆ ŻE TWÓJ WYSIŁEK
    NIE MA SENSU,KOCHAM TEGO BLOGA I TO OPOWIADANIE
    PLISS PISZ DALEJ :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Tego sie nie da opisac. ♡♡ Cudo ♡ Czekam na kolejny ♡ Pozdrawiam @Maliczeg ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie :* Czekam na next! :D
    @Shoniaczek

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny *.*.....zaczyna się ono powoli rozkręca.....kocham te opowiadanie..*.*...pisz, pisz, pisz!!!..czekam na nexta
    weny zycze..!
    //Kxx

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG! No jest rozdział, rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać :). Dzoewczyno Jezu ten blog jest Z-A-J-E-B-I-S-T-Y <3 Kochana no rozdział dhdgfhvhjtgjcgjcfjbjhf nie mam słów. Czekam na nexta.
    Kocham i pozdrawiam <3 !

    OdpowiedzUsuń
  7. Poprostu świetny nie ma słów żeby to opisać :-D~Aga

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow co za rozdział <3 tak trzymaj kochana @mortajuliana

    OdpowiedzUsuń
  9. Czarownice :D
    Ale dalej nie rozumiem paru kwestii
    Mam nadzieje ze w nastepnym rozdziale znow cos się wyjasni :P
    Super to było, na prawde piszesz swietnie :D
    Mam nadzieje ze to fanfiction bedzie mialo duzo rozdzialow bo już jestem uzalezniona od tej historii ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. jezu ta ostatnia scena była gxeeinvxeuon3hvtgdethbdhhfthyjh nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału @niall_quad

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział ;) robi się coraz ciekawiej!
    Życzę weny :) / Szyszka

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniały <3 przerwalas w najciekawszym momencie avhdghsthd <333@niall_quad

    OdpowiedzUsuń
  13. To opowiadanie jest po prostu ZAJEBISTE. a ten rozdzial wspanialy

    OdpowiedzUsuń
  14. DLACZEGO.
    TY.
    MI.
    TO.
    ZROBIŁAŚ.
    I.
    URWALAS.
    W.
    TAKIM.
    KURWA.
    MAĆ.
    MOMENCIE.

    Hashahahs rozdział cudny, mówiłam już, że cię uwielbiam? <3

    OdpowiedzUsuń