poniedziałek, 29 grudnia 2014

11- Strach i ból



Alexa widziałam zaledwie parę razy w życiu. Był kuzynem Nadii i Sebastiana. Przyjechał do Bristolu na dwa tygodnie wakacji. Był zabójczo przystojny. Nawet bardziej niż Sebastian. Pamiętam jak dziś, że kiedy chodziliśmy ulicami miasta to nie było dziewczyny, która nie patrzyłaby się na niego dłużej niż przystoi. Bardzo szybko zdobył moją sympatię. Był jedną z tych osób, z którymi można porozmawiać o wszystkim. Był zabawny i inteligentny.
Był. Był. Był.
-Nie. Przecież to jest niemożliwe!!! To nie trzyma się kupy. Doskonale wiem w jakich byli stosunkach. Byli jak bracia! Sebastian nie miał powodów, aby robić coś takiego. – Łapię się za głowę. Mam wrażenie, że pulsowanie ustąpi miejsce eksplozji.
-Też nie mogę tego pojąć. Chyba gorsze niż śmierć chłopaka jest to, że niemal doszło do wojny domowej.
-Co masz na myśli? – pytam gwałtownie podnosząc głowę.
-Wśród naszej rasy pojawili się ludzie, którzy stali po naszej stronie. Sądzili, że nie powinniśmy brać odpowiedzialności za coś co zrobił jeden z członków naszej rodziny, ale utworzył się drugi ruch, który miał co do nas podejrzenia dotyczące zdrady. Niejedni przez cały czas patrzeli na nas podejrzliwie. Doszło nawet do tego, że byliśmy obserwowani. To wszystko… - Przerywa na chwilę i bierze głęboki wdech. – To wszystko było okrutne. Choć tęsknie za Sebastianem to jednocześnie cieszę się, że w końcu nas zostawił. Konsekwencje tego co robi mogły mieć negatywny wpływ na całe nasze społeczeństwo.
-Jak to możliwe, że przez jedną osobę mogła wybuchnąć wojna?
-W naszym społeczeństwie nigdy nic takiego nie miało miejsca. Zabijamy tylko wrogów, a w tamtym czasie Alex dla Sebastiana nim nie był.
-Co się z nim stało?! Czuję się jakbyśmy rozmawiały o całkowicie innej osobie! Obcej osobie! Przecież znałam go tak długo. Prawie nie mieliśmy przed sobą tajemnic. Jak mógł się zmienić tak diametralnie?!
-Kiedy niektórzy przechodzą na ich stronę stają się całkowicie inni. Tak jakby ktoś rzucił na nich czar, albo zaprogramował ich tak, a nie inaczej.
Widzę, że jest bliska płaczu. W moich oczach również pojawiają się łzy, dlatego podrywam się z miejsca.
-Myślę, że na dzisiaj wystarczy. Będzie lepiej jeśli sobie już pójdę.
-Rozumiem. – Wstaje z miejsca i podąża za mną. – Cieszę się, że tutaj przyszłaś. Zawsze marzyłam o tym, że rozmawiam z tobą kompletnie szczerze na przykład o magii. Nie myślałam, że to kiedykolwiek będzie możliwe, a ty będziesz jedną z nas.
-To wszystko jest tak strasznie popaprane. – stwierdzam wzdychając.
-Mnie to mówisz? – Na jej twarzy pojawia się cień uśmiechu. Robi krok w moją stronę, ale po chwili się zatrzymuje. Wiem doskonale, że chce mnie objąć i choć ja przez chwilę myślę, że to doby moment na to, aby wszystko wróciło do normy to po prostu uśmiecham się do niej i wychodzę.
Kiedy wiem, że znajduję się poza zasięgiem jej wzroku nie jestem w stanie dłużej zatrzymywać łez. Pozwalam, aby jedna za drugą utworzyła wilgotny ślad na moich policzkach. Wiem, że tylko w taki sposób mogę dać upust moim emocją nie robiąc nikomu przy okazji krzywdy.
***
Kiedy gwałtownie wciągając powietrze otwieram oczy w moim pokoju panuje półmrok. Jedynym źródłem światła jest Księżyc.
Przez chwilę skupiam się na miarowym oddychaniu i uspokojeniu mojego galopującego serca.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Jedne co pamiętam to, to, że po powrocie od Nadii zjadłam kolację razem z rodziną, nie czując smaku ani jednej potrawy. Moje ciało funkcjonowało, ale umysł był całkowicie, gdzie indziej.
Gdyby nie koszmar, w którym słyszałam odgłosy stóp na dachu mojego domu pewnie udałoby mi się przespać całą noc.
-To tylko koszmar. – szepczę do siebie. – Nic takiego.
Bum, bum, bum.
Klap, klap, klap.
Podskakuję na miejscu zaciskając pięści na poduszce.
To wcale nie był sen! Doskonale słyszę każdy krok osoby, która znajduje się parę metrów nade mną. Z całej siły zagryzam dolną wargę w efekcie czuję metaliczny smak krwi. Wiem, że nie mogę krzyczeć. Być może to tylko jakaś zabłąkana osoba, która za chwilę sobie pójdzie, albo włamywacz, który po zabraniu łupów nie zrobi nam krzywdy. Nie mogę wybuchem paniki ryzykować życia mojej rodziny.
Leżę przez parę minut cały czas nasłuchując. Tajemnicza osoba raz po raz zatrzymuje się, ale trwa to zaledwie sekundę. Później znów zaczyna swoją wędrówkę, a z każdym jej krokiem mam wrażenie, że jestem na granicy szaleństwa.
Niemal zaczynam się modlić o to abym tylko śniła, albo przynajmniej moja wyobraźnia płatałaby mi figle.
Staram sobie wmówić, że to wszystko dzieje się tylko w mojej głowie, ale to jest tak realne, że nie potrafię.
Biorę w dłoń jedną z moich książek leżących na stoliku nocnym i powolnym krokiem podchodzę do okna. Mam wrażenie, że moje serce za chwilę wyskoczy z piersi, a nogi ugną się sprawiając, że nie będę w stanie dalej iść. Czuję jak moje dłonie drżą i pocą się, w efekcie upuszczam książkę, która z cichym trzaskiem spada na podłogę.
Cała napinam się stając w bezruchu, a kroki od razu cichną.
Kiedy mam wrażenie, że cisza eksploduje, dźwięk pojawia się ponownie. Tyle tylko, że jest bardziej donośny i szybszy.
Wiem, że powinnam wrócić do łóżka i udawać, że nadal śpię, ale jestem na tyle sparaliżowana, że niemal osuwam się na podłogę, a co dopiero mówić o przebiegnięciu tego kawałka.
Pozostaje mi tylko nasłuchiwać.
Jedno wielkie BUM! Chwila ciszy i w następnym momencie widzę jakąś sylwetkę spadającą w dół. Nie schodzącą, skradającą się. Spadającą.
Zanim zdążę się opanować z moich ust wydobywa się krzyk, który zapewne słyszą wszyscy nasi sąsiedzi.
                Krzyczę, kiedy osuwam się na ziemię.
                Krzyczę, kiedy do pokoju wbiega moja rodzina.
                Krzyczę, kiedy mama tuli mnie do siebie i szepcze uspokajająco.
Krzyczę, kiedy tata pyta co się stało.
Krzyczę, kiedy napotykam spanikowane spojrzenie Josha.
                Przestaję dopiero wtedy kiedy jestem tak zachrypnięta, że krzyk zmienia się w żałosny jęk. Wtedy zdaje sobie sprawę z tego, że nie jestem już sama. Mimo to moje serce nadal chce wyskoczyć z piersi, a ręce drżą.
-Skarbie, już wszystko w porządku. Jesteśmy przy tobie. To był tylko zły sen. – szepcze całując mnie w głowę.
-To nie był sen. Obudziłam się, bo słyszałam coś dziwnego. Tak jakby ktoś chodził po dachu. Wstałam z łóżka żeby podejść do okna i upuściłam książkę. Ta osoba to usłyszał, a potem widziałam jak spada na dół. – mówię drżącym głosem. - Boże on chodził po naszym dachu. Być może chciał nas okraść, albo co gorsza zabić.
-Tam nikogo nie ma. – odzywa się mój ojciec wyglądając za okno.
Rzeczywiście skoro powiedziałam, że dosłownie leciał z dachu to logiczne jest to, że po tym ekscytującym przeżyciu nie był w stanie już wstać, a jeśli udałoby mu się to, to poruszałby się z prędkością żółwia i mój tata na pewno by go zauważył.
Byłam tak spanikowana, że nawet przez chwilę nie pomyślałam, że powinien umrzeć.
Słysząc o ludziach z nadnaturalnymi zdolnościami, widząc, że magia istnieje wcale nie jestem w szoku, kiedy spoglądam w dół i jedyne co widzę to krótko przystrzyżoną trawę.
***
Skończyło się na tym, że leżę w łóżku patrząc w sufit. Za oknem powoli przejaśnia się, a ja już od trzech godzin nie śpię.
Rodzicie stwierdzili, że to tylko koszmar, w czasie którego lunatykowałam. Mama uścisnęła mnie, a tata uśmiechnął się uspokajającą, ale nawet to nie sprawiło, że po ich wyjściu z pokoju przestałam się bać.
Wiedziałam co widziałam i z całą pewnością nie była to moja wyobraźnia.
Spoglądam w kierunku Josha z błagalnym spojrzeniem, którego już nie raz używałam kiedy śniły mi się koszmary.
-OK. Zostanę. – mówi.
Po dosłownie paru minutach zasypia, a ja podejrzliwie wpatruję się w okno. Mam wrażenie, że tajemnicza osoba znów tutaj wróci. Przez całą noc modlę się o to, aby Słońce wreszcie wstało. Nie wiem dlaczego, ale zawsze tak było, że wraz z tym jak robiło się jasno wszelkie obawy odlatywały. Tak jakby życie wraz z nadejściem dnia było łatwiejsze, choć chyba wszyscy wiedzą, że to bzdura.
***
-Chodź. - odzywam się do Aleca łapiąc go za dłoń i odciągając od grona wielbicielek, które starają się za wszelką cenę zwrócić na siebie jego uwagę. Nie mogę pojąć jak mogą być w niego na tyle zapatrzone, że są w stanie znienawidzić każdą dziewczynę, na którą choćby spojrzy. Teraz na celowniku znalazłam się ja.
-Oh! Myślałem, że chcesz, aby nasz związek dostał odrobinę pikanterii przez nasze potajemne schadzki, ale skoro zmieniłaś zdanie…
-Alec, proszę nie zaczynaj.
-Czyli jednak nie chcesz aby ktokolwiek o nas wiedział. Trudno mi cię rozgryźć kochanie.
-Alec…
-Uwielbiam to w jaki sposób wypowiadasz moje imię. – mówi głębokim głosem, który zapewne ma być seksowny i cóż muszę z przykrością przyznać, że jest niezwykle pociągający.
-Czy możesz wreszcie przestać i posłuchać mnie uważnie. Zwróciłam się do ciebie, bo ci ufam i miałam nadzieje, że mi pomożesz, ale nie, ty nadal musisz stroić sobie żarty. – z trudem powstrzymuje się od krzyku. Widzę, że zarozumiały uśmiech znika z jego twarzy, bo dopiero teraz zaczyna badawczo mi się przyglądać. Zauważa poszarzałą cerę i cienie pod oczami, których w żaden sposób nie udało mi się ukryć.
-Boże! Co się stało?
-Możesz uznać mnie za osobę chorą psychicznie, ale jestem w stu procentach pewna tego co zobaczyłam.
-Powiedz tylko, że nikt nie zrobił ci krzywdy. – Łapie mnie za dłoń i ściska ją mocno. Teraz za pewna po szkole rozniosą się plotki dotyczące naszej dwójki, ale szczerze powiedziawszy w tej chwili mam ważniejsze sprawy na głowie.
-Nie. Jestem cała, ale odrobinę wystraszona. Wczoraj w nocy obudziły mnie dziwne odgłosy. Okazało się, że ktoś chodzi po dachu mojego domu. Chciałam podejść do okna, ale przy okazji upuściłam książkę i wtedy zobaczyłam człowieka lecącego w dół. – Widzę jak z każdym moim słowem zmarszczą pomiędzy jego brwiami pogłębia się. - Potem zaczęłam krzyczeć. Obudziłam moją rodzinę. Opowiedziałam im o wszystkim, ale uznali, że lunatykowałam, bo na dole nie było nikogo. Z tego wnioskuje, że to musi być ktoś z naszego świata. W innym przypadku nie mógłby wyjść z tego cało. - Jeszcze mocniej ściska moją dłoń. Kiedy rozbrzmiewa dzwonek zwiastujący rozpoczęcie lekcji żadne z nas nie rusza się z miejsca.
-To był mężczyzna, czy kobieta? – pyta przez zaciśnięte zęby.
-Nie wiem. Było ciemno, w dodatku wszystko działo się tak szybko. Alec? Wierzysz mi? – pytam niepewnie.
-Oczywiście, że ci wierzę. Cieszę się, że powiedziałaś mi o wszystkim. Możesz być w niebezpieczeństwie. – Krzywi się przy ostatnich słowach.
-Jak to? – pytam zszokowana.
-Nie mamy w zwyczaju bez powodu kręcić się po dachu cudzego domu. Mam tylko nadzieje, że to ktoś z naszego oddziału, bo w innym przypadku może nie być zbyt ciekawie. Bardzo możliwe, że ktoś kto dał ci normalne życie próbuje się o ciebie upomnieć.
-Co to znaczy?
-Jak na razie tylko to, że urywamy się z lekcji. – Uśmiecha się do mnie szeroko. – Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale właśnie powiedziałaś, że ta osoba była kimś naszego pokroju. To znaczy, że zaakceptowałaś to kim jesteś. – Zanim zdążę zaprotestować on już idzie w kierunku parkingu.
***
-Dlaczego akurat tutaj? – pytam kiedy podjeżdżamy pod dom Nadii.
-Ona musi wiedzieć. Jeśli chodzi o ciebie to tylko jej ufam w stu procentach.
-Czyli to coś poważnego? – pytam ściśniętym głosem.
-Obawiam się, że tak, ale jak na razie nie możemy popadać w paranoje i martwić się na zapas.
Bez pukania wchodzimy do środka, a ja mam wrażenie, że moje serca za chwilę rozpadnie się na pół. Jeszcze niedawno to ja w ten sposób zjawiałam się w jej pokoju. Byłyśmy niemal nierozłączne. Wiedziałyśmy o sobie prawie wszystko, więc coś takiego było zupełnie normalne. Teraz to Alec zajął moje miejsce. Gdyby nie to, że jeszcze niedawno dziewczyna niemal wprost powiedziała, że kocha mojego brata, to prawdopodobnie pomyślałabym, że łączy ich coś więcej niż przyjaźń.
W środku panuje cisza jak makiem zasiał.
-Może nikogo nie ma? – pytam.
-Nie. Jej rodzina zawsze zamyka dom. Są bardzo ostrożni. Między innymi dzięki temu tak długo utrzymywali bliskie kontakty z wami nie ściągając niebezpieczeństwa.
-Kto tam? – słyszę cichy głos, niemal szept, który dochodzi z salonu.
Idziemy w tamtym kierunku.
-To tylko my. – mówi chłopak z uśmiechem na twarzy, ale kiedy zauważa bladą, niemal popielatą cerę dziewczyny i cienie pod oczami momentalnie poważnieje. – Co się stało? – pyta przerażony.
-To pewnie grypa. Nic wielkiego. Wystarczy, że zbijemy gorączkę, a ona poleży parę dni.
-Nie. To niemożliwe.
-Każdemu się zdarza. – ciągnę dalej. Coś niepokoi mnie w jego zachowaniu. Jest załamany i mam wrażenie, że zbiera mu się na płacz.
-Nie prawda. Nas to nie dotyczy. Zwykłe wirusy i bakterie nie są dla nas szkodliwe. My nie chorujemy. – Chłopaka podchodzi do słabej dziewczyny i delikatnie kładzie rękę na jej czole. Staram się sobie przypomnieć czy kiedykolwiek byłam chora i zdaje sobie sprawę z tego, że gdyby wszyscy naokoło zmagali się z kaszlem i bólem gardła ja byłam zdrowa jak ryba.
-Skoro nie chorujemy to co się z nią dzieje? – pytam zaczynając rozumieć jego niepokój.
-Ktoś rzucił na nią czar. – Widzę jak jej głowa bezwiednie opada na poduszkę. Nie ma nawet siły na to, aby trzymać ją w powietrzu i patrzeć na nas. Coś ściska mnie w żołądku.
-Może mylili się. – stwierdza chrapliwym i cichym głosem blondwłosa.
-Jaki czar? – pytam coraz bardziej zaniepokojona stanem dziewczyny.
-Ona umiera. – Alec spogląda na mnie, a ja mam wrażenie, że przede mną jest całkowicie inna osoba. W jego oczach brak figlarnych ogników, a usta nie rozciągają się w zarozumiały uśmiech. Widzę żal i strach wypisany na jego twarzy i to sprawia, że mam ochotę krzyczeć, bo tylko to może potwierdzić, że z Nadią jest naprawdę źle. – Dlaczego nie powiedziałaś rodzicom? – pyta przenosząc wzrok na blondynkę.
-Nie chciałam ich martwić. Myślałam, że jestem tylko osłabiona. Kiedy wstałam czułam się o niebo lepiej, ale kiedy zeszłam na dół coś zjeść od razu uleciała ze mnie energia. Alec, boję się. – Każde słowo wypowiada z wielką trudnością, a ja mam wrażenie, że tym razem moje serce zamienia się w pył. Nie widzieć jej rok to jedno, ale być świadkiem tego, że umiera to drugie.
Czuję narastającą we mnie panikę. Do moich oczu cisną się łzy, choć już dawno temu obiecałam sobie, że nie będę płakać w obecności innych.
-Powiedzcie, że da się coś zrobić. – mówię drżącym głosem.
-Tak. – odpowiada chłopak.
-Nie możemy tak ryzykować. Wtedy dowiedzą się o Mayi. – szepcze blondynka.
-Co jest tak niebezpieczne, że może powstrzymać nas od ratowania twojego życia! Do cholery jasnej, dlaczego tak bardzo przejmujesz się mną! – wykrzykuję sfrustrowana. Skoro jest sposób na jej uratowanie, to niby dlaczego nie mamy z niego skorzystać?
-Mimo wszystko i tak muszą się o niej dowiedzieć. Jestem niemal pewien, że grozi jej niebezpieczeństwo i nie możemy czekać na jej urodziny.
-Jakie niebezpieczeństwo? – pyta poruszona.
-W nocy ktoś kręcił się koło jej domu. Na pewno był to czarodziej.
-Czy możecie w końcu przestać mówić szyframi! – wykrzykuje sfrustrowana. Nienawidzę kiedy ktoś ignoruje mnie w takie sposób. – Kim są ci „oni”! Wytłumaczcie mi wszystko od początku, bo nie mam takiego szczęścia, że wtajemniczono mnie w to wszystko!
Nawet nie wiem kiedy Alec pojawia się obok mnie. Kładzie mi dłonie na ramionach i spogląda w moje oczy.
-Wszystko będzie dobrze. Tylko musisz się uspokoić. Lepiej usiądź. – Jego głos działa na mnie kojąco. Gdzieś w podświadomości zaczynam zastanawiać się, czy to przypadkiem nie jest skutkiem jakiegoś czaru. Posłusznie siadam na jednym z foteli. Biorę parę głębokich wdechów i rzeczywiście odrobinę się uspokajam. Mimo to nadal nie potrafię powstrzymać drżenia rąk. – Jak na razie wiedzą o tobie tylko ci czarodzieje, którzy mieszkają w Kingsbridge. Teoretycznie powinniśmy zgłosić twoje znalezienie od razu, ale nie wiedzieliśmy jak nasza społeczność może na ciebie zareagować. Mogą pomyśleć, że jesteś szpiegiem…
-Nie jestem szpiegiem.
-Tak, ale oni o ty nie wiedzą. Nie znają cię.
-Czyli mam rozumieć, że narażacie się dla mojego dobra. – Unoszę brwi zaskoczona.
-W skrócie tak. – Kącik jego ust odrobinę unosi się do góry. – Jeśli chcemy uratować Nadie musimy sprowadzić najlepszych czarodziei. Jeśli przyjadą tutaj bez wątpienia wyczują twoją energię.
-Zaraz, zaraz. Jak mogą wyczuć moją energię? O ile wiem wy tego nie potraficie.
-To fakt, ale my nie jesteśmy potężnymi czarodziejami.
-Ze względu na mnie wolisz umrzeć, bo boisz się, że będę wytykana palcami? – zwracam się do blondynki. - Dziewczyno, czy do końca oszalałaś! Alec radze ci czym prędzej wezwać pomoc, bo jeśli nie to spróbuję sama ją sprowadzić, a to może potrwać o wiele dłużej niż gdybyś ty to załatwił.
-To nie ma teraz znaczenia. Ze względu na to, że ktoś się na ciebie czai musimy znieść czar blokady. Musisz nauczyć się walczyć. – stwierdza, a mnie przechodzi ogromny dreszcz.
***
W domu Nadii spędzamy około godziny, a ja nie potrafię trząść się ze strachu. Mam wrażenie, że dziewczyna z każdą chwilą jest coraz słabsza. Obsesyjnie sprawdzam, czy jej gorączka nie wzrasta. Poza tym okropnie boję się co dalej mnie czeka. Wstając rano z łóżka nawet przez chwilę nie pomyślałabym, że to właśnie dziś nastąpi historyczna chwila w moim życiu.
Od pół godziny siedzę cicho. Pochłonięta własnymi myślami. Zastanawiam się, czy to wszystko co mówi Alec ma w ogóle sens, a co jeśli tak naprawdę to jakaś wielka pomyłka i nie mam żadnych mocy. W końcu jak na razie chodzę po omacku wierząc w każde ich słowo. Jedynymi dowodami na istnienie magii są ich mini pokazy.
Boję się. Pierwszy raz boję się nadmiernej uwagi ze strony innych. Wiem, że gdyby byli ludźmi moje obawy byłyby inne, ale jeśli wierzyć wszystkim filmom o Harrym Poterze to ich moc może być niewyobrażalna. Jeśli stwierdzą, że jestem intruzem, potencjalnym zagrożeniem, nie wiadomo co mogą zrobić.
Po kolejnej pół godzinie milczenia słyszę otwieranie się drzwi. Jestem pewna, że to rodzice dziewczyny, dlatego kiedy w salonie widzę Sebastiana mam wrażenie, że zasnęłam, a to jakiś koszmar. Chcę wrócić do mojego dawnego życia bez tego całego bałaganu.
Wpatruję się w niego zszokowana, a on lustruje mnie swoimi nowymi tęczówkami tak bardzo dla mnie obcymi. Ubrany jest w ciemne spodnie, biały t-shirt i ramoneskę. Mam wrażenie, że jego barki i klatka piersiowa są bardziej wyrzeźbione. Bez wątpienia przez rok musiał regularnie pojawiać się na siłowni.
Alec zauważa go z lekkim opóźnieniem. Widzę jak wyraz jego twarzy staje się twardszy. Jestem pewna, że niezbyt się lubią. Nawet nie wiem kiedy, a znajduje się zaraz przed nim.
-Czego chcesz? – jego głos jest jak lód. Nic dziwnego, że przechodzi mnie dziwny dreszcz.
-Już nawet nie mogę odwiedzić swojej siostry? – Kolejny dreszcz. Tak dawno nie słyszałam głosu Sebastiana, że powoli zaczynałam zapominać tą wyjątkową barwę.
-Przestała nią być odkąd stwierdziłeś, że tutaj cytuje „To całe współistnienie z ludźmi jest za nudne, a ja potrzebujesz w życiu odrobiny rozrywki.”
-Czy to źle? – Unosi brew, a ja zdaje sobie sprawę, że ta dwójka mimo tak odmiennego wyglądu jest do siebie podobna.
-Oczywiście, że nie, ale obydwoje doskonale wiemy, że tutaj nie chodzi o tak błahe rzeczy.
-Kim ty w ogóle jesteś, aby dawać mi kazania. – Jego głos się zmienia, więc wiem, że nadchodzi najgorsze. Jestem pewna, że dojdzie pomiędzy nimi do paru wymian zdań, a później przejdą do rękoczynów. Nie mogę tak po prostu siedzieć i patrzeć na nich.
-Czy już do reszty oszaleliście?! – Podnoszę się z miejsca idąc w ich kierunku. Od razu odwracają się w moją stronę. – Nadia leży tutaj powoli umierając, a wy jak gdyby nigdy nic gawędzicie sobie!
-Wierz mi na gawędce na pewno się nie skończy. – mruczy Sebastian starając się nie patrzeć na moją twarz.
-Też tak myślałam. – przerywam na chwilę mierząc ich obydwóch złym spojrzeniem. Mam nadzieję, że to sprawi, iż pomyślą parę razy zanim zaczną rzucać się sobie do gardeł. – Po co tutaj przyszedłeś? – pytam blondyna.
-Powiedzmy, że wszedłem w konflikt z jednym z mojej paczki i powiedział, że moja siostra na tym ucierpi. Musiałem sprawdzić czy z nią wszystko w porządku. – mówi spokojnie, a ja czuję jak wzrasta we mnie frustracja.
-To twoja siostra do cholery jasnej! Jak możesz być taki wyluzowany. – Rzucam się w jego kierunku popychając na ścianę. – Po co tu w ogóle przyszedłeś? – Spoglądam prosto w jego oczy. – Chciałeś tylko sprawdzić, czy koleżka cię zastraszał, czy też to był głupi żart i tak po prostu odejść?! – Czuję pojawiające się w moich oczach łzy. – No powiedz coś! Taki z ciebie ważniak, a boisz się odezwać. Powiedz na głos, że masz wszystko w dupie, że nie jesteś tym samym chłopakiem co jeszcze rok temu!
-Uspokój się. – Choć jego oczy są nadal ciemne jak węgiel to w jakiś dziwny sposób stały się odrobinę łagodniejsze. Chce dotknąć mojego policzka, ale odpycham jego rękę.
-Nawet nie waż się mnie dotykać! No dalej mów! – Łzy spływają po moich policzkach, a moje policzki zapewne są zaczerwienione.
-Co mam powiedzieć Mayu? – Moje imię brzmi w jego ustach dziwnie i obco. - Dojrzałem taka jest prawda.
-Dojrzałeś do czego?! Do tego aby stać się potworem, który zabija swoich przyjaciół i ma gdzieś uczucia innych! Mimo, że nie jesteś taki sam, to doskonale wiem, że tylko udajesz. Może i nie obchodzą cię inni, ale z Nadia jest inaczej. – Odwraca wzrok i wiem, że trafiłam w same sedno. – Gdyby w ogóle cię nie interesowała za nic w świecie byś się tutaj nie pojawił.
-Do czego dążysz? – Nie jest już tak spokojny jak wcześniej.
-Nie udawaj kogoś kim nie jesteś, bo to nie prowadzi do niczego dobrego. 
-Dobra dość tego. – Czuję na swoich ramionach dłonie Aleca, który lekko odsuwa mnie od blondyna. – Jeśli nie chcesz spotkać się z rodzicami lepiej stąd idź. – Rzuca w kierunku Sebastiana.
Choć tego nie widzę, to jestem niemal w stu procentach pewna, że wybiega z domu. Odwracam się w kierunku błękitnookiego i chcę zapaść się pod ziemie. Nie chcę aby widział mnie w takim stanie. Kiedy jestem pewna, że za chwilę rzuci jakąś głupią uwagę co do mojego wyglądu on po prostu przyciąga mnie do siebie i szczelnie zamyka w swoich ramionach.
-Jestem z ciebie cholernie dumny.
Zanim zdążę się dokładnie uspokoić słyszę pukanie do drzwi. To na pewno nie państwo Green, przecież nie pukaliby do własnego domu.
Moje serce przyśpiesza.
_______________________________________
Hej kochani!
Mam nadzieje, że wasze święta były na prawdę piękne. 
To ostatni rozdział jaki pojawia się w tym roku. Dlatego przy okazji życzę wam, aby nowy rok nie był gorszy od 2014 roku, aby był pełen radości i niezapomnianych chwil w gronie prawdziwych przyjaciół i ukochanej rodziny :*
Jeśli ktoś miałby ochotę trochę pogadać to zapraszam -----> http://gochat.in/JestemKlaudia12
 

21 komentarzy:

  1. Kocham tego bloga
    Piszesz po prostu idealnie
    Cudownie
    Biedna Nadia mam nadzieję,że ją uratują ale boję się kto mógł pukać w te drzwi,ach
    Musiałam przeczytać rozmowę z Sebastianem 3 razy i nadal najchętniej bym czytała dalej
    Mam wrażenie że zmienił się dlatego,że ją stracił
    To jak chciał dotknąć jej policzka,już świadczy o tym że ma dla niego duże znaczenie
    Jestem ciekawa czy Maya nadal go kocha i czy Sebastian się zmieni
    Jej nie mogę się doczekać kiedy dodasz kolejny cudowny rozdział
    Ściskam
    Buziaki
    Mela:*

    OdpowiedzUsuń
  2. DLACZEGO.
    TY.
    MI.
    TO.
    ZROBIŁAŚ.
    I.
    URWALAS.
    W.
    TAKIM.
    KURWA.
    MAĆ.
    MOMENCIE.

    Hashahahs rozdział cudny, mówiłam już, że cię uwielbiam? <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ! Jestem ciekawa co dalej będzie, robi się coraz ciekawiej :)
    Do następnego - @zosia_official ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. KOCHAM! KOCHAM ! I JESZCZE RAZ KOCHAM ! ♥ Jak dla mnie jeden z najlepszych blogów jakie czytałam ! Kiedy kolejny rodzial ?! ♥♡

    OdpowiedzUsuń

  5. Iwjwisbsississsisnsssidjdodnialwodkdododidjsksjdddddsowwooiwowpwieirirkeessos
    FANGIRLING OAJAISNSISSOSNDONDOSNS
    okej...
    Dobra...
    Ochłonąć muszę...
    Emocje związane z tym rozdziałem >>>>>>>>>>
    DOBRA... BO JA CZUJE... ŻE MOJE przejedzenie zaraz osiągnie maksimum.... i zaraz.. zwróce...

    Kiski Lovki
    Wenyy
    @sweet9893

    OdpowiedzUsuń
  6. Boskieeeeeeeeee
    Tak długo czekałam na następny rozdział że nie mogę sie nim nasycić.
    szkoda że przerwałaś w takim momencie i jeszcze taki krótki.
    Mam nadzieję że następny będzie dłuższy ;)
    Co do rozdziału podoba mi się jego fabuła, bardzo ciekawa i wciągająca
    + życzę dużo, dużo weny i spełniania wszystkich marzeń! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Wreszcie :) rozdział Zajebisty! <3 nie mogę doczekać się nexta /sally

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku, a ja już myślałam, że odeszłaś i przestałaś pisać :o
    Rozdział cudny i może w końcu koniec dram <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
    ~Aga

    OdpowiedzUsuń
  10. w świetnym momencie.. :) nominuję cię do LBA http://night-changes-ginger-harry-styles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaaaaa jakie to było....
    Śliczne ,boskie ,cudne
    Jeny to było genialne
    Ja chcę już więcej
    Nie mogę się doczekać co będzie dalej
    Pożera mnie ciekawość
    Ściskam Mela
    :**
    Życzę weny,dużo dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdzial jak zwykle genialny *_* mam nadzieje ze niedlugo bedzie kolejny. Kocham Ciebie jak i tego bloga Karolina <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Tego sie nie da opisac. ♡♡ Cudo ♡ Czekam na kolejny ♡ Pozdrawiam @Maliczzxeg ♡

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak tak tak!
    Jest boski
    xoxo
    @luv_my_hig

    OdpowiedzUsuń
  15. TO JEST GENIALNE <3 trafiłam na Twojego bloga o Mailku ( całkiem przypadkiem z nudów) po przeczytaniu go (muszę przyznać, że masz talent, czytając tamten blog przeszkadzało mi tylko to, że był on o Zayanie Maliku, tak bardzo on tam nie pasował, to cało opowiadanie super, ale nie mogłam ogarnąć tego, co tam do cholery robi Malik) musiałam przeczytać coś jeszcze Twojego i tak trafiłam tu. Ten blog jest cudowny, tak cholernie super piszesz, tylko pozazdrościć. Cała historia jak na razie ma sens (mimo że jest to fantastyczne opowiadanie) wszystko ładnie współgra. Nie wiem czy te postacie są przez ciebie wymyślone, czy wzięte z jakiejś książki/ filmu, nie mam pojęcia, ale całą historie czytam z ogromnym zainteresowaniem i czekam na kolejny rozdział. :)
    Pozdrawiam i życzę weny: Lordowata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postacie wymyśliłam sama ;)
      Dziękuję za bardzo miły komentarz, wena jak najbardziej się przyda :D

      Usuń
  16. łał jeden z dłuższych rozdziałów

    Ale sie robi ....coraz ciekawiej

    Szybko pisz kolejny!

    ~cleo

    OdpowiedzUsuń
  17. Boże to jest genialne. Po prostu nie mogę znaleźć słów, żeby to opisać. Powiem tyle, że już kocham to opowiadanie i z nie cierpliwością czekam na następny rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowny !! *.* po prostu sjsjhzhsbshsjdjjs!!! *.* no to teraz musisz dodać kolejny bo ja tu umrę z ciekawości xD hahaha
    Weny ! I zdrówka! ;D

    OdpowiedzUsuń
  19. I dobrze, że Maya tak nagadała Sebastianowi..może on się zmieni pod jej wpływem?? I dlaczego mam wrażenie, żę oni nadal są dla siebie bardzo ważni?? Kocham twój blog..♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Napiszę tylko tradycyjny komentarz że rozdział jest świetny i czekam na następny. Akcja sie rozkręca ;o ^^ Cieszę się że chociaż czasami trafiają sie takie ff gdzie jest inna fabuła♥♥♡Coś czuję że będzie się działo i to dużo.Czekam na next! :D

    OdpowiedzUsuń