niedziela, 30 listopada 2014

9 - "Psotny" deszcz

Tępym wzorkiem wpatruję się w stos zeszytów i jeszcze nie odrobioną pracę domową. Każde słowo, które przeczytam kojarzy mi się z czarodziejami i dziwnie zmieniającymi się tęczówkami. To wszystko jest nienormalne. Sama nie wiem czy mam w to wierzyć. Za każdym razem mam wrażenie, że jestem ofiarą głupiego żartu. Przecież takie rzeczy nie mają miejsca. Nie na tym świecie. Niektóre rzeczy nie kleją się kupy, ale inne sprawiają, że naprawdę zaczynam im wierzyć.
Wiadomo, że od niepamiętnych lat krążyły pogłoski o czarownicach, czarodziejach i innych nadnaturalnych istot. Starano się odkryć więcej szczegółów na ten temat, ale nigdy to nie dochodziło do skutku. Doszło do tego, że to wszystko to jedynie ludowe legendy, których odniesienie do rzeczywistości jest znikome.  
Jestem niemal pewna, że będę w stanie uwierzyć w istnienie magii. Widziałam takie rzeczy, których w żaden sposób nie można dokonać prostą sztuczką iluzjonisty. Jednak nie do pomyślenia jest to, że ja mogę robić coś tak niesamowitego. Ta cała sprawa z moją adopcją jest grubo naciągana. Jakiegoś elementu brakuje w całej składance.
Gwałtownie wstaje z miejsca. Jeśli w tej chwili się nie przewietrzę to mój mózg eksploduje od natrętnych myśli, które bombardują mój umysł.
Pośpiesznie zakładam legginsy i buty do biegania. Wychodzę z domu nie przejmując się mżawką, która sprawia, że moje włosy zmieniają się w chaotyczne fale.
Wraz z kolejnymi przebiegniętymi minutami czuję ulgę nie do opisania. Wiedziałam, że ruch ma właściwości kojące, ale nie spodziewałam się, że zrobi mi to tak dobrze. Skupiam się na ledwie słyszalnym bębnieniu deszczu i wpadam w błogostan. Nic się nie liczy. Ważne jest tylko stawianie kolejnych kroków.
Niestety ta chwila zostaje przerwana wraz z tym kiedy do moich uszu dochodzi dźwięk silnika. Dróżka jest na tyle szeroka, że spokojnie zmieści się w niej samochód, ale nie spodziewałam się, że ktokolwiek nią uczęszcza. Schodzę odrobinę na bok chcąc go przepuścić. Jednak zamiast jechać dalej, zwalnia, a potem się zatrzymuję. Moje serce przyśpiesza kiedy spoglądam w tamtą stronę i przyjmuję obronną pozycję.
Słyszę jak mój oddech nadal jest przyśpieszony, ale jestem spokojniejsza niż wcześniej, bo zza okularów przeciwsłonecznych (nie mam pojęcia po co mu są potrzebne w pochmurny, deszczowy dzień) uśmiecha się do mnie Alec.
-Co ty wyprawiasz? Wystraszyłeś mnie! – odzywam się.
-Tylko cię śledzę. – Posyła w moim kierunku krzywy uśmiech.
-Jesteś bardzo dyskretny. – Przewracam oczami.
-Nie gadaj tyle tylko wsiadaj do samochodu. – Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że siedzi w terenowym Porshe. Wolę nie myśleć skąd wziął ten samochód, bo w mojej głowie już pojawiają się najdziwniejsze wizje.
-Niby po co? – pytam unosząc brwi.
-Musimy pogadać.
-Słuchaj widzimy się niemal codziennie. Wreszcie znalazłam sposób aby odrobinę odpocząć od tego wszystkiego, ale ty oczywiście musiałeś to zepsuć! Nie! - wykrzykuję. - Dla twojej wiadomości nie mam zamiaru wsiadać do twojego samochodu i znów rozmawiać o tych wyssanych z palca bzdurach. Poza tym nie mam pojęcia gdzie chcesz mnie zawieść. Znam cię dopiero tydzień, więc nie dziw się, że ci nie ufam. Tym bardziej, że przez większość czasu zachowujesz się jak osoba chora umysłowo.
-OK. Jeśli potrzebujesz trochę czasu to nie będę ci zawracał teraz głowy, ale o 19 przyjdź do mnie. Naprawdę musisz przy tym być.
-Przy czym?
-Musimy porozmawiać, wszyscy. – Nawet nie muszę pytać o kogo mu chodzi. Doskonale wiem, że będzie tam siódemka jego przyjaciół.
-Zobaczę, czy będę miała ochotę.
-Jeśli nie przyjdziesz wtedy naprawdę zachowam się jak psychol i siłą zaciągnę cię do siebie. To nie żarty Mayu. – Na jego twarzy nie dostrzegam ani śladu łobuzerskiego uśmiechu, co sprawia, że jestem wytrącona z równowagi. Potem tak po prostu odjeżdża, a moja ochota na bieganie momentalnie odlatuje.
Wcale nie mam ochoty mierzyć się z tymi wszystkimi twarzami, które będą się we mnie wpatrywały tak jakbym była jakimś wybrykiem natury. Tym bardziej nie chcę znów spotykać się z Nadią, ale choć niezbyt znam Aleca to sądząc po tonie jego głosu ta sprawa jest niezwykle poważna.
***
Pośpiesznie przebiegam przez jezdnię. Akurat w momencie, w którym wyszłam z domu zaczął padać deszcz i nie chodzi tu o niewinną poranną mżawkę. To ulewa, która sprawiła, że już jestem mokra do ostatniej suchej nitki.
-Zawsze marzyłem o tym, aby zobaczyć cię w takim stanie. – Wita mnie chłopak z szerokim uśmiechem na twarzy. Mam ogromną ochotę zmasakrować jego piękną buźkę, ale zamiast tego popycham go wchodząc do środka.
-Nienawidzę cię.
-Wiem skarbie, wiem. – mówi zamykając drzwi. Odwraca się w moją stronę i przez chwilę nie odzywa się. Z jakiegoś powodu już się nie uśmiecha. Jedyne co robi to wpatruję się w moją sylwetkę jak zahipnotyzowany. Nie mam pojęcia o co może mu chodzić, dlatego podążam za jego wzrokiem. Dopiero teraz zauważam, że mam na sobie białą koszulkę, która pod wpływem wilgoci stała się przezroczysta. Mój koronkowy, czarny stanik i piersi są doskonale widoczne. To wyjaśnia, dlaczego chłopak wpatruje się we mnie tak intensywnie.
-Dasz mi może ręcznik? Czy zamierzasz nadal się we mnie wpatrywać tak jakbym była ostatnim kawałkiem kurczaka na tym świecie? – Dopiero kiedy się odzywam jego wzrok kieruje się na moją twarz. Nadal bez słowa wpatruję się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Unoszę brew zakładając ręce na piersi. Już mam zacząć tupać nogą pokazując mu swoje zniecierpliwienie, kiedy głośno przełyka ślinę i wreszcie wraca do świata żywych.
-Oh. No tak. Za chwile wracam.
Pośpiesznie opuszcza pomieszczenie niemal biegnąc, a ja zastawiam się gdzie jest reszta. W końcu sądził, że właśnie tutaj będziemy rozmawiać.
Nie mam zamiaru stać tutaj w miejscu dlatego idę w kierunku salonu, w którym znajduje się kanapa. Dopiero kiedy na niej siadam zdaje sobie sprawę z tego, że zaczynam drżeć.
-Cholera. Musi być ci naprawdę zimno. – mówi chłopak wracając po parunastu minutach, kiedy nie potrafię już opanować szczękania zębów. Nie mam nawet siły skomentować jego odrobinę za długiej nieobecności. Podaje mi jeden z ręczników, natomiast drugim próbuje wytrzeć moje włosy.
Nie wiem co mam powiedzieć. Widzę, że chłopak zachowuje się co najmniej dziwnie. Przez chwilę bez słowa przyglądam mu się jak niezgrabnie stara się osuszyć moje włosy. Dopiero po paru minutach poddaje się i delikatnie łapię jego drżące dłonie. Zdziwiony przenosi swój wzrok na moją twarz.
-Alec powiedz o co chodzi? Widzę, że coś jest nie w porządku. – Smutek i strach to właśnie to co widzę w jego szmaragdowych oczach.
-To nic takiego. – mówi tak po prostu, zbywając mnie.
-Jak to? Przecież widzę! – staram się nie wybuchać, ale jego postawa jest niezwykle irytująca.
-Musisz się przygotować. Dzisiaj będą tu wszyscy. Zapewne nie skończy się na jednym szczególe. Będą chcieli znać twoją wersję wydarzeń i mają nadzieję, że jak najszybciej uda im się przekazać tobie niezbędne informacje, a wiem, że to nie będzie sama przyjemność. Zdaje sobie sprawę z tego, że nadal nie poradziłaś sobie z tym co powiedziała Nadia, a co dopiero mówić o innych rzeczach. – Nie wiem dlaczego, ale nie do końca mu wierze.
-  Rzeczywiście masz rację, że trudno mi w to wszystko uwierzyć. Nadal czuję się jak w śnie, ale chyba zawsze myślałam, ze magia istnieje, po prostu nie dochodzi do mnie to, że ja mogłabym robić rzeczy, których nie potrafi normalny człowiek.
-Właśnie to jest najgorsze. Gdybyś tylko uwierzyła wszystko byłoby o wiele łatwiejsze.
-Może i tak. – mówię obojętnie.
Zanim chłopakowi uda się powiedzieć coś więcej słyszymy dzwonek do drzwi.
-To na pewno oni. – mówi krótko. Mocno ściska moją dłoń, a potem idzie wpuścić gości.
Staram się nie myśleć o tym z czym za chwilę będę musiała się zmierzyć tym bardziej, że jestem przemoknięta do suchej nitki i nie oszukujmy się, ale nie prezentuje się najlepiej.
Pierwsza do pokoju wchodzi Nadia, która jak zwykle wygląda olśniewająco. Jej włosy są suche i idealnymi falami opadają na jej ramiona. Promienna cera bez żadnej skazy sprawia, że czuję się jeszcze gorzej.
Każda kolejna osoba, która wchodzi do środka patrzy prosto na mnie. Żadne z nich nie zaliczyło bliskiego spotkania z deszczem, dlatego jako jedyna wyglądam jak bezdomna.
-Na litość boską Alec! Dlaczego nie pomogłeś jej?! – wykrzykuje rudowłosa, która szczególnie zapadła mi w pamięci nie tylko ze względu na kolor włosów i nieziemskie tęczówki.
-Dlaczego nikt choćby przez chwilę nie pomyślał, że to może być dla niej za dużo jak na jeden raz?!
-Myślisz, że mamy cały rok na jej niańczenie. – odzywa się najwyższy i chyba najbardziej umięśniony chłopak jakiego kiedykolwiek widziałam. Jego szare tęczówki tworzą dziwny, ale fascynujący kontrast z jego śniadą karnacją.
-Wiem, że nie mamy dużo czasu, ale… - Już wiem, że chłopak jest bliski tego, aby zacząć wrzeszczeć, a ja nie mam zielonego pojęcia co zrobić, aby załagodzić tą sytuację. Na szczęście w porę Nadia przerywa mu.
-Alec nie możesz decydować za wszystkich. Matt ma rację. Nie możemy się ociągać. Znam Maye o wiele dłużej od ciebie i jestem w stu procentach pewna, że te informacje, które jej dzisiaj przekażemy wcale jej nie złamią. Będzie zdezorientowana, to fakt, ale ta dziewczyna jest o wiele silniejsza niż ktokolwiek mógłbyś przypuszczać.
-Jeśli zaraz jej nie wysuszysz, ja się tym zajmę. – mówi dziewczyna o prostych do ramion czarnych włosach z różowymi końcówkami, które tworzą idealny kontrast z jej błękitnymi oczami. – Jestem niemal pewna, że tego nie chcesz. Niezbyt się kontroluję. Mogłabym przegiąć, a wtedy dziewczyna byłaby odwodniona.
-Nawet nie próbuj Natalie! – wykrzykuje. – Ja się tym zajmę.
Podchodzi do mnie tak szybko jakby się z kimś ścigał.
-Przepraszam. Tak bardzo mi przykro. Gdyby to ode mnie zależało nie musiałabyś brać udziału w tym wszystkim. Twoje życie toczyłoby się po staremu.
-Boże, Alec! Od kiedy stałeś się taką pizdą?! – słyszę Cama, którego poznałam na feralnej imprezie i niemal nie wybucham śmiechem.
-Właśnie. Pierwszy raz widzę cię w takim stanie. – ponownie odzywa się rudowłosa.
-Nie masz gorączki? – pyta Natalie.
-Przestańcie! Nic mi nie jest! To świat jest popaprany! Nie chcę, aby ona brała w tym udział.
-Ale to nie ty o tym tutaj decydujesz. – zauważa Nadia, a w jej oczach widzę autentyczny smutek. – Też chciałabym tego uniknąć. – Reszta zaczyna się przekrzykiwać, ale Alec i blondynka nadal się w siebie wpatrują, a ja niemal widzę pomiędzy nimi nić porozumienia.
-Hej. – zaczynam starając się zwrócić na siebie uwagę. Wcześniej wszyscy mówili o mnie w trzeciej osobie co okropnie mnie irytuje, ale nie zwracałam na to uwagi, ponieważ byłam zbyt zajęta przysłuchiwaniem się ich rozmowie. –Ej, przestańcie. – Nadal nikt nie reaguje włącznie z zastygłym Alec’iem obok mnie. – Cisza! – nie wytrzymuję i nabierając dużo powietrza, wykrzykuję najgłośniej jak się da. Dziwię się kiedy mój głos z ogromną mocą przedziera się przez ten hałas. Wszystkie spojrzenia zostają skierowane w moją stronę. – Przyszłam tutaj, bo chcieliście ze mną porozmawiać, więc bądźcie tak łaskawi i nie ignorujcie mnie, bo nie mam ochoty spędzić tutaj wieczności! – posyłam każdemu z nich mrożące krew w żyłach spojrzenie. Wiem, że trochę przesadzam, ale czuję narastającą furię, a to jedyny sposób, aby zdusić ją w zarodku.
-Chyba masz wystarczające potwierdzenie, że to dziewczyna z jajami. – mówi Cam.
-OK. Możesz poczuć dziwne ciepło, ale nie bój się nic ci się nie stanie. Mam to pod kontrolą. – odzywa się Alec, blady jak ściana.
-Ale o co ci chodzi?
-Obawiam się, że ciężko byłoby to wytłumaczyć. Zobaczysz sama.
Na parę sekund zamyka oczy, ale kiedy je otwiera widzę tego samego chłopaka, którego poznałam drugiego dnia pobytu tutaj. Nie dręczy go nic, jest wyluzowany i pewny siebie. Unosi swoją dłoń nad moje ramie, a moje serce przyśpiesza. Czuję przyjemne ciepło. Widzę jak unosi się ze mnie para wodna. Wciągam gwałtownie powietrze widząc, że kropelki wody podążają za jego ręką i wyczuwam dziwny, aczkolwiek przyjemny zapach. Mam wrażenie jakbym przeniosła się nad morze i nie mogę uwierzyć w to co się dzieje. Jego ręka jest jak magnes dla wody, która powoli opuszcza moje ubranie. Po paru minutach czuję przyjemne ciepło. Z niedowierzaniem dotykam moich włosów i ubrania, które o dziwo w mgnieniu oka stało się suche. Widzę jak kropelki wody zaczynają unosić się nad jego dłońmi tworząc coraz to większą kulę. Podążam za nią wzrokiem, kiedy odnajduje najbliższy wazon z kwiatami i zostaje wchłonięta w ziemię.
-Widzisz. Nie uciekła z krzykiem. – mówi Natalie z szerokim uśmiechem na ustach.
-Boże! Ja to poczułam! – wykrzykuję zanim dam radę się powstrzymać.
 Jak zahipnotyzowana wpatruje się w swoje ubrania co jakiś czas dotykając ich i sprawdzając, czy naprawdę są suche, czy to tylko wymysł. Kiedy w końcu podnoszę głowę do góry napotykam spojrzenie błękitnych oczu należących do Hanny. Widzę jak uśmiecha się do mnie delikatnie widząc jak z niedowierzaniem patrzę na to, że jestem już sucha. Wiem, że nic nie powie. Nie przy wszystkich.
-Dobra dość zbędnego gadania. – mówi Cam. – Słuchaj. – zwraca się do mnie. – Najważniejsze i najbardziej powierzchowne informacje już znasz, ale to dopiero początek. To, że posiadasz magię wcale nie jest jedynie bonusem od losu. To wielka odpowiedzialność i ciężar. Przez to kim jesteś twoje życie nie będzie takie jak pozostałych nastolatków i to nigdy się nie zmieni. To, że masz moc nie oznacza, że możesz z niej korzystać tylko i wyłącznie dla własnych celów. To dar, który musisz nauczyć się kontrolować, bo niestety nic nie przychodzi tak łatwo. – Patrzę na niego z szeroko otwartymi ustami i mam wrażenie, że jeszcze przez większość wieczoru będę wyglądała jak ryba. Nie mogę uwierzyć, że ten sam beztroski nastolatek, którego szeroko uśmiechniętego poznałam na imprezie mógł powiedzieć coś takiego.
 Czy ktoś z sekty były na tyle przygotowany? Fakt, że ludzie, którzy należą do takiej wspólnoty są święcie przekonani do swoich racji i za zadanie mają przyprowadzić nowych członków, ale w życiu nie spodziewałabym się, że ktoś może być tak przekonujący. W tej chwili jestem niemal pewna, że gdyby Cam powiedział, że wampiry istnieją uwierzyłabym mu.
-Być może za chwilę zdradzicie mi więcej szczegółów, ale niby po co to robicie? Przecież nie jesteście w stu procentach pewni, że jestem taka jak wy. Po co ryzykujecie?
-Nie ryzykujemy. Jesteśmy pewni, że jesteś jedną z nas. – mówi Natalie z szerokim przyjacielskim uśmiechem.
-Na jakiej podstawie tak sądzicie? Przecież nie wyczuwacie niczego dziwnego w moim zapachu. Moje moce teoretycznie nie wymknęły mi się spod kontroli, ponieważ są zablokowane, więc skąd wiecie? – Jestem bliska krzyku. Rozglądam się po zdezorientowanych twarzach moich towarzyszy szukając odpowiedzi. – Kolor oczu to za mało!
-Doskonale o tym wiemy. – mówi Matt. – Mamy tajną broń w postaci Hannah. Ona nigdy nie zawodzi.
Spoglądam w kierunku drobnej blondynki, która choć ani razu dzisiejszego wieczoru nie odezwała się, to jest dziwnie pobudzona. Pilnie przysłuchuje się każdemu słowu, które jest tutaj wypowiadane, co jest rzadkością, bo w szkolę widzę ją pogrążoną we własnym świecie.
-Może tak jaśniej. – Unoszę brew do góry.
-Ona wie rzeczy, których nikt innych nie wie. – mówi tajemniczo ruda.
-I tak nic nie rozumiem.
-Tyle na razie wystarczy. Nie możesz przyswajać za dużo informacji, bo od tego można szybko zwariować. – mówi z udawaną nonszalancją Alec.
-Zaraz, zaraz. Skoro mówicie, że nie jest tak kolorowo to czarodzieje na pewno muszą mieć jakiś wrogów.
-Mamy i to nie jednych. – odzywa się Matt z powagą i odrobiną smutku. – Najgorsze są chyba wampiry.
-Co?! Słucham?! – wykrzykuję. Istnienie magii i ludzi z nadzwyczajnymi zdolnościami to jedno, ale wiadomość o tym, że po ziemi chodzą żywe trupy wysysające krew z ludzkich istot, to drugie.
-Bardzo nie przyjemni goście. – komentuje Melodie.
-Może i nie przyjemni, ale trzeba przyznać, że niektórzy z nich są cholernie seksowni. –zauważa  Natalie.
-Boże to obrzydliwe! Fakt są niczego sobie, ale nie ma niczego pociągającego w chwaleniu się kłami przy każdej nadarzającej się okazji. – kontynuuje rudowłosa, a ja w tym samym czasie zaczynam odlatywać. Tracę ostrość i już nie słyszę co dzieje się wokół mnie.
-Mayu! Oddychaj! Oddychaj głęboko! Wszystko jest w porządku. Jesteś bezpieczna. Nie dopuszczę, aby cokolwiek złego ci się stało. – słyszę gdzieś z oddali głos Nadii. Niemal po każdym słowie ton jej głosu staje się coraz bardziej zdesperowany i załamany. – Nigdy nie pozwoliłabym cię skrzywdzić. Gdybym o ciebie nie dbała nigdy nie wyjechałabym z Bristolu. – Mówi o wiele, wiele więcej, a ja zaczynam odzyskiwać przytomność. Widzę jej twarz i mokre policzki. – To wszystko na razie tylko wydaje się być takie okropne, ale po pewnym czasie przyzwyczaisz się do tego. Nie będziesz wyobrażała sobie życia bez magii, bo to część ciebie.
-Nic jej nie jest. To tylko omdlenie, Nadia. Lepiej napij się tego. – mówi Natalie, a na jej twarzy nie ma ani cienia wcześniejszego rozbawienia. Widzę, że jest zmartwiona. Podaje blondwłosej szklankę wody i nie spuszcza jej z wzroku. Zapewne są teraz takimi przyjaciółkami jak my kiedyś byłyśmy. Choć od początku czułam sympatię do Natalie, to w tym momencie nie potrafię powstrzymać się od rzucania w jej kierunku złośliwych spojrzeń. Nieznośne ukłucia zazdrości w sercu sprawiają, że jestem już całkowicie przytomna.
-Na dziś zdecydowanie wystarczy. – mówi Cam.
-Ale przecież nie powiedzieliśmy najważniejszego. – odzywa się Matt.
-Jutro też jest dzień… - wtrąca Alec.
-Skąd masz pewność, że sytuacja się nie pogorszy, albo, że nie będziemy musieli zacząć wcześniejszego szkolenia! – wykrzykuje chłopak.
-Doskonale wiesz, że sytuacja stabilizuje się. Spróbuj wczuć się w jej role. To wszystko nie jest takie proste kiedy od małego nie wychowujesz się wiedząc, że nie jesteś normalnym człowiekiem. – Zdecydowanie zaczynam lubić Cama. Nie mówi o mnie ze współczuciem, takim jakim obdarza się kalekie szczeniaczki. On po prostu stara się mnie zrozumieć.
-OK. Ale jutro to ostateczny termin i tak dość już zwlekaliśmy.
Choć byłam okropnie ciekawa o co chodzi to z radością wybiegłam z tamtego domu. Musiałam choć na chwilę wrócić do mojego normalnego życia.
***

-Wszystko w porządku? – pyta Josh prowadząc nasze nowe auto.
Po wczorajszym powrocie do domu byłam do niczego. Nie potrafiłam skupić się na niczym. Jedyne co robiłam to przez resztę dnia wpatrywałam się w sufit i starałam się oswoić ze wszystkim co usłyszałam. Chyba z milion razy w myślach wyzywałam się od idiotek. Przecież to wszystko nie miało sensu. Brakowało w tym logiki.
-Tak. – kłamię w żywe oczy. – Dlaczego pytasz?
-Dziwnie się zachowujesz. To nie możliwe, abyś nie odezwała się, ani słowem przez całą drogę.
-Po prostu jestem zmęczona.
Widzę jak kiwa głową i zdaje sobie sprawę z tego, że nie do końca mi wierzy.
-Jeśli coś by się stało to pamiętaj, że możesz mi powiedzieć wszystko. Potrafię dotrzymać tajemnicy, a nawet doradzić.
-Doskonale o tym wiem. – uśmiecham się do niego przelotnie ściskając jego dłoń. – Mam najlepszego brata pod słońcem. – Kącik jego ust idzie ku górze, choć nie spuszczam z niego wzroku to wiem, że nie widzi bezgranicznego smutku, który przed nim kryję. Dopiero dziś pierwszy raz uświadomiłam sobie, że osoba najbliższa mojemu sercu, którą nazywam bratem, tak naprawdę w żaden sposób nie jest ze mną spokrewniona.
Zaczynam zastanawiać się, czy mam biologiczne rodzeństwo? Czy któreś z nich jest choć trochę do mnie podobne? Czy ich matka również porzuciła? Czy potrafiłabym się z nimi dogadać tak samo jak z Joshem?
***
Siadam obok Hannah na chemii posyłając w jej kierunku blady uśmiech. Pierwszy raz odkąd pojawiłam się w szkole oderwała wzrok od swojego szkicownika i kiwnięciem głowy przywitała się ze mną. Potem ponownie zanurzyła się w swoim świecie.
Czuję czyiś dotyk na swoim ramieniu. Podskakuję odrobinę za gwałtownie i odwracam się szybko w tamtym kierunku.
-Przepraszam nie chciałam cię wystraszyć. – Przed sobą widzę rudowłosą dziewczynę, która wczoraj pojawiła się w domu Aleca.
-Nic się nie stało. To moja wina. Ostatnio jestem odrobinę za bardzo płocha. – Staram się być miła, choć już od samego początku wydaje mi się być suką.
-Chciałam tylko powiedzieć, że gdybyś chciała porozmawiać z kimś bezstronnym to bez problemu możesz się do mnie odezwać. – mówi z szerokim uśmiechu, w którym próbuję dopatrzyć się choćby cienia fałszywości.
-Pewnie. Dobrze wiedzieć. – Zaczynają boleć mnie policzki od sztywnego uśmiechu. Choć mówię co innego to myślę coś całkowicie odwrotnego. Kto jak kto, ale akurat ta dziewczyna jest ostatnia osobną na świecie, której zwierzałabym się.
***
W stołówce pierwsze co zauważam to blond dziewczynę z krótkim irokezem na głowie. Nigdy wcześniej nie rzuciła mi się w oczy. Fakt, że była ładna, ale takich dziewczyn jak ona w szkole jest przynajmniej setka. Dziś jednak coś się odmieniło. Zauważyłam ją, ponieważ siedziała na kolanach Aleca i żywo gestykulując była zajęta rozmową z nim. Chłopak cały czas uśmiechał się do niej.
Wpatrywałam się w nich przez chwilę, w ogóle nie martwiąc się tym, że zapewne zwracam na siebie uwagę stojąc w jednym miejscu, aż w końcu jego wzrok przeniósł się na mnie. Mrugnął do mnie, a ja zignorowałam go podchodząc do lady i biorą pierwszą lepszą kanapkę.
Przyśpieszyłam kroku przechodząc obok ich stolika, ale byłam niemal pewna, że zauważą mnie.
-Siadaj z nami. – odzywa się bezceremonialnie Cam.
-Nie mogę. – mówię krótko i już mam odchodzić kiedy ktoś łapie mnie za dłoń. Zdziwiona zauważam, że to Nadia.
-Wiesz, że możesz mu powiedzieć? – pyta.
-Chyba żartujesz! – mówię bez zastanowienia. – Nie mogę go w to mieszać! – wykrzykuję ciesząc się, że w stołówce panuje taki chaos.
-Prawdopodobnie już od dawna jest częścią tego.
-Jak to? – pytam. To nie możliwe, aby był czarodziejem.
-Musimy porozmawiać po szkole. – mówi. Kiwam gorączkowo głową. Mam do niej tak wiele pytań. Wyciąga z torby kawałek papieru i kreśli na nim parę słów. – To mój adres. Przyjdź dzisiaj po 17.
-Ale Sebastian. – Z trudem wymawiam jego imię.
-Nie masz o co się martwić. On już z nami nie mieszka. – Chcę dalej drążyć temat, ale słyszę ból w jej głosie, dlatego jedyne co robię to oniemiała wpatruję się w nią. Potem każdego po kolei zaszczycam szybkim spojrzeniem i podchodzę do mojego stolika, przy którym już siedzi mój brat i mierzy mnie badawczym wzorkiem. Jestem w stu procentach pewna, że widział całą akcję.

Cholera.
________________________
W zakładce bohaterowie pojawiły się nowe postacie ;)
Przepraszam, że tak długo czekaliście na rozdział, ale miałam małe problemy z netem.
Pozdrawiam :****

18 komentarzy:

  1. Aaaaaaaaaaaaaaa! Super blog i rozdział . Naprawdę podziwiam kreatywność szacunek w Twoja stronę.D~Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego się nie da opisać. ♡♡ Rozdzial jak zwykle genialny *_* mam nadzieje ze niedługo biedzie kolejny ♥♥♡@niall_quad

    OdpowiedzUsuń
  3. wież że ci kocham? Ale naprawdę pisz dłuższe rozdziały, bo fabuła jest powalająca.Do samego rozdziału to fajny, ładnie i płynnie napisany ;)xxPisz dalej, wene miej i żyj spokojnie ;))
    Kisses xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. No jest kolejny tak długo wyczekiwany rozdział. Ma nadzieję że następny będzie dłuższy bo gdy ja się rozkręcam to on się już kończy.❤❤ co do samego rozdziału to klasa sama w sobie❤.z niecierpliwością czekałam na ten rozdział! czy ty zawsze musisz tak się znęcać i kończyć w takich momentach? *.*♥♥♡

    OdpowiedzUsuń
  5. to jest właśnie to na co czekałam.Super blog i rozdział . Naprawdę podziwiam kreatywność szacunek w Twoja stronę :D! Kiedy kolejny rodzial ?! ♥♡@Shoniaczek

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak się cieszę, że jest kolejny rozdział. Po ostatnim sprawdzałam codziennie czy jest kolejny bo nie mogłam się doczekać co się stanie dalej i nie zawiodłam się .Kochamm to opowiadanie i czekam na dalszy rozwój akcji❤ jejuuuu pisz bo nie mogę sie doczekać❤❤❤
    PS.♡ Pozdrawiam @Maliczeg ♡

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba jeden z najlepszych rozdziałów. Pisz pisz ;>

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciebie to chyba do reszty porąbało ten rozdział jest cudny :* Może i krótki ale i tak zajebisty <3 Czekam na kolejny <3 Pozdrawiam i życzę weny ;)@mortajuliana

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko jakie ty cuda piszesz kobieto... Umm...nie wiem co powiedzieć po prostu brak mi słów w pozytywnym słowa znaczeniu ;D nie mogę doczekać wie nn pozdrawiam :*~cleo

    OdpowiedzUsuń
  10. TO JEST TAKIE KURCZE GENIALNE ŻE OMG ---ANGELA

    OdpowiedzUsuń
  11. BARDZO FAJNIE, BARDZO FAJNIE! XD
    KOŃCÓWKA TRZYMA W NAPIĘCIU, NIE MA CO! XD
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział super!! Mam nadzieję, że będzie szybko, następny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Omg *-*cudenko fcggvhbghvfg<3
    No,no robisz kariere miedzynarodowa! :D
    @MartaGogolewska

    OdpowiedzUsuń
  14. Super opowiadanie :D <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialny juz sie nie mogę doczekać następnego :Dcleooo :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Na prawdę nie wiem jak wytrzymam do nexta!!!!! To jest boskie!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. ♥♥♥♥♥kocham♥♥♥♥♥
    ♥♥♥♥♥kocham♥♥♥♥♥
    ♥♥♥♥♥kocham♥♥♥♥♥
    ♥♥♥♥♥kocham♥♥♥♥♥
    ♥♥♥♥♥kocham♥♥♥♥♥
    ♥♥♥♥♥kocham♥♥♥♥♥
    ♥♥♥♥♥kocham♥♥♥♥♥
    ♥♥♥♥♥kocham♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Iwjwisbsississsisnsssidjdodnialwodkdododidjsksjdddddsowwooiwowpwieirirkeessos
    FANGIRLING OAJAISNSISSOSNDONDOSNS
    okej...
    Dobra...
    Ochłonąć muszę...
    Emocje związane z tym rozdziałem >>>>>>>>>>
    DOBRA... BO JA CZUJE... ŻE MOJE przejedzenie zaraz osiągnie maksimum.... i zaraz.. zwróce...

    Kiski Lovki
    Wenyy
    @sweet9893

    OdpowiedzUsuń