Alexa widziałam zaledwie parę
razy w życiu. Był kuzynem Nadii i Sebastiana. Przyjechał do Bristolu na dwa
tygodnie wakacji. Był zabójczo przystojny. Nawet bardziej niż Sebastian.
Pamiętam jak dziś, że kiedy chodziliśmy ulicami miasta to nie było dziewczyny,
która nie patrzyłaby się na niego dłużej niż przystoi. Bardzo szybko zdobył
moją sympatię. Był jedną z tych osób, z którymi można porozmawiać o wszystkim.
Był zabawny i inteligentny.
Był. Był. Był.
-Nie. Przecież to jest niemożliwe!!!
To nie trzyma się kupy. Doskonale wiem w jakich byli stosunkach. Byli jak
bracia! Sebastian nie miał powodów, aby robić coś takiego. – Łapię się za
głowę. Mam wrażenie, że pulsowanie ustąpi miejsce eksplozji.
-Też nie mogę tego pojąć. Chyba
gorsze niż śmierć chłopaka jest to, że niemal doszło do wojny domowej.
-Co masz na myśli? – pytam
gwałtownie podnosząc głowę.
-Wśród naszej rasy pojawili się
ludzie, którzy stali po naszej stronie. Sądzili, że nie powinniśmy brać
odpowiedzialności za coś co zrobił jeden z członków naszej rodziny, ale
utworzył się drugi ruch, który miał co do nas podejrzenia dotyczące zdrady.
Niejedni przez cały czas patrzeli na nas podejrzliwie. Doszło nawet do tego, że
byliśmy obserwowani. To wszystko… - Przerywa na chwilę i bierze głęboki wdech.
– To wszystko było okrutne. Choć tęsknie za Sebastianem to jednocześnie cieszę
się, że w końcu nas zostawił. Konsekwencje tego co robi mogły mieć negatywny
wpływ na całe nasze społeczeństwo.
-Jak to możliwe, że przez jedną
osobę mogła wybuchnąć wojna?
-W naszym społeczeństwie nigdy
nic takiego nie miało miejsca. Zabijamy tylko wrogów, a w tamtym czasie Alex
dla Sebastiana nim nie był.
-Co się z nim stało?! Czuję się
jakbyśmy rozmawiały o całkowicie innej osobie! Obcej osobie! Przecież znałam go
tak długo. Prawie nie mieliśmy przed sobą tajemnic. Jak mógł się zmienić tak
diametralnie?!
-Kiedy niektórzy przechodzą na
ich stronę stają się całkowicie inni. Tak jakby ktoś rzucił na nich czar, albo
zaprogramował ich tak, a nie inaczej.
Widzę, że jest bliska płaczu. W
moich oczach również pojawiają się łzy, dlatego podrywam się z miejsca.
-Myślę, że na dzisiaj wystarczy.
Będzie lepiej jeśli sobie już pójdę.
-Rozumiem. – Wstaje z miejsca i
podąża za mną. – Cieszę się, że tutaj przyszłaś. Zawsze marzyłam o tym, że
rozmawiam z tobą kompletnie szczerze na przykład o magii. Nie myślałam, że to
kiedykolwiek będzie możliwe, a ty będziesz jedną z nas.
-To wszystko jest tak strasznie
popaprane. – stwierdzam wzdychając.
-Mnie to mówisz? – Na jej twarzy
pojawia się cień uśmiechu. Robi krok w moją stronę, ale po chwili się
zatrzymuje. Wiem doskonale, że chce mnie objąć i choć ja przez chwilę myślę, że
to doby moment na to, aby wszystko wróciło do normy to po prostu uśmiecham się
do niej i wychodzę.
Kiedy wiem, że znajduję się poza
zasięgiem jej wzroku nie jestem w stanie dłużej zatrzymywać łez. Pozwalam, aby
jedna za drugą utworzyła wilgotny ślad na moich policzkach. Wiem, że tylko w
taki sposób mogę dać upust moim emocją nie robiąc nikomu przy okazji krzywdy.
***
Kiedy gwałtownie wciągając
powietrze otwieram oczy w moim pokoju panuje półmrok. Jedynym źródłem światła
jest Księżyc.
Przez chwilę skupiam się na
miarowym oddychaniu i uspokojeniu mojego galopującego serca.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Jedne co pamiętam to, to, że po powrocie od Nadii zjadłam kolację razem z
rodziną, nie czując smaku ani jednej potrawy. Moje ciało funkcjonowało, ale
umysł był całkowicie, gdzie indziej.
Gdyby nie koszmar, w którym
słyszałam odgłosy stóp na dachu mojego domu pewnie udałoby mi się przespać całą
noc.
-To tylko koszmar. – szepczę do
siebie. – Nic takiego.
Bum, bum, bum.
Klap, klap, klap.
Podskakuję na miejscu zaciskając
pięści na poduszce.
To wcale nie był sen! Doskonale
słyszę każdy krok osoby, która znajduje się parę metrów nade mną. Z całej siły
zagryzam dolną wargę w efekcie czuję metaliczny smak krwi. Wiem, że nie mogę
krzyczeć. Być może to tylko jakaś zabłąkana osoba, która za chwilę sobie
pójdzie, albo włamywacz, który po zabraniu łupów nie zrobi nam krzywdy. Nie
mogę wybuchem paniki ryzykować życia mojej rodziny.
Leżę przez parę minut cały czas
nasłuchując. Tajemnicza osoba raz po raz zatrzymuje się, ale trwa to zaledwie
sekundę. Później znów zaczyna swoją wędrówkę, a z każdym jej krokiem mam
wrażenie, że jestem na granicy szaleństwa.
Niemal zaczynam się modlić o to
abym tylko śniła, albo przynajmniej moja wyobraźnia płatałaby mi figle.
Staram sobie wmówić, że to
wszystko dzieje się tylko w mojej głowie, ale to jest tak realne, że nie
potrafię.
Biorę w dłoń jedną z moich
książek leżących na stoliku nocnym i powolnym krokiem podchodzę do okna. Mam
wrażenie, że moje serce za chwilę wyskoczy z piersi, a nogi ugną się
sprawiając, że nie będę w stanie dalej iść. Czuję jak moje dłonie drżą i pocą
się, w efekcie upuszczam książkę, która z cichym trzaskiem spada na podłogę.
Cała napinam się stając w
bezruchu, a kroki od razu cichną.
Kiedy mam wrażenie, że cisza
eksploduje, dźwięk pojawia się ponownie. Tyle tylko, że jest bardziej donośny i
szybszy.
Wiem, że powinnam wrócić do łóżka
i udawać, że nadal śpię, ale jestem na tyle sparaliżowana, że niemal osuwam się
na podłogę, a co dopiero mówić o przebiegnięciu tego kawałka.
Pozostaje mi tylko nasłuchiwać.
Jedno wielkie BUM! Chwila ciszy i
w następnym momencie widzę jakąś sylwetkę spadającą w dół. Nie schodzącą,
skradającą się. Spadającą.
Zanim zdążę się opanować z moich
ust wydobywa się krzyk, który zapewne słyszą wszyscy nasi sąsiedzi.
Krzyczę,
kiedy osuwam się na ziemię.
Krzyczę,
kiedy do pokoju wbiega moja rodzina.
Krzyczę,
kiedy mama tuli mnie do siebie i szepcze uspokajająco.
Krzyczę, kiedy tata pyta co się
stało.
Krzyczę, kiedy napotykam
spanikowane spojrzenie Josha.
Przestaję
dopiero wtedy kiedy jestem tak zachrypnięta, że krzyk zmienia się w żałosny
jęk. Wtedy zdaje sobie sprawę z tego, że nie jestem już sama. Mimo to moje serce
nadal chce wyskoczyć z piersi, a ręce drżą.
-Skarbie, już wszystko w
porządku. Jesteśmy przy tobie. To był tylko zły sen. – szepcze całując mnie w
głowę.
-To nie był sen. Obudziłam się,
bo słyszałam coś dziwnego. Tak jakby ktoś chodził po dachu. Wstałam z łóżka
żeby podejść do okna i upuściłam książkę. Ta osoba to usłyszał, a potem
widziałam jak spada na dół. – mówię drżącym głosem. - Boże on chodził po naszym
dachu. Być może chciał nas okraść, albo co gorsza zabić.
-Tam nikogo nie ma. – odzywa się
mój ojciec wyglądając za okno.
Rzeczywiście skoro powiedziałam,
że dosłownie leciał z dachu to logiczne jest to, że po tym ekscytującym
przeżyciu nie był w stanie już wstać, a jeśli udałoby mu się to, to poruszałby
się z prędkością żółwia i mój tata na pewno by go zauważył.
Byłam tak spanikowana, że nawet
przez chwilę nie pomyślałam, że powinien umrzeć.
Słysząc o ludziach z nadnaturalnymi
zdolnościami, widząc, że magia istnieje wcale nie jestem w szoku, kiedy
spoglądam w dół i jedyne co widzę to krótko przystrzyżoną trawę.
***
Skończyło się na tym, że leżę w
łóżku patrząc w sufit. Za oknem powoli przejaśnia się, a ja już od trzech
godzin nie śpię.
Rodzicie stwierdzili, że to tylko
koszmar, w czasie którego lunatykowałam. Mama uścisnęła mnie, a tata uśmiechnął
się uspokajającą, ale nawet to nie sprawiło, że po ich wyjściu z pokoju
przestałam się bać.
Wiedziałam co widziałam i z całą
pewnością nie była to moja wyobraźnia.
Spoglądam w kierunku Josha z
błagalnym spojrzeniem, którego już nie raz używałam kiedy śniły mi się
koszmary.
-OK. Zostanę. – mówi.
Po dosłownie paru minutach
zasypia, a ja podejrzliwie wpatruję się w okno. Mam wrażenie, że tajemnicza
osoba znów tutaj wróci. Przez całą noc modlę się o to, aby Słońce wreszcie
wstało. Nie wiem dlaczego, ale zawsze tak było, że wraz z tym jak robiło się
jasno wszelkie obawy odlatywały. Tak jakby życie wraz z nadejściem dnia było
łatwiejsze, choć chyba wszyscy wiedzą, że to bzdura.
***
-Chodź. - odzywam się do Aleca
łapiąc go za dłoń i odciągając od grona wielbicielek, które starają się za
wszelką cenę zwrócić na siebie jego uwagę. Nie mogę pojąć jak mogą być w niego
na tyle zapatrzone, że są w stanie znienawidzić każdą dziewczynę, na którą choćby
spojrzy. Teraz na celowniku znalazłam się ja.
-Oh! Myślałem,
że chcesz, aby nasz związek dostał odrobinę pikanterii przez nasze potajemne
schadzki, ale skoro zmieniłaś zdanie…
-Alec, proszę
nie zaczynaj.
-Czyli jednak
nie chcesz aby ktokolwiek o nas wiedział. Trudno mi cię rozgryźć kochanie.
-Alec…
-Uwielbiam to
w jaki sposób wypowiadasz moje imię. – mówi głębokim głosem, który zapewne ma
być seksowny i cóż muszę z przykrością przyznać, że jest niezwykle pociągający.
-Czy możesz
wreszcie przestać i posłuchać mnie uważnie. Zwróciłam się do ciebie, bo ci ufam
i miałam nadzieje, że mi pomożesz, ale nie, ty nadal musisz stroić sobie żarty.
– z trudem powstrzymuje się od krzyku. Widzę, że zarozumiały uśmiech znika z
jego twarzy, bo dopiero teraz zaczyna badawczo mi się przyglądać. Zauważa
poszarzałą cerę i cienie pod oczami, których w żaden sposób nie udało mi się
ukryć.
-Boże! Co się
stało?
-Możesz uznać
mnie za osobę chorą psychicznie, ale jestem w stu procentach pewna tego co
zobaczyłam.
-Powiedz
tylko, że nikt nie zrobił ci krzywdy. – Łapie mnie za dłoń i ściska ją mocno.
Teraz za pewna po szkole rozniosą się plotki dotyczące naszej dwójki, ale
szczerze powiedziawszy w tej chwili mam ważniejsze sprawy na głowie.
-Nie. Jestem
cała, ale odrobinę wystraszona. Wczoraj w nocy obudziły mnie dziwne odgłosy.
Okazało się, że ktoś chodzi po dachu mojego domu. Chciałam podejść do okna, ale
przy okazji upuściłam książkę i wtedy zobaczyłam człowieka lecącego w dół. –
Widzę jak z każdym moim słowem zmarszczą pomiędzy jego brwiami pogłębia się. -
Potem zaczęłam krzyczeć. Obudziłam moją rodzinę. Opowiedziałam im o wszystkim,
ale uznali, że lunatykowałam, bo na dole nie było nikogo. Z tego wnioskuje, że
to musi być ktoś z naszego świata. W innym przypadku nie mógłby wyjść z tego
cało. - Jeszcze mocniej ściska moją dłoń. Kiedy rozbrzmiewa dzwonek zwiastujący
rozpoczęcie lekcji żadne z nas nie rusza się z miejsca.
-To był
mężczyzna, czy kobieta? – pyta przez zaciśnięte zęby.
-Nie wiem.
Było ciemno, w dodatku wszystko działo się tak szybko. Alec? Wierzysz mi? –
pytam niepewnie.
-Oczywiście,
że ci wierzę. Cieszę się, że powiedziałaś mi o wszystkim. Możesz być w
niebezpieczeństwie. – Krzywi się przy ostatnich słowach.
-Jak to? –
pytam zszokowana.
-Nie mamy w
zwyczaju bez powodu kręcić się po dachu cudzego domu. Mam tylko nadzieje, że to
ktoś z naszego oddziału, bo w innym przypadku może nie być zbyt ciekawie.
Bardzo możliwe, że ktoś kto dał ci normalne życie próbuje się o ciebie
upomnieć.
-Co to znaczy?
-Jak na razie
tylko to, że urywamy się z lekcji. – Uśmiecha się do mnie szeroko. – Nie wiem
czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale właśnie powiedziałaś, że ta osoba była
kimś naszego pokroju. To znaczy, że zaakceptowałaś to kim jesteś. – Zanim zdążę
zaprotestować on już idzie w kierunku parkingu.
***
-Dlaczego akurat tutaj? – pytam
kiedy podjeżdżamy pod dom Nadii.
-Ona musi wiedzieć. Jeśli chodzi
o ciebie to tylko jej ufam w stu procentach.
-Czyli to coś poważnego? – pytam
ściśniętym głosem.
-Obawiam się, że tak, ale jak na
razie nie możemy popadać w paranoje i martwić się na zapas.
Bez pukania wchodzimy do środka,
a ja mam wrażenie, że moje serca za chwilę rozpadnie się na pół. Jeszcze
niedawno to ja w ten sposób zjawiałam się w jej pokoju. Byłyśmy niemal
nierozłączne. Wiedziałyśmy o sobie prawie wszystko, więc coś takiego było
zupełnie normalne. Teraz to Alec zajął moje miejsce. Gdyby nie to, że jeszcze
niedawno dziewczyna niemal wprost powiedziała, że kocha mojego brata, to
prawdopodobnie pomyślałabym, że łączy ich coś więcej niż przyjaźń.
W środku panuje cisza jak makiem
zasiał.
-Może nikogo nie ma? – pytam.
-Nie. Jej rodzina zawsze zamyka
dom. Są bardzo ostrożni. Między innymi dzięki temu tak długo utrzymywali
bliskie kontakty z wami nie ściągając niebezpieczeństwa.
-Kto tam? – słyszę cichy głos,
niemal szept, który dochodzi z salonu.
Idziemy w tamtym kierunku.
-To tylko my. – mówi chłopak z
uśmiechem na twarzy, ale kiedy zauważa bladą, niemal popielatą cerę dziewczyny
i cienie pod oczami momentalnie poważnieje. – Co się stało? – pyta przerażony.
-To pewnie grypa. Nic wielkiego.
Wystarczy, że zbijemy gorączkę, a ona poleży parę dni.
-Nie. To niemożliwe.
-Każdemu się zdarza. – ciągnę
dalej. Coś niepokoi mnie w jego zachowaniu. Jest załamany i mam wrażenie, że
zbiera mu się na płacz.
-Nie prawda. Nas to nie dotyczy.
Zwykłe wirusy i bakterie nie są dla nas szkodliwe. My nie chorujemy. – Chłopaka
podchodzi do słabej dziewczyny i delikatnie kładzie rękę na jej czole. Staram
się sobie przypomnieć czy kiedykolwiek byłam chora i zdaje sobie sprawę z tego,
że gdyby wszyscy naokoło zmagali się z kaszlem i bólem gardła ja byłam zdrowa
jak ryba.
-Skoro nie chorujemy to co się z
nią dzieje? – pytam zaczynając rozumieć jego niepokój.
-Ktoś rzucił na nią czar. – Widzę
jak jej głowa bezwiednie opada na poduszkę. Nie ma nawet siły na to, aby
trzymać ją w powietrzu i patrzeć na nas. Coś ściska mnie w żołądku.
-Może mylili się. – stwierdza
chrapliwym i cichym głosem blondwłosa.
-Jaki czar? – pytam coraz
bardziej zaniepokojona stanem dziewczyny.
-Ona umiera. – Alec spogląda na
mnie, a ja mam wrażenie, że przede mną jest całkowicie inna osoba. W jego
oczach brak figlarnych ogników, a usta nie rozciągają się w zarozumiały
uśmiech. Widzę żal i strach wypisany na jego twarzy i to sprawia, że mam ochotę
krzyczeć, bo tylko to może potwierdzić, że z Nadią jest naprawdę źle. –
Dlaczego nie powiedziałaś rodzicom? – pyta przenosząc wzrok na blondynkę.
-Nie chciałam ich martwić.
Myślałam, że jestem tylko osłabiona. Kiedy wstałam czułam się o niebo lepiej,
ale kiedy zeszłam na dół coś zjeść od razu uleciała ze mnie energia. Alec, boję
się. – Każde słowo wypowiada z wielką trudnością, a ja mam wrażenie, że tym
razem moje serce zamienia się w pył. Nie widzieć jej rok to jedno, ale być
świadkiem tego, że umiera to drugie.
Czuję narastającą we mnie panikę.
Do moich oczu cisną się łzy, choć już dawno temu obiecałam sobie, że nie będę
płakać w obecności innych.
-Powiedzcie, że da się coś
zrobić. – mówię drżącym głosem.
-Tak. – odpowiada chłopak.
-Nie możemy tak ryzykować. Wtedy
dowiedzą się o Mayi. – szepcze blondynka.
-Co jest tak niebezpieczne, że
może powstrzymać nas od ratowania twojego życia! Do cholery jasnej, dlaczego
tak bardzo przejmujesz się mną! – wykrzykuję sfrustrowana. Skoro jest sposób na
jej uratowanie, to niby dlaczego nie mamy z niego skorzystać?
-Mimo wszystko i tak muszą się o
niej dowiedzieć. Jestem niemal pewien, że grozi jej niebezpieczeństwo i nie
możemy czekać na jej urodziny.
-Jakie niebezpieczeństwo? – pyta
poruszona.
-W nocy ktoś kręcił się koło jej
domu. Na pewno był to czarodziej.
-Czy możecie w końcu przestać
mówić szyframi! – wykrzykuje sfrustrowana. Nienawidzę kiedy ktoś ignoruje mnie
w takie sposób. – Kim są ci „oni”! Wytłumaczcie mi wszystko od początku, bo nie
mam takiego szczęścia, że wtajemniczono mnie w to wszystko!
Nawet nie wiem kiedy Alec pojawia
się obok mnie. Kładzie mi dłonie na ramionach i spogląda w moje oczy.
-Wszystko będzie dobrze. Tylko
musisz się uspokoić. Lepiej usiądź. – Jego głos działa na mnie kojąco. Gdzieś w
podświadomości zaczynam zastanawiać się, czy to przypadkiem nie jest skutkiem
jakiegoś czaru. Posłusznie siadam na jednym z foteli. Biorę parę głębokich
wdechów i rzeczywiście odrobinę się uspokajam. Mimo to nadal nie potrafię
powstrzymać drżenia rąk. – Jak na razie wiedzą o tobie tylko ci czarodzieje,
którzy mieszkają w Kingsbridge. Teoretycznie powinniśmy zgłosić twoje
znalezienie od razu, ale nie wiedzieliśmy jak nasza społeczność może na ciebie zareagować.
Mogą pomyśleć, że jesteś szpiegiem…
-Nie jestem szpiegiem.
-Tak, ale oni o ty nie wiedzą.
Nie znają cię.
-Czyli mam rozumieć, że narażacie
się dla mojego dobra. – Unoszę brwi zaskoczona.
-W skrócie tak. – Kącik jego ust
odrobinę unosi się do góry. – Jeśli chcemy uratować Nadie musimy sprowadzić
najlepszych czarodziei. Jeśli przyjadą tutaj bez wątpienia wyczują twoją
energię.
-Zaraz, zaraz. Jak mogą wyczuć
moją energię? O ile wiem wy tego nie potraficie.
-To fakt, ale my nie jesteśmy
potężnymi czarodziejami.
-Ze względu na mnie wolisz
umrzeć, bo boisz się, że będę wytykana palcami? – zwracam się do blondynki. -
Dziewczyno, czy do końca oszalałaś! Alec radze ci czym prędzej wezwać pomoc, bo
jeśli nie to spróbuję sama ją sprowadzić, a to może potrwać o wiele dłużej niż
gdybyś ty to załatwił.
-To nie ma teraz znaczenia. Ze
względu na to, że ktoś się na ciebie czai musimy znieść czar blokady. Musisz
nauczyć się walczyć. – stwierdza, a mnie przechodzi ogromny dreszcz.
***
W domu Nadii spędzamy około
godziny, a ja nie potrafię trząść się ze strachu. Mam wrażenie, że dziewczyna z
każdą chwilą jest coraz słabsza. Obsesyjnie sprawdzam, czy jej gorączka nie
wzrasta. Poza tym okropnie boję się co dalej mnie czeka. Wstając rano z łóżka
nawet przez chwilę nie pomyślałabym, że to właśnie dziś nastąpi historyczna
chwila w moim życiu.
Od pół godziny siedzę cicho.
Pochłonięta własnymi myślami. Zastanawiam się, czy to wszystko co mówi Alec ma
w ogóle sens, a co jeśli tak naprawdę to jakaś wielka pomyłka i nie mam żadnych
mocy. W końcu jak na razie chodzę po omacku wierząc w każde ich słowo. Jedynymi
dowodami na istnienie magii są ich mini pokazy.
Boję się. Pierwszy raz boję się
nadmiernej uwagi ze strony innych. Wiem, że gdyby byli ludźmi moje obawy byłyby
inne, ale jeśli wierzyć wszystkim filmom o Harrym Poterze to ich moc może być
niewyobrażalna. Jeśli stwierdzą, że jestem intruzem, potencjalnym zagrożeniem,
nie wiadomo co mogą zrobić.
Po kolejnej pół godzinie
milczenia słyszę otwieranie się drzwi. Jestem pewna, że to rodzice dziewczyny,
dlatego kiedy w salonie widzę Sebastiana mam wrażenie, że zasnęłam, a to jakiś
koszmar. Chcę wrócić do mojego dawnego życia bez tego całego bałaganu.
Wpatruję się w niego zszokowana,
a on lustruje mnie swoimi nowymi tęczówkami tak bardzo dla mnie obcymi. Ubrany
jest w ciemne spodnie, biały t-shirt i ramoneskę. Mam wrażenie, że jego barki i
klatka piersiowa są bardziej wyrzeźbione. Bez wątpienia przez rok musiał
regularnie pojawiać się na siłowni.
Alec zauważa go z lekkim
opóźnieniem. Widzę jak wyraz jego twarzy staje się twardszy. Jestem pewna, że
niezbyt się lubią. Nawet nie wiem kiedy, a znajduje się zaraz przed nim.
-Czego chcesz? – jego głos jest
jak lód. Nic dziwnego, że przechodzi mnie dziwny dreszcz.
-Już nawet nie mogę odwiedzić
swojej siostry? – Kolejny dreszcz. Tak dawno nie słyszałam głosu Sebastiana, że
powoli zaczynałam zapominać tą wyjątkową barwę.
-Przestała nią być odkąd
stwierdziłeś, że tutaj cytuje „To całe współistnienie z ludźmi jest za nudne, a
ja potrzebujesz w życiu odrobiny rozrywki.”
-Czy to źle? – Unosi brew, a ja
zdaje sobie sprawę, że ta dwójka mimo tak odmiennego wyglądu jest do siebie
podobna.
-Oczywiście, że nie, ale obydwoje
doskonale wiemy, że tutaj nie chodzi o tak błahe rzeczy.
-Kim ty w ogóle jesteś, aby dawać
mi kazania. – Jego głos się zmienia, więc wiem, że nadchodzi najgorsze. Jestem
pewna, że dojdzie pomiędzy nimi do paru wymian zdań, a później przejdą do
rękoczynów. Nie mogę tak po prostu siedzieć i patrzeć na nich.
-Czy już do reszty oszaleliście?!
– Podnoszę się z miejsca idąc w ich kierunku. Od razu odwracają się w moją stronę.
– Nadia leży tutaj powoli umierając, a wy jak gdyby nigdy nic gawędzicie sobie!
-Wierz mi na gawędce na pewno się
nie skończy. – mruczy Sebastian starając się nie patrzeć na moją twarz.
-Też tak myślałam. – przerywam na
chwilę mierząc ich obydwóch złym spojrzeniem. Mam nadzieję, że to sprawi, iż
pomyślą parę razy zanim zaczną rzucać się sobie do gardeł. – Po co tutaj
przyszedłeś? – pytam blondyna.
-Powiedzmy, że wszedłem w
konflikt z jednym z mojej paczki i powiedział, że moja siostra na tym ucierpi.
Musiałem sprawdzić czy z nią wszystko w porządku. – mówi spokojnie, a ja czuję
jak wzrasta we mnie frustracja.
-To twoja siostra do cholery
jasnej! Jak możesz być taki wyluzowany. – Rzucam się w jego kierunku popychając
na ścianę. – Po co tu w ogóle przyszedłeś? – Spoglądam prosto w jego oczy. –
Chciałeś tylko sprawdzić, czy koleżka cię zastraszał, czy też to był głupi żart
i tak po prostu odejść?! – Czuję pojawiające się w moich oczach łzy. – No
powiedz coś! Taki z ciebie ważniak, a boisz się odezwać. Powiedz na głos, że
masz wszystko w dupie, że nie jesteś tym samym chłopakiem co jeszcze rok temu!
-Uspokój się. – Choć jego oczy są
nadal ciemne jak węgiel to w jakiś dziwny sposób stały się odrobinę
łagodniejsze. Chce dotknąć mojego policzka, ale odpycham jego rękę.
-Nawet nie waż się mnie dotykać! No
dalej mów! – Łzy spływają po moich policzkach, a moje policzki zapewne są
zaczerwienione.
-Co mam powiedzieć Mayu? – Moje
imię brzmi w jego ustach dziwnie i obco. - Dojrzałem taka jest prawda.
-Dojrzałeś do czego?! Do tego aby
stać się potworem, który zabija swoich przyjaciół i ma gdzieś uczucia innych!
Mimo, że nie jesteś taki sam, to doskonale wiem, że tylko udajesz. Może i nie
obchodzą cię inni, ale z Nadia jest inaczej. – Odwraca wzrok i wiem, że trafiłam
w same sedno. – Gdyby w ogóle cię nie interesowała za nic w świecie byś się
tutaj nie pojawił.
-Do czego dążysz? – Nie jest już
tak spokojny jak wcześniej.
-Nie udawaj kogoś kim nie jesteś,
bo to nie prowadzi do niczego dobrego.
-Dobra dość tego. – Czuję na
swoich ramionach dłonie Aleca, który lekko odsuwa mnie od blondyna. – Jeśli nie
chcesz spotkać się z rodzicami lepiej stąd idź. – Rzuca w kierunku Sebastiana.
Choć tego nie widzę, to jestem
niemal w stu procentach pewna, że wybiega z domu. Odwracam się w kierunku
błękitnookiego i chcę zapaść się pod ziemie. Nie chcę aby widział mnie w takim
stanie. Kiedy jestem pewna, że za chwilę rzuci jakąś głupią uwagę co do mojego
wyglądu on po prostu przyciąga mnie do siebie i szczelnie zamyka w swoich
ramionach.
-Jestem z ciebie cholernie dumny.
Zanim zdążę się dokładnie
uspokoić słyszę pukanie do drzwi. To na pewno nie państwo Green, przecież nie
pukaliby do własnego domu.
Moje serce przyśpiesza.
_______________________________________
Hej kochani!
Mam nadzieje, że wasze święta były na prawdę piękne.
To ostatni rozdział jaki pojawia się w tym roku. Dlatego przy okazji życzę wam, aby nowy rok nie był gorszy od 2014 roku, aby był pełen radości i niezapomnianych chwil w gronie prawdziwych przyjaciół i ukochanej rodziny :*
Jeśli ktoś miałby ochotę trochę pogadać to zapraszam -----> http://gochat.in/JestemKlaudia12
Kocham tego bloga
OdpowiedzUsuńPiszesz po prostu idealnie
Cudownie
Biedna Nadia mam nadzieję,że ją uratują ale boję się kto mógł pukać w te drzwi,ach
Musiałam przeczytać rozmowę z Sebastianem 3 razy i nadal najchętniej bym czytała dalej
Mam wrażenie że zmienił się dlatego,że ją stracił
To jak chciał dotknąć jej policzka,już świadczy o tym że ma dla niego duże znaczenie
Jestem ciekawa czy Maya nadal go kocha i czy Sebastian się zmieni
Jej nie mogę się doczekać kiedy dodasz kolejny cudowny rozdział
Ściskam
Buziaki
Mela:*
DLACZEGO.
OdpowiedzUsuńTY.
MI.
TO.
ZROBIŁAŚ.
I.
URWALAS.
W.
TAKIM.
KURWA.
MAĆ.
MOMENCIE.
Hashahahs rozdział cudny, mówiłam już, że cię uwielbiam? <3
Świetny rozdział ! Jestem ciekawa co dalej będzie, robi się coraz ciekawiej :)
OdpowiedzUsuńDo następnego - @zosia_official ^.^
KOCHAM! KOCHAM ! I JESZCZE RAZ KOCHAM ! ♥ Jak dla mnie jeden z najlepszych blogów jakie czytałam ! Kiedy kolejny rodzial ?! ♥♡
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńIwjwisbsississsisnsssidjdodnialwodkdododidjsksjdddddsowwooiwowpwieirirkeessos
FANGIRLING OAJAISNSISSOSNDONDOSNS
okej...
Dobra...
Ochłonąć muszę...
Emocje związane z tym rozdziałem >>>>>>>>>>
DOBRA... BO JA CZUJE... ŻE MOJE przejedzenie zaraz osiągnie maksimum.... i zaraz.. zwróce...
Kiski Lovki
Wenyy
@sweet9893
Boskieeeeeeeeee
OdpowiedzUsuńTak długo czekałam na następny rozdział że nie mogę sie nim nasycić.
szkoda że przerwałaś w takim momencie i jeszcze taki krótki.
Mam nadzieję że następny będzie dłuższy ;)
Co do rozdziału podoba mi się jego fabuła, bardzo ciekawa i wciągająca
+ życzę dużo, dużo weny i spełniania wszystkich marzeń! <3
Wreszcie :) rozdział Zajebisty! <3 nie mogę doczekać się nexta /sally
OdpowiedzUsuńJejku, a ja już myślałam, że odeszłaś i przestałaś pisać :o
OdpowiedzUsuńRozdział cudny i może w końcu koniec dram <3
Aaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
OdpowiedzUsuń~Aga
w świetnym momencie.. :) nominuję cię do LBA http://night-changes-ginger-harry-styles.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńAaaaaa jakie to było....
OdpowiedzUsuńŚliczne ,boskie ,cudne
Jeny to było genialne
Ja chcę już więcej
Nie mogę się doczekać co będzie dalej
Pożera mnie ciekawość
Ściskam Mela
:**
Życzę weny,dużo dużo weny
Rozdzial jak zwykle genialny *_* mam nadzieje ze niedlugo bedzie kolejny. Kocham Ciebie jak i tego bloga Karolina <3
OdpowiedzUsuńTego sie nie da opisac. ♡♡ Cudo ♡ Czekam na kolejny ♡ Pozdrawiam @Maliczzxeg ♡
OdpowiedzUsuńTak tak tak!
OdpowiedzUsuńJest boski
xoxo
@luv_my_hig
TO JEST GENIALNE <3 trafiłam na Twojego bloga o Mailku ( całkiem przypadkiem z nudów) po przeczytaniu go (muszę przyznać, że masz talent, czytając tamten blog przeszkadzało mi tylko to, że był on o Zayanie Maliku, tak bardzo on tam nie pasował, to cało opowiadanie super, ale nie mogłam ogarnąć tego, co tam do cholery robi Malik) musiałam przeczytać coś jeszcze Twojego i tak trafiłam tu. Ten blog jest cudowny, tak cholernie super piszesz, tylko pozazdrościć. Cała historia jak na razie ma sens (mimo że jest to fantastyczne opowiadanie) wszystko ładnie współgra. Nie wiem czy te postacie są przez ciebie wymyślone, czy wzięte z jakiejś książki/ filmu, nie mam pojęcia, ale całą historie czytam z ogromnym zainteresowaniem i czekam na kolejny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny: Lordowata
Postacie wymyśliłam sama ;)
UsuńDziękuję za bardzo miły komentarz, wena jak najbardziej się przyda :D
łał jeden z dłuższych rozdziałów
OdpowiedzUsuńAle sie robi ....coraz ciekawiej
Szybko pisz kolejny!
~cleo
Boże to jest genialne. Po prostu nie mogę znaleźć słów, żeby to opisać. Powiem tyle, że już kocham to opowiadanie i z nie cierpliwością czekam na następny rozdział. ♥
OdpowiedzUsuńCudowny !! *.* po prostu sjsjhzhsbshsjdjjs!!! *.* no to teraz musisz dodać kolejny bo ja tu umrę z ciekawości xD hahaha
OdpowiedzUsuńWeny ! I zdrówka! ;D
I dobrze, że Maya tak nagadała Sebastianowi..może on się zmieni pod jej wpływem?? I dlaczego mam wrażenie, żę oni nadal są dla siebie bardzo ważni?? Kocham twój blog..♥♥♥
OdpowiedzUsuńNapiszę tylko tradycyjny komentarz że rozdział jest świetny i czekam na następny. Akcja sie rozkręca ;o ^^ Cieszę się że chociaż czasami trafiają sie takie ff gdzie jest inna fabuła♥♥♡Coś czuję że będzie się działo i to dużo.Czekam na next! :D
OdpowiedzUsuń